Reklama

Świat

Caritas Polska: Wenezuelczycy wołają o pomoc

To był szczęśliwy kraj uśmiechniętych ludzi – wspomina Ruben Limardo, Wenezuelczyk mieszkający w Polsce. A Janira González, która przed kryzysem uciekła z Wenezueli do sąsiedniej Kolumbii, opowiada, że jej dzieci płakały ze szczęścia na widok jabłek. Dzięki polskim darczyńcom i programowi Caritas Polska, rodzina Janiry dziś nie głoduje.

[ TEMATY ]

Caritas

wenezuela

Caritas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Te dwie historie dzieli przepaść doświadczeń, ale łączy tęsknota za krajem i rodzinami, które w nim pozostały. Ten kraj to Wenezuela – niegdyś naftowa potęga, dziś państwo pogrążone w ekonomicznej zapaści, której efektem jest drugi co do wielkości kryzys migracyjny na świecie. Jak podaje FAO (Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa), 9,3 mln Wenezuelczyków, czyli jedna trzecia populacji, pilnie potrzebuje pomocy żywnościowej. Cierpiący głód, narażeni na problemy związane ze złym funkcjonowaniem służby zdrowia, zagrożeni przemocą, która szerzy się w ogarniętym chaosem kraju, Wenezuelczycy masowo uciekają za granicę. Od 2015 r. wyjechało już 5 mln ludzi, a 1,7 mln z nich wybrało Kolumbię.

Ruben, czyli wszystko jest możliwe

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ruben Limardo od ósmego roku życia trenuje szermierkę. Jego wuj, wenezuelski trener, pracował w Europie, osiadł w Polsce i po kilku latach sprowadził tu chłopaka.

– Nie było łatwo, bo nie mówiłem po polsku, nie znałem waszej kultury. Ale w głowie miałem marzenie: zwyciężyć na igrzyskach olimpijskich. A tutaj były lepsze warunki do trenowania. Wszystko mi się tu podobało, po raz pierwszy zobaczyłem śnieg – wspomina Ruben, który do Polski przyjechał jako 16-latek. „Wszystko jest możliwe!”– tymi słowami matka zachęcała go do realizacji jego największego marzenia. I to przesłanie towarzyszyło mu, kiedy tysiące kilometrów od domu i najbliższych przechodził przyspieszony kurs dorastania.

– Chłopak w tym wieku ma obok siebie rodziców. Ja nie miałem, wujek dużo pracował, wszystko robiłem sam – od zakupów w supermarkecie po założenie konta w banku. Były momenty, kiedy chciałem wrócić, miałem chwile zwątpienia – opowiada.

W 2012 r. na olimpiadzie w Londynie Ruben zdobył złoty medal w szermierce. Było to pierwsze w historii olimpijskie złoto wywalczone w tej dyscyplinie dla Wenezueli. Na złotego medalistę ojczyzna Rubena czekała 44 lata, od 1968 r., kiedy to w olimpijskim ringu triumfował bokser Francisco Rodríguez.

Reklama

Na ulicach Caracas, stolicy Wenezueli, Limardo witały tłumy. Jadąc na dachu ciężarówki, z olimpijskim medalem na piersiach, widział powiewające wokół wenezuelskie flagi, słyszał wiwatujących na jego cześć ludzi. Był dumny i szczęśliwy. To był sukces jego i Wenezueli.

Cały czas do przodu

Dziewięć lat później Ruben nadal jest w Polsce. Sytuację w ojczyźnie zna z mediów i prywatnych relacji. Mówi o niej oględnie, starannie waży słowa. Wielu jego znajomych uciekło do innych krajów – są w Chile, Kolumbii, Stanach, w Europie. Od tych, którzy zostali, słyszał, że w kolejce po benzynę można stać cały dzień.

– Nie wiem, dlaczego taka sytuacja ma miejsce w kraju, który ma tyle ropy. To zawsze był taki… szczęśliwy kraj. Żartujemy, uśmiechamy się, nawet w trudnych sytuacjach, cały czas idziemy do przodu – mówi o Wenezuelczykach. I wierzy, że kiedyś jeszcze będzie inaczej. Na razie robi dla swoich rodaków co może. Razem z wujem prowadzi w Łodzi fundację i klub, w którym trenują m.in. młodzi szermierze z Wenezueli. I tęskni – za żoną i dzieckiem, za ojcem, którego nie widział od trzech lat (mama Rubena zmarła), za babcią. Chciałby się z nimi jak najszybciej zobaczyć, bo od nich czerpie pozytywną energię. Ale na stałe raczej nie wróci, Polska stała się jego drugą ojczyzną. Kiedy dowiaduje się, że Caritas Polska realizuje program pomocy żywnościowej adresowany do Wenezuelczyków przebywających w Kolumbii, bez wahania zgadza się go wesprzeć.

Janira, czyli dwie prace to za mało

– Po tym, jak otrzymaliśmy paczkę i zobaczyły to dzieci, zaczęły do nas biec, żeby sprawdzić, co w niej jest. To było niesamowite wsparcie dla nas. Nie spodziewaliśmy się tego, a w dniu, kiedy zadzwonili do nas z informacją, nie mieliśmy nic do jedzenia – mówi Janira González, która od 2,5 roku mieszka wraz z rodziną w kolumbijskiej diecezji Cúcuta. To tutaj, w departamencie Norte de Santander na wenezuelsko-kolumbijskim pograniczu, jest realizowany program, z którego w tym roku skorzysta tysiąc rodzin wenezuelskich migrantów i najuboższych miejscowych Kolumbijczyków (w sumie ponad 5,3 tys. osób). Caritas Polska, we współpracy z Caritas Colombiana i partnerami, do których należy firma Jeronimo Martins, właściciel marki Biedronka, dostarcza potrzebującym paczki z podstawowymi produktami spożywczymi, takimi jak ryż, olej, fasola, tuńczyk, kawa, mleko w proszku. Odbiorcy pomocy otrzymują też artykuły higieniczne (mydło, szampon, pastę do zębów, płyn do dezynfekcji).

Reklama

Janira pochodzi z wenezuelskiego stanu Carabobo. Ten malowniczy rejon Gór Karaibskich stał się w ostatnim czasie niebezpieczny.

– To była wiejska okolica i zaczęli się w niej pojawiać przestępcy. Ludzie się ich bali, bo mieli broń, czasem zdarzały się bardzo przykre sytuacje. Bałam się wychowywać dzieci w takim środowisku, jeszcze przy braku jedzenia. Nie wiedzieliśmy co robić – opowiada Janira.

Kobieta pracowała jako kucharka w szkole, w której uczyły się jej dzieci. Kiedy rząd nagle zawiesił program żywnościowy w szkołach, bo zabrakło jedzenia, sytuacja stała się ekstremalnie trudna.

– Żywności nie było w sklepach, nie było jej nigdzie. Jedliśmy tylko to, co akurat rosło, bądź dojrzewało w danym momencie. Jeśli był to maniok, jedliśmy tylko maniok, jeśli dynia, jedliśmy tylko dynię – wspomina Janira. – Często chodziliśmy spać głodni. Widziało się kogoś jednego dnia, a tydzień później nie byłeś już w stanie go rozpoznać, bo jego stan tak szybko się pogarszał. Chodziliśmy spać głodni, jedliśmy raz dziennie. Czasem mieliśmy pieniądze tylko na jeden posiłek, a następnego dnia trzeba było wytrzymać i dalej szukać.

Reklama

Kiedy dzieci Janiry zaczęły chorować, jej mąż stwierdził: „Nie możemy tak dłużej żyć, jeśli zostaniemy to umrzemy”. Kobieta miała wówczas dwie prace i dwie pensje, a i tak rodzina ledwo wiązała koniec z końcem.

Wreszcie stać ich na buty

– Jedna pensja wystarczała mi raptem na zakup mąki, aby raz dziennie coś zjeść. Cała miesięczna pensja! Miałam pracę w klubie i tam kończyłam o trzeciej w nocy. Wracałam do domu się przespać i szłam do drugiej pracy, jako kucharka w szkole. Tak wyglądało moje życie przez te ostatnie lata, tak pracowałam, aby przetrwać i aby moje dzieci nie były głodne – relacjonuje Janira.

Podziel się cytatem

Reklama

Decyzja o wyjeździe z Wenezueli zmieniła życie Janiry, ale sytuacja jej i jej najbliższych nadal jest nie do pozazdroszczenia. Kolumbia, choć otwarta dla migrantów, nie jest w stanie zapewnić wszystkim odpowiednich warunków.

Reklama

– Pomoc najpierw otrzymaliśmy od diecezji w Cúcucie, od sióstr zakonnych. Kiedy moje dzieci otrzymały pierwszy posiłek, zupę i jabłko, zaczęły płakać – nasza sytuacja w Wenezueli była tak trudna, że od dawna nie widziały jabłek. Owoce to była dla nas prawdziwa radość, nasza sytuacja finansowa w Wenezueli nie pozwalała nam na ich zakup. Dzięki siostrom z diecezji i Caritas, jest nam teraz lepiej, a nasze dzieci mogą jeść pełnowartościowe posiłki. Mój syn ma dziewięć lat, był bardzo chudy. Dzięki jedzeniu, które tu dostaliśmy, jest już zupełnie inny, bardzo urósł przez ostatnie dwa lata – cieszy się Janira. – Nawet jeśli mamy tu pracę, nie wystarczało nam np. na zakup butów, ale dzięki tej pomocy i pieniądzom, które udało nam się zaoszczędzić, możemy sobie na to pozwolić. Dlatego Bóg zapłać za tę pomoc, dzięki wam nasze życie się poprawiło – dodaje.

Znaleźć pomocną dłoń

Janira, tak jak Ruben, tęskni za rodziną. Część jej bliskich została w Wenezueli. Brakuje jej kontaktu z braćmi, z rodzicami i najstarszym synem.

– To jest najtrudniejsze, bo byliśmy razem, dzieliliśmy się wszystkim, pomagaliśmy sobie nawzajem. Ale i tutaj udało nam się znaleźć taką pomocną dłoń – przyznaje Janira.

Ta pomocna dłoń to zaangażowanie wielu Polaków, którzy postanowili wesprzeć akcję Caritas Polska „Paczka dla Wenezueli”. O przyłączenie się do niej apeluje Ruben Limardo, wybitny wenezuelski sportowiec, który dziś przyczynia się do rozwoju szermierki w Polsce, służy społeczności Łodzi. O tym, że warto się zaangażować, przekonuje przykład Janiry González, należącej do wielotysięcznej rzeszy wenezuelskich migrantów, którzy uciekają przed głodem. Kto wie, może kiedyś któreś z ich dzieci sięgnie po olimpijskie złoto?

Reklama

Możesz im pomóc:

Dokonując wpłaty na stronie: Caritas.pl/Wenezuela

Wpłacając dowolną kwotę na konto: 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 (tytuł wpłaty: WENEZUELA)

Wysyłając SMS o treści WENEZUELA pod numer 72052 (koszt 2,46 zł)

2021-05-28 12:17

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy na koloniach z Caritasu można się nudzić?

[ TEMATY ]

Caritas

kolonie

Caritas Archidiecezji Częstochowskiej od lat organizuje wyjazdy dla dzieci i młodzieży. Jednym z nich były kolonie w Poniku koło Janowa od 20 do 30 sierpnia 2017 roku.

Czas wypełniony był między innymi przez różnorodne wycieczki autokarowe. Z tych licznych wyjazdów najbardziej utkwił nam w pamięci park rozrywki „Energylandia” w Zatorze, gdzie nie brakowało emocji. Mogliśmy poczuć smak adrenaliny i sprawdzić swoje siły także w parku linowym w Podzamczu. Jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie wrocławskiego zoo, jednego z najchętniej odwiedzanych zoo w Europie. W czasie, kiedy nigdzie nie wyjeżdżaliśmy to spędzaliśmy aktywnie czas w ośrodku. Pływaliśmy na kajakach, uprawialiśmy sport, braliśmy udział w wielu zabawach integracyjnych. Mieliśmy także przyjemność posłuchać ciekawych gości i ubogacić się ich wiedzą. Byli to między innym policjanci i ratownicy. Policjanci przestrzegali nas przed narkotykami i innymi używkami, a ratownicy nauczyli nas jak udzielić pierwszej pomocy poszkodowanemu.

CZYTAJ DALEJ

Zielona Góra: Wystawiono współczesne Misterium Męki Pańskiej

2024-03-18 16:51

[ TEMATY ]

Zielona Góra

misterium Męki Pańskiej

parafialna grupa teatralna

Katarzyna Krawcewicz

Przedstawienie przygotowała parafialna grupa teatralna

Przedstawienie przygotowała parafialna grupa teatralna

W parafii św. Urbana I w Zielonej Górze 17 marca wystawiono Współczesne Misterium Męki Pańskiej pt. „Wybory”.

Przedstawienie przygotowała parafialna grupa teatralna. Bohaterowie muszą dokonywać wyborów, tak samo jak każdy człowiek, tak samo jak 2000 lat temu ludzie współcześni Jezusowi. Choć wiele sytuacji zmieniło się w ciągu wieków, to jednak ostatecznie zawsze chodzi o to, czy człowiek opowie się za Chrystusem, czy przeciwko Niemu.

CZYTAJ DALEJ

W internecie pojawiło się nieznane dotąd nagranie homilii i świadectwo ks. Pawlukiewicza

2024-03-19 08:40

[ TEMATY ]

ks. Piotr Pawlukiewicz

Artur Stelmasiak

Małżeństwo może być niebieską piosenką - powiedział ks. Piotr Pawlukiewicz podczas homilii ślubnej, którą wygłosił 17 października 1992 r. Błogosławił wtedy Magdalenie i Bolesławowi Błaszczykom. Oboje małżonkowie są muzykami, Bolesław Błaszczyk jest członkiem Grupy MoCarta. Ma to znaczenie o czym można przeczytać w dalszej części.

Na kanale projektu Dopóki Walczysz w serwisie YouTube pojawiło się właśnie nagranie homilii z tamtej uroczystości. Ks. Pawlukiewicz m.in. nawiązał w niej do utworu „Niebieska piosenka” Grzegorza Tomczaka.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję