Uroczystościom pogrzebowym w parafii, gdzie pracował ks. Robert,
przewodniczył bp Jan Wątroba. Natomiast metropolita częstochowski
abp Stanisław Nowak odprawi Mszę św. pogrzebową w rodzinnej parafii
w Parzymiechach. W uroczystościach żałobnych wzięła udział rodzina
ks. Roberta, 190 kapłanów, pracownicy Tygodnika Katolickiego "Niedziela"
z redaktorem naczelnym ks. infułatem Ireneuszem Skubisiem, pracownicy
Kurii Metropolitalnej z ks. inf. Marianem Mikołajczykiem, przedstawiciele
Sądu Metropolitalnego z wiceoficjałem ks. Czesławem Mendakiewiczem,
Wyższego Seminarium Duchownego w Częstochowie z rektorem ks. dr.
Włodzimierzem Kowalikiem, koledzy kursowi Zmarłego - neoprezbiterzy
roku 2001, Ojcowie Paulini, siostry zakonne oraz parafianie Najświętszego
Ciała i Krwi Chrystusa z proboszczem ks. kan. Andrzejem Sobotą i
wspólnoty Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Parzymiechach z proboszczem
ks. kan. Tadeuszem Klimowiczem.
W skierowanej do zebranych homilii bp Jan Wątroba, w kościele
Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa w Częstochowie, przytoczył słowa
prośby ks. Roberta o udzielenie mu święceń prezbiteratu - prośbę
tę Kościół spełnił z radością udzielając diakonowi Robertowi święceń
kapłańskich w dniu 2 czerwca 2001 r. Rozważał tajemnicę Bożego planu,
z którym po ludzku tak trudno nam się zgodzić. "Na próżno jednak
pytać dziś, dlaczego tak krótko mógł ks. Robert realizować w Kościele
pragnienie swego serca. Dlaczego tylko siedem miesięcy. Kiedyś to
będziemy wiedzieć. Dziś tylko chylimy czoła przed tajemnicą tej nieoczekiwanej
śmierci i wobec Bożych myśli i dróg, które nie są myślami naszymi"
. Bp Jan podkreślił następnie wielką dojrzałość wiary ks. Roberta,
będącą owocem pierwszego posiewu, który rozpoczął się w domu rodzinnym,
pełnym atmosfery wiary, pobożności i wrażliwości na głos Kościoła,
jak też owocem pasterskiej miłości i mądrości proboszcza ks. kan.
Tadeusza, który przez cały szkolny czas ks. Roberta był dla niego
wzorem kapłańskiego posługiwania. Dojrzałość ta była też owocem czasu
wzrastania w Seminarium, który ks. Robert dobrze wykorzystał. Wszędzie
tam, gdzie ks. Robert pracował, tak w redakcji "Niedzieli", jak
wśród parafian czynił to z gorliwością realizując pragnienie, by
żyć i pracować po to, by zbawić siebie i tych, do których zostanie
posłany.
Pełne ciepła słowa o zmarłym wygłosił ks. inf. Ireneusz
Skubiś, redaktor naczelny "Niedzieli, w której ks. Robert pracował. "
Kiedy po święceniach został skierowany do pracy w "Niedzieli" przyjęty
był bardzo dobrze, ponieważ długo z nią współpracował jako kleryk.
Warsztat dziennikarski znał, to była jego druga miłość - praca nad
słowem... Zrozumienie słowa, zrozumienie mediów jest kluczową sprawą
dla wszystkich kapłanów, dla wszystkich, którzy chcą ewangelizować.
Nie tylko ambona, ale i gazeta, telewizja, radio, Internet - to wszystko
jest bardzo ważne, bo można być misjonarzem świata przez nowoczesne
środki przekazu. Ks. Robert to robił, robił to cicho i szybko. Czasem
nie wiedziało się nawet gdzie on jest, a on odwiedzał parafie, przeprowadzał
wywiady, pisał reportaże i przynosił gotowy materiał. Jednocześnie
umiał pogodzić pracę redakcyjną z pracą parafialną. Przed kilkunastoma
dniami zapytał, co ma robić, bo jest kolęda w parafii. Został mu
przydzielony urlop do 11 stycznia, by mógł więcej pracować w parafii.
Poszedł na wieczny urlop do Boga. Jesteśmy mu wdzięczni za to, co
zrobił w redakcji. Osobiście także jestem wdzięczny. Gdy głosiłem
kazanie na jego Mszy św. prymicyjnej tyle było radości, teraz się
smucimy, ale jesteśmy przecież pełni wiary... Ks. Robert odkrywa
teraz Boga...Ten czas jest dla niego czasem wielkich odkryć, odkrycia
wieczności, nieskończoności Boga, wtapiania się w życie Boga... Dlatego
nie płaczmy, on jest szczęśliwszy niż my wszyscy".
Szczególnie wzruszające było pożegnanie śp. ks. Roberta
przez wiernych parafii Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa oraz
proboszcza tej wspólnoty ks. kan. Andrzeja Sobotę. "Chciałem podziękować
i ucałować matczyne ręce Mamy ks. Roberta, ucałować Tatę i Brata.
To był drugi dom ks. Roberta, dlatego ten dom będzie zawsze otwarty
dla Was. Dziękuję Wam za syna, przyjaciela, za kapłana". Ksiądz Proboszcz
przypomniał wspólną z ks. Robertem podróż z pomocą na Ukrainę i radość
ks. Roberta, że może nieść tę pomoc. Przypomniał jego piękną i pełną
oddania pracę w parafii, za roztropność i uwagę, za to, że czynił
wszystko tak jak należy.
Następnie kondukt pogrzebowy przejechał do Parzymiech, rodzinnej
miejscowości zmarłego Kapłana, gdzie w kościele parafialnym Mszy
św. pogrzebowej przewodniczył metropolita częstochowski abp Stanisław
Nowak. Proboszcz rodzinnej parafii ks. Roberta, ks. kan. Tadeusz
Klimowicz, przyrównał piękne, choć krótkie życie swego wychowanka
do błysku gwiazdy betlejemskiej, prowadzącej ludzi do Boga.
Metropolita Częstochowski w homilii opartej na Ewangelii
o wskrzeszeniu Łazarza podkreślił, że śmierć ks. Roberta, która napełniła
nas bólem objawia plany Boże. "Człowiek może w krótkim czasie przeżyć
czasu wiele, jeśli osiągnie doskonałość. Ta śmierć na drodze, śmierć
XXI w. miała miejsce w Uroczystość Objawienia Pańskiego. Ona coś
objawia. Mamy prawo płakać, ale płacząc rozpoznajemy plany tej śmierci.
Patrząc na całe życie ks. Roberta odczytujemy te plany. Ks. Robert
bardzo ambitnie otwierał się na życie. Możemy powiedzieć, że był
człowiekiem świętej ambicji". Ksiądz Arcybiskup wskazał na pragnienie
czynienia dobra, jakie charakteryzowało zmarłego Kapłana, na jego
przekonanie, że bez Boga nie da się ludziom dać wszystkiego. "Gdy
Bóg zatrzymuje młode życie, chce powiedzieć, że te pierwsze dobre
czyny są bardzo ważne... Ks. Robert z zapałem podjął pracę, dlatego
jest dla nas znakiem, że angażować się trzeba całym swoim życiem,
że swemu powołaniu trzeba oddać całą duszę. Był księdzem, który odczytywał
znaki czasu" - kończąc homilię metropolita częstochowski podziękował
za tę piękną pracę młodego Kapłana, wyrażając nadzieję, że miłosierny
Bóg otrze łzy bolejących nad tą śmiercią a ks. Roberta zaprowadzi
do nieba, do świętych kapłanów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu