Mieliśmy zaszczyt trzy razy zrobić coś dla Ojca Świętego. Pierwszy raz 13 lat temu umeblowaliśmy 3 pokoje, w których mieszkał w Tarnowie. Sam bp Jerzy Ablewicz przyjechał do nas zamówić te meble. Za podjęcie
się tej pracy obiecał audiencję u Ojca Świętego. Słowa, oczywiście, dotrzymał. Było to dla nas największe przeżycie. Mieliśmy także zaszczyt wyrzeźbić dla Papieża fotel i Pana Jezusa na krzyżu. Było to
4 lata temu, gdy Ojciec Święty był w Wadowicach. Dzisiaj można to wszystko zobaczyć w wadowickim Domu Papieskim.
Ostatnio, gdy Ojciec Święty gościł w Kalwarii, w naszym zakładzie powstały tablice powitalne, które stały przy wjeździe do miasta. Wykonałam herby papieskie. Była to bardzo trudna praca, więc poprosiłam
p. Janusza Ziębę, aby mi pomógł. Bez jego uwag na pewno nie wyglądałyby one tak wspaniale.
J. Zięba to nasz przyjaciel, absolwent Liceum Plastycznego im. Józefa Kenara w Zakopanem. To on nauczył mnie rzeźbić i malować. Podziwiam jego prace, m.in. w kościele w Kszczonowie, i jestem pełna
uznania dla tego wielkiego artysty.
Bardzo lubię rzeźbić postacie świętych. Sprawia mi to najwięcej satysfakcji. O tym, jaka jest rzeźba, często decyduje rodzaj drewna. Gdy mam odpowiedni kawałek, staram się go wykorzystać. Obecnie
wykonałam cztery płaskorzeźby "Ostatniej Wieczerzy". Każda jest inna. Innego formatu, inaczej wygląda. Zwykle rzeźbię w drewnie lipowym, ponieważ jako kobieta nie mam zbyt dużo siły. Jedną z prac wykonałam
w drewnie dębowym, ale to dla mnie zdecydowanie za ciężki materiał. Kiedy widzę jakąś deskę, zastanawiam się, co na niej mogłoby być. Płaskorzeźba "Ostatniej Wieczerzy" powstała z deski sklejanej z kilku
warstw drewna. Później taka deska jest "postarzona" i woskowana. Czasem pozłacana. Malowanie obrazów rozpoczęłam rok temu. Dominują motywy pejzażowe i portretowe.
Mąż od wielu lat wystawia swoje meble w Domu Rzemiosła w Kalwarii. Obecnie wystawił proste meble drewniane, do których moje rzeźby świetnie pasują. Ja również miałam swoją wystawę w Kalwarii w czasie
uroczystości wpisania klasztoru na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, a później w naszym Domu Kultury. Wspólnie z mężem eksponowaliśmy też nasze prace w Muzeum Historycznym w Krakowie oraz na
krakowskich Błoniach. W ostatnie święta Bożego Narodzenia wystawiłam szopkę na rynku w Myślenicach - w moim rodzinnym mieście. Figury były naturalnej wielkości, a w stajence zamieszkały żywe zwierzęta.
Kocham moje rodzinne miasto. Kiedy mogę, to jadę tam. Mąż pochodzi z Zebrzydowic. Mamy dwoje dzieci: 16-letnią córkę Ewę i 22-letniego syna Pawła. Gdy potrzebuję pomocy, rady - zawsze mogę na nich
liczyć. Myślę, że w przyszłości pójdą w moje ślady...
Pomóż w rozwoju naszego portalu