Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Umorzone śledztwo w sprawie Jedwabnego

Andrzej Kaczyński pisze w Rzeczpospolitej z 3 lipca w tekście pt. Procesu nie będzie o ostatecznym umorzeniu śledztwa w sprawie mordu w Jedwabnem. Akcentuje: "Postępowanie zostało umorzone z powodu niewykrycia innych żyjących sprawców niż ci, którzy już za tę zbrodnię odpowiadali przed sądem". Trudno pogodzić się z takim efektem kilkuletniego śledztwa w zestawieniu z ogromnym nagłośnieniem całej sprawy w mediach krajowych i zagranicznych przez kilka lat. Prowadzący śledztwo mimo przyznania roli Niemców jako inspiratorów mordu nie potrafili jej "do końca ustalić" (jak stwierdzono w komunikacie PAP-u z 2 lipca). W kontekście umorzonego śledztwa tym bardziej oburza fakt przerwania ekshumacji w Jedwabnem w sytuacji, gdy zaczęła ona przynosić efekty wręcz przeciwstawne pierwotnym tezom Grossa, począwszy od skrajnego zawyżenia przez niego liczby zamordowanych Żydów. W komunikacie PAP-u pisano (rzecz pominięta w informacjach Rzeczpospolitej i Gazety Wyborczej z 3 lipca), iż: "Śledztwo IPN wykluczyło, aby w Jedwabnem zamordowano 1600 Żydów. Tezę o takiej liczbie ofiar postawił w wydanej w 2000 r. książce Sąsiedzi Jan Tomasz Gross (...). Według IPN, który swoje ustalenie oparł m.in. na ekshumacji ofiar mordu, przypuszczalnie było to około 300 osób (...)". Przypomnę tu, że w mej książce 100 kłamstw J. T. Grossa (Warszawa 2001), której fragmenty drukowałem w Niedzieli, jako 78. kłamstwo Grossa podałem zawyżenie przez niego liczby żydowskich ofiar mordu w Jedwabnem. Na s. 243 książki pisałem, że według źródeł sowieckich, w Jedwabnem mieszkało 562 Żydów, co tym bardziej wykluczało twierdzenie Grossa o rzekomym zamordowaniu 1600 Żydów w tej miejscowości. Wielkim zaniedbaniem ze strony IPN-u było niezbyt udane przesłuchanie Hermanna Schapera, dowódcy komanda niemieckiego, organizującego w lipcu 1941 r. pogromy Żydów w Łomżyńskiem. Zamiast od razu zapytać Schapera o sprawy najistotniejsze, odłożono je do dalszej części przesłuchania, które przerwano bez zadania tych najważniejszych pytań - ze względu na zły stan zdrowia Schapera.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zbrodnie na Wołyniu i w Galicji Wschodniej

Sprawa mordu 300 Żydów w Jedwabnem była od początku nader jednostronnie nagłaśniana w mediach w taki sposób, że przypisywano ją wyłącznie Polakom, a jakże niewiele mówiono o roli Niemców. Działo się tak pomimo faktu, że Niemcy odgrywali co najmniej inspiratorską rolę w całej zbrodni, a przypuszczalnie uczestniczyli w jej wykonaniu, czego nie potrafiono wyjaśnić w sprawie śledztwa IPN-u. Przypomnijmy raz jeszcze, że na terenach okupowanych przez Niemców nic nie działo się bez ich wiedzy i woli, w sytuacji, gdy nie istniały żadne struktury polskiego państwa i zostały wymordowane miejscowe polskie elity. To prezydent Niemiec, a nie prezydent RP powinien więc przepraszać Żydów za wszelkie zbrodnie, jakie nastąpiły z woli niemieckiej na terenach okupowanych przez Niemców. Wybrano inną drogę - dogodną tylko dla Niemców, którzy skorzystali na sprawie Jedwabnego do tym mocniejszego atakowania Polaków - drogę twierdzeń, że skończył się mit o Polakach jako narodzie ofiar (ponad 200 artykułów w prasie niemieckiej o sprawie Jedwabnego, najczęściej zrzucających całą winę za mord w Jedwabnem wyłącznie na Polaków). Warto porównać ten ogromny rozgłos nadany "polskiej zbrodni" w Jedwabnem w mediach polskojęzycznych w Polsce i mediach zagranicznych z bardzo niewielkim nagłośnieniem wymordowania co najmniej 100 tys. Polaków przez ukraińskich ludobójców na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Rzeczpospolita w tekście sygnowanym AKA i zatytułowanym: Zbrodnie ukraińskich nacjonalistów (nr z 2 lipca) pisze: "W wyniku akcji antypolskiej UPA śmierć poniosło 75-100 tys. ludzi, kilkaset tysięcy wygnano, doszczętnie zniszczono kilkaset wsi; liczby te znalazły procesowe odzwierciedlenie w aktach śledztw". Jak wiadomo, władze ukraińskie nie kwapią się jednak do oficjalnych przeprosin Polaków w 60-lecie tych okrutnych rzezi dokonanych na 100 tys. Polaków. Nie słychać również o postępach śledztwa w sprawie wymordowania mieszkańców polskich wsi Naliboki i Koniuchy przez żydowskich partyzantów sowieckich, choć istnieje na ten temat wiele bezsprzecznych dowodów (por. szerzej mój tomik Kogo muszą przeprosić Żydzi, Warszawa 2001, wyd. MaRoN, tel. 0-608-854-215).

Reklama

Niemieckie roszczenia

Niejednokrotnie ostrzegałem na tych łamach przed "kiczem" (fałszem) pojednania w stosunkach polsko-niemieckich, alarmowałem na temat groźby niemieckich roszczeń. Wraz z przegłosowaniem w referendum naszego wejścia do UE zaczynają się spełniać najgorsze przypuszczenia w tej sprawie. Na razie najsilniejsze naciski niemieckie uderzają w dużo słabsze od Polski Czechy (por. tekst P. Jendroszczyka: Naciski na Czechy i Polskę, Rzeczpospolita z 3 lipca). Anna Rubinowicz-Gründler pisze w tekście: Chcą płacić wypędzonym (Gazeta Wyborcza z 3 lipca), iż: "Szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer niespodziewanie poparł pomysł wypłacenia odszkodowań Niemcom wypędzonym z Czech (...). Odszkodowań dla Niemców sudeckich żąda od dawna ich ziomkostwo (...). Dotąd wypędzonych popierali głównie niemieccy chadecy. Wczoraj wybuchła sensacja. Süddeutsche Zeitung ujawnił, że Joschka Fischer, szef MSZ i przywódca pacyfistycznej Partii Zielonych, w liście do szefa chadeków Edmunda Stoibera poparł pomysł wypłacenia odszkodowań tym Niemcom sudeckim, którzy byli szczególnie ostro prześladowani przez Czechosłowację. Pieniądze miałyby pochodzić z Czesko-Niemieckiego Funduszu Przyszłości (...). Czeski premier Vladimir Szpidla mówi: - To nie jest dobry pomysł. A Lubomir Zaoralek, przewodniczący Izby Poselskiej, dodaje, że nie można zrównywać cierpień Niemców sudeckich z cierpieniami «ofiar nazizmu i obozów koncentracyjnych», którym dotąd wypłaca pieniądze Fundusz. Niemieccy wypędzeni toczą też inną ofensywę - o to, by Centrum przeciw Wypędzeniom powstało w Berlinie i upamiętniało tylko losy Niemców wygnanych po II wojnie. (...) Zdaniem posła SPD Markusa Meckela, jeśli Polska i Czechy nie zareagują, wypędzeni zrealizują swój plan". Jak z tego wynika, w efekcie powstania takiego Centrum Polska i Czechy zostaną w Niemczech poddani pręgierzowi potępienia jako sprawcy wysiedlenia Niemców, podczas gdy w Niemczech będzie się milczeć o ogromie zbrodni popełnionych na Polakach.
Znamienne, że jako rzecznik roszczeń niemieckich pod adresem Czech (co w przyszłości grozi nasileniem podobnych roszczeń wobec Polski), do tej pory wysuwanych przez chadeków, dołączył dotąd traktowany jako "pojednawczy" pacyfista - minister spraw zagranicznych Joschka Fischer. Nawet w tak pobłażliwej wobec przejawów antypolonizmu Gazecie Wyborczej uznano za celowe odcięcie się od niemieckich roszczeń. Zrobił to publicysta Paweł Smoleński w tekście: Fałszywy ton (Gazeta Wyborcza z 3 lipca). Smoleński pisał m. in.: "Problem, który - mam nadzieję - dostrzega niemiecka opinia publiczna, brzmi: wypłata odszkodowań i budowa Centrum przeciw Wypędzeniom to pośrednio akt oskarżenia przeciwko Czechom i Polakom. Tymczasem dla Czechów i Polaków na tej ławie oskarżonych nie ma miejsca. Wypędzeni - co w Niemczech powinno być wiadome od lat - to tylko i wyłącznie ofiary nazizmu. To naziści bowiem rozpętali wojnę, której konsekwencją było wypędzenie".

Reklama

Czarna legenda dziejów Polski

Powyższe stwierdzenie publicysty Gazety Wyborczej jest prawdziwe, ale wielce spóźnione w jego gazecie, która po tylekroć zajmowała się skrajnym nagłaśnianiem różnych domniemanych win Polaków (vide choćby haniebne oszczerstwa z 1994 r., gdy w Wyborczej przedstawiano rzekome zbrodnie popełnione przez uczestników Powstania Warszawskiego na Żydach). Od lat w rozlicznych wpływowych mediach w Polsce (od Wyborczej po Wprost i Politykę) robiono ogromnie wiele dla zakompleksienia Polaków i nagłaśniania zafałszowanej czarnej legendy dziejów Polski. Warto w tym kontekście przytoczyć jakże godne uwagi stwierdzenia jednego z czołowych współczesnych polskich historyków - prof. Tomasza Szaroty w tekście: Kolaboranci w kraju bez Quislinga (Tygodnik Powszechny z 6 lipca): "Aktualny obraz Polski w świecie bynajmniej nie jest pozytywny i winien budzić niepokój. Nasze zasługi szybko zostały zapomniane. Przestaliśmy być postrzegani jako naród, który podczas II wojny światowej poniósł największe straty ludzkie w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców i stworzył najpotężniejszy w okupowanej Europie ruch oporu. Zamiast tego padają głosy, że jedwabieńska zbrodnia, której dopuścili się Polacy, obala funkcjonujący u nas i o nas mit narodu ofiar, a marginalne zjawisko kolaboracji upoważnia do obalania kolejnego mitu - polskiego ruchu oporu.
Zastanawiam się, czy dokonując narodowego rachunku sumienia, zamiast rzetelnego i uczciwego bilansu ludzkich postaw i zachowań, chwalebnych i przynoszących nam wstyd, nie obserwujemy dziś masochistycznej wręcz tendencji do wydobywania z przeszłości każdego przejawu «hańby domowej» (...). W moim przekonaniu niebezpieczeństwo polega na braku zachowania proporcji. Grozi nam, że nasza młodzież dzieje narodowe zacznie sprowadzać do klęsk i niepowodzeń. Że zamiast być dumna ze swoich przodków - którzy w zdecydowanej większości swój wojenno-okupacyjny egzamin zdali z wynikiem celującym - zacznie się ich wstydzić. Paradoks polega na tym, że podczas gdy w Polsce debatujemy o naszej kolaboracji, Niemcy dyskutują o sobie jako o narodzie ofiar...".
Ważne słowa, tym istotniejsze, że publikowane w Tygodniku Powszechnym, gdzie niejednokrotnie nagłaśniano właśnie autorów propagujących "czarną legendę dziejów Polski" na czele ze sławetnym oczerniaczem polskiej historii J. A. Majcherkiem.

Michalkiewicz ostrzega

W Najwyższym Czasie z 5 lipca bardzo znaczący artykuł o stosunkach z Niemcami - Rozpoczęło się odliczanie, napisany przez Stanisława Michalkiewicza. Pisze on m. in.: "Kiedy tylko zakończyło się w Republice Czeskiej referendum w sprawie przystąpienia tego państwa do Unii Europejskiej, zaraz niemiecki Bundestag wystąpił do Czech z żądaniem uchylenia tzw. dekretów Beneša, a więc wydanych po I wojnie światowej aktów prawnych, na podstawie których Niemcy sudeccy zostali wywłaszczeni i deportowani z Czech do Niemiec (...). Ważne jest to, że po raz pierwszy z żądaniem uchylenia dekretów Beneša zwrócił się do Czech nie indywidualny polityk niemiecki czy grupa "wypędzonych", tylko konstytucyjny organ niemieckiego państwa. Oznacza to, że (...) dążenie do zmiany stosunków własnościowych nie tylko w Sudetach, ale i na polskich Ziemiach Zachodnich i Północnych, stanowi oficjalną politykę państwa niemieckiego, zgodną z uchwałą Bundestagu z 29 maja 1998 r. (...). Bundestag nie wydał swojej uchwały z 29 maja 1998 r. wyłącznie po to, żeby było ładniej. Kto będzie rozstrzygał ewentualne spory, jakimi zasadami się kierował, a wreszcie - co będzie, jeśli ten spór polsko-niemiecki zostałby rozstrzygnięty wbrew polskiemu interesowi? Co wtedy? Żądanie Bundestagu skierowane pod adresem Republiki Czeskiej pokazuje, że nie są to wcale pytania teoretyczne. Cóż zatem zrobi wtedy rozbrojona Polska, naszpikowana niczym sztufada słoniną, niemiecką agenturą wpływu i z mediami, stanowiącymi własność niemieckich spółek?".

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Od Mokrej do Monte Cassino” – wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

Katecheci pielgrzymowali do grobu św. Jadwigi

2024-04-18 16:30

Archiwum prywatne

Pierwsza pielgrzymka katechetów do Trzebnicy

Pierwsza pielgrzymka katechetów do Trzebnicy

Organizatorem pielgrzymki był Wydział Katechetyczny Kurii Metropolitalnej Wrocławskiej. To nowa inicjatywa w diecezji.

Do Trzebnicy dotarło ok. 30 osób. Pielgrzymowanie rozpoczęło się Eucharystią, której przy Grobie św. Jadwigi w Bazylice w Trzebnicy przewodniczył ks. Paweł Misiołek, wikariusz parafii św. Maksymiliana Kolbego w Jelczu-Laskowicach, nauczyciel religii w Szkole Podstawowej nr 2 im. Marii Skłodowskiej-Curie w Jelczu-Laskowicach, koncelebrował ks. Mariusz Szypa – dyrektor Wydziału Katechetycznego.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję