Długo zastanawiałam się, czy napisać w sprawie, która dotyczy nas wszystkich. Chodzi o zdrowie społeczeństwa, naszego polskiego biednego człowieka. Jestem pielęgniarką, która kocha swój zawód,
kocha ludzi, a szczególnie starszych, wymagających opieki i troski. Przez 32 lata pracowałam nienagannie w jednej instytucji. Uważałam, że jestem potrzebna do niesienia pomocy, a opieka
nad chorymi i cierpiącymi dawała mi radość. Nagle, w ramach redukcji etatów, zostałam odesłana na zasiłek przedemerytalny za 620 zł. Nie mam żadnych możliwości legalnego podjęcia pracy
ani w moim, ani w innym zawodzie. Mieszkam w małym mieście, gdzie ludzi nie stać na opiekę prywatnej pielęgniarki. Pomimo że społeczeństwo polskie starzeje się i jest bardzo schorowane,
to, niestety, pielęgniarki są niepotrzebne. Szkoły pielęgniarskie są zamykane, ze szpitali zwalnia się fachowy personel, a pielęgniarki jeszcze pracujące często nie otrzymują poborów lub otrzymują
je z kilkumiesięcznym opóźnieniem, jak to miało miejsce np. we Wrocławiu.
Co mam zrobić w tej sytuacji? Jak setki innych pielęgniarek - korzystam z oferty pracy, którą dają Włochy lub Niemcy. W tej chwili jestem w grupie 300 pielęgniarek, które są przygotowywane
do wyjazdu za granicę. W wielu krajach panuje opinia, że polskie pielęgniarki, zwłaszcza te po liceach medycznych, są wyjątkowo dobrze przygotowane do pracy z chorymi. Niestety, w kraju
nie jesteśmy potrzebne.
Ja naprawdę nie chcę wyjeżdżać, ale sytuacja zmusza mnie do tego. Jestem zdesperowana i zawiedziona polityką naszych władz. Zastanawiam się, kto będzie się opiekował nami w przyszłości,
jeżeli nie kształci się już młodych ludzi w tym kierunku, a w szpitalach likwiduje etaty? Za kilka lat okaże się, że jest to wielki problem. Dlatego wołam o pomoc i ratunek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu