Dwa dni, 27 i 28 lipca, trwały w Gnieźnie wielkie obchody Światowego Dnia Młodzieży. W Święcie Młodych, zorganizowanym przez Duszpasterstwo Młodzieży Archidiecezji Gnieźnieńskiej, wzięło udział kilka tysięcy osób. W znacznej części uczestnicy pochodzili z terenu naszej archidiecezji, ale nie zabrakło także gości z innych stron Polski. Było to Święto Młodości, co wcale jednak nie znaczy, że brali w niej udział tylko i wyłącznie ci, którzy liczą sobie kilkanaście lub dwadzieścia kilka lat. Przybyło na nie także wielu dorosłych, a nawet osób starszych. Często bowiem w takich przypadkach ważniejsza od młodości ciała jest młodość ducha. U stóp gnieźnieńskiej katedry zgromadzili się przede wszystkim ci, którzy pragnęli uczestniczyć w tak wielkim wydarzeniu, jakim jest spotkanie młodych z Papieżem w Toronto, ale z różnych względów nie mogli w nim uczestniczyć. Nie zabrakło jednak także i takich, którzy przyszli niejako "przypadkowo" - bo jest wesoło, bo coś się dzieje, bo jest okazja wyrwać się ze swoich "czterech ścian" na świeże powietrze...
"Odlotowa przesyłka"
Reklama
Spotkanie zaczęło się krótko po godz. 17.00, kiedy to znany szczeciński zespół "Deus Meus" wraz z młodymi zgromadzonymi na placu rozpoczął wspólne śpiewy na cześć Pana. Około godz. 18.00 natomiast na plac św. Wojciecha, w asyście grającej skoczne, marszowe melodie młodzieżowej orkiestry z Nekli, przybyli zaproszeni na uroczystość goście. Bez wątpienia najdostojniejszym z nich był "ambasador Ojca Świętego w Polsce", nuncjusz apostolski, abp Józef Kowalczyk. U jego boku kroczył gospodarz naszej archidiecezji, abp Henryk Muszyński. Przybyli także przedstawiciele władz miejskich: prezydent miasta Gniezna Bogdan Trepiński i przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Główka. Po słowach powitania przedstawicielka młodzieży, Magdalena Wygryz, odczytała list skierowany przez uczestników spotkania do Ojca Świętego. "Mimo iż z różnych przyczyn nie udało nam się dotrzeć do Toronto, duchowo łączymy się z Tobą i wsłuchujemy się w słowa, które do nas kierujesz. Pan Jezus powiedział: ´Gdzie dwaj albo trzej zgromadzeni są w Imię Moje, tam i Ja jestem´. W myśl tej prawdy wszyscy tworzymy tutaj duchową wspólnotę po to, by pokazać, że Jezus jest naszym jedynym Zbawicielem i Obrońcą. Całe swoje życie chcemy powierzyć właśnie Jemu. Głęboko wierzymy, iż On nas nigdy nie opuści" - czytamy tam między innymi. List ten następnie, po podpisaniu przez odczytującą w imieniu wszystkich zgromadzonych oraz Metropolitę Gnieźnieńskiego, został przyczepiony do wielkiej papieskiej flagi, którą w przestworza uniosły dziesiątki białych i żółtych balonów. "Lecą w stronę Rzymu - stwierdził, żartując nieco abp Muszyński, który przez chwilę obserwował wzbijającą się w niebo ´odlotową przesyłkę´ - ale gwoli przezorności przekażę osobiście te pozdrowienia Ojcu Świętemu, który wie o naszym spotkaniu".
Jak młodzi, to i muzyka
Reklama
Trudno byłoby sobie wyobrazić Święto Młodych bez ewangelizacji. I to ewangelizacji tym "językiem", którym najłatwiej można trafić do młodych ludzi - poprzez śpiew i muzykę. Do radosnego uwielbiania Pana zachęcał młodych najpierw zespół "Deus Meus", a później także inni, nie mniej znakomici wykonawcy. Jednym z gości spotkania był utalentowany młody wokalista z Mielca - Bartek Jaskot, jedna z wielkich nadziei polskiej muzyki chrześcijańskiej, który przyjechał do Gniezna wraz z zespołem (znanym niegdyś pod nazwą "Bracia Najmniejsi"), by tu opowiadać o Bożej Miłości. O ile "Deus Meus" wykonywał utwory typowo uwielbieniowe, o tyle Bartek raczej skłaniał słuchaczy do refleksji. Zupełnie inny klimat zapanował, gdy na estradzie pojawiła się formacja "Good Religion". Zespół ten działa od 1996 r., a jego nazwa znaczy po polsku "Dobra Religia". Fakt, że w nazwie został użyty język Szekspira, co trzeba szczególnie w tym miejscu podkreślić, nie jest jakimś przejawem snobizmu, mody czy megalomanii. Odnosi się ona bezpośrednio do nazwy popularnego wówczas na całym świecie satanistycznego zespołu "Bad Religion" ("Zła Religia"). Grupa ta, wykonująca bardzo różnorodną muzykę (od reggae, przez ska po hard core), szybko rozruszała publiczność. W wielu miejscach plac zaczął falować od radosnych tańców, podskoków, węży... Bóg dał ludziom muzykę, by niosła im radość. Radosne uwielbianie Go muzyką jest więc bez wątpienia najwłaściwszym sposobem dziękowania Mu za ten wspaniały dar. Około godz. 21.00 na estradzie pojawili się przedstawiciele Ruchu Światło-Życie (tzw. Oazy), którzy przygotowali młodych do uczestnictwa w Apelu Jasnogórskim. To przygotowanie miało również charakter muzyczny. Miało jednak sprawić, by uczestnicy spotkania nieco się wyciszyli, nim staną przed obliczem Matki Bożej z Jasnej Góry. Kopię Jej cudownego obrazu, przy śpiewie akatystu O waleczna Hetmanko, wnieśli na plac uczestniczący w Święcie Młodych żołnierze. Po okrążeniu placu Obraz został wniesiony na ołtarz, miejsce, gdzie przed pięciu laty Mszę św. celebrował Ojciec Święty. Po zakończeniu nabożeństwa przyszedł czas na ciąg dalszy koncertów. Na estradzie pojawił się bez wątpienia najbardziej egzotyczny zespół spośród tych, które przybyły na Święto Młodych. W skład grupy "Leynda" wchodzą bowiem rodowici Indianie plemienia Keczua, którzy przyjechali do Polski z dalekiego Peru. Wykonali oni wiązankę popularnych w całej Ameryce Południowej piosenek o charakterze religijno-misyjnym. Młodzi mieli okazję obejrzeć też interesujący, bardzo dynamiczny spektakl ewangelizacyjny przygotowany przez grupę swych kolegów z różnych krajów europejskich. O godz. 23.30 natomiast na estradzie pojawił się ponownie zespół "Deus Meus", tym razem jednak, by poprowadzić wspólną modlitwę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wsłuchali się w słowo Papieża
Sercem Święta Młodych była Eucharystia, której o godz. 0.30
przewodniczył nuncjusz apostolski, abp Józef Kowalczyk. W koncelebrze
wzięli udział także abp Henryk Muszyński, bp Bogdan Wojtuś oraz licznie
przybyli na Święto Młodych kapłani. W wygłoszonej przez siebie homilii
abp Muszyński wezwał młodzież do przezwyciężania zła dobrem, wedle
tego, czego naucza nas Chrystus. "Chrystusowa miłość to jedyna prawdziwa
odpowiedź na zło, którego często doświadczamy w naszym otoczeniu"
. Metropolita Gnieźnieński życzył młodym, by "będąc silni Bogiem,
mogli przezwyciężać zło dobrem i w ten sposób przerywać nie jako
szatański krąg zła". Na zakończenie podkreślił, że "poprzez umacnianie
siebie, odnawianie siebie, pragniemy budować lepszy, piękniejszy
świat, za którym tęsknimy. Lepszy i piękniejszy - to znaczy Boży
i ludzki zarazem. I to nie przez zewnętrzne reformy, a przez uwrażliwienie
własnego serca na miarę dobroci i miłości samego Jezusa Chrystusa"
. Na zakończenie Eucharystii słowo do młodzieży skierował Nuncjusz
Apostolski, który powiedział m.in.: "Niech mi będzie wolno, w imieniu
Ojca Świętego, podziękować Wam wszystkim za to, że odpowiadacie tak
ochoczo i serdecznie na jego apel, aby być z nim, gdziekolwiek jest.
Nie mogliśmy być w Toronto fizycznie obecni razem z młodzieżą świata.
Jesteśmy tam obecni duchowo poprzez naszą fizyczną obecność tutaj (
...), w ´gnieźnieńskim Toronto´".
Po zakończeniu Mszy św. uczestnicy Święta Młodych pozostali
na placu, by wysłuchać słów przesłania papieskiego, transmitowanego
na żywo z Toronto. Co istotne - mogli nie tylko słuchać, ale także
widzieć umiłowanego Papieża, dzięki rozstawionemu na stokach Wzgórza
Lecha telebimowi. Z jakże wielką radością witali jego słowa - zupełnie
tak, jakby był fizycznie wśród nich obecny. W czasie tej transmisji
potwierdziło się to, o czym już na wstępie mówił młodym abp Muszyński
- że Ojciec Święty wiedział o tym, że młodzież łączy się z nim duchowo,
modląc się w Pierwszej Stolicy Państwa Polskiego. Gdy nadszedł czas
pozdrowień skierowanych do dalekiej Ojczyzny, Papież mówił wyraźnie
o dwóch miastach, gdzie tej nocy się zgromadzono - jego rodzinnych
Wadowicach i właśnie Gnieźnie.
Z myślą o pielgrzymach
Pierwsza część Święta Młodych zakończyła się w niedzielny poranek,
ok. godz. 4.00, gdy wschodnią część nieba rozjaśniać zaczynały pierwsze
promienie wstającego słońca. Młodzi udali się na spoczynek. Nie był
to jednak koniec świętowania. Wieczorem bowiem na placu św. Wojciecha
znów rozbrzmiała muzyka. Tym razem ku chwale Pana grały zespoły "
Ruah" i "Adonai". Ich koncerty były miłym urozmaiceniem dla pielgrzymów
zdążających ku Jasnej Górze, którzy tego dnia przybyli do Gniezna
z różnych zakątków naszej archidiecezji. Pomimo zmęczenia drogą wędrowcy
bawili się znakomicie. Można by się spodziewać, że po przejściu tylu
kilometrów będą chcieli raczej usiąść w cieniu i odpocząć, ale nie
- ochoczo rwali się do tańca! O godz. 21.00 uczestnicy spotkania
przeszli do katedry, gdzie odbył się Apel Jasnogórski, a następnie
odtworzono relację z Toronto.
"To dobrze, że mogłem tu przyjechać - powiedział nam
podczas Święta Młodych jeden z uczestników. - Na wyjazd do Toronto
nie byłoby mnie stać. Organizacja tego typu imprezy właśnie w Gnieźnie,
u kolebki polskiej państwowości, to doskonały pomysł. Mam nadzieję,
że spotkania takie będą się powtarzać nawet wtedy, gdy Światowy Dzień
Młodzieży będzie odbywać się gdzieś w Europie. Nie każdego przecież
stać na to, by pojechać do Paryża, Madrytu czy Londynu... A Gniezno
jest blisko!".