Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Grozi katastrofa

Reklama

Lektura prasy, nawet tej zdecydowanie prounijnej, budzi coraz większy niepokój o losy Polaków po wejściu do Unii Europejskiej. Widać, że faktycznie w każdej dziedzinie SLD-owscy negocjatorzy nie zadbali o odpowiednie warunki dla Polski, gwarantujące choćby cień równości w stosunkach z UE. Na dodatek na skutek wielce nieudolnych, a za to bardzo pazernych, rządów SLD-owskich na wszystkich szczeblach Polska jest fatalnie nieprzygotowana do trudnej gry interesów, jaka nas czeka po wejściu do Unii. Już mamy tyle milionów bezrobotnych, a grozi lawinowe powiększenie ich liczby po 1 maja. Oto niektóre, jakże alarmujące, wiadomości z niektórych sfer życia gospodarczego. Władysław Bielski pisze w tekście pt. Wiosny nie będzie. Spór o marchewkę w związanej z SLD Trybunie (nr z 12 lutego): „Według szacunków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, dwie trzecie gospodarstw rolnych w Polsce nie poradzi sobie z Jednolitym Rynkiem Rolnym Unii Europejskiej”. Czyli upadną! A co stanie się z ich właścicielami? Staną się „wolnymi najmitami”, zaludnią różne dzielnice slumsów pod dużymi aglomeracjami miejskimi jako nowa ogromna armia bezrobotnych. Właśnie przed tym ostrzegał Polaków już wiele lat temu słynny miliarder brytyjski James Goldsmith w książce Pułapka.
Beata Andrzejewska w Naszym Dzienniku z 9 lutego ostrzega w tekście pt. Cała wstecz: „Brak środków na modernizację kutrów w połączeniu z otwarciem polskiej strefy ekonomicznej na Bałtyku dla państw UE może oznaczać masowe bankructwo naszych rybaków (...). Wraz z przystąpieniem do Unii Europejskiej pracę może stracić nawet 60 proc. naszych rybaków”. Z kolei w Gazecie Wyborczej z 24 lutego czytamy w tekście Marcina Musiała: Bez homologacji nie pojadą w UE, iż: „Prawdopodobnie 1 maja większość niewielkich zakładów produkujących części zamienne do samochodów będzie musiała zakończyć działalność. Wszystko zależy od tego, czy zdobędą odpowiednie unijne homologacje na wytwarzane przez siebie części. Na razie nic na to nie wskazuje”.

Samobójstwa desperatów

Drastycznie zagrożone są zakłady rzeźne. Grozi upadek co najmniej połowy z nich, gdyż nie mają pieniędzy na wymaganą przez UE modernizację. Kilka tygodni temu w rolniczym programie Tydzień w telewizji publicznej opisano przypadek samobójstwa kierownika zakładu rzeźnego z Biłgoraja, który załamał się po długotrwałych bezowocnych próbach uzyskania kredytu z banku na modernizację swego zakładu. Nie mógł znieść myśli o utracie swego jedynego źródła utrzymania po 1 maja. Krzysztof Myjkowski w tekście: Licencja na zabijanie (Polityka z 7 lutego) pisze o kolejnych przykładach samobójstw ludzi powiązanych z branżą mięsną. W Lipnikach powiesił się handlarz bydła, gdy właściciele okolicznych masarni powiedzieli mu wprost, że „nie wiedzą, kiedy zapłacą za dostarczone zwierzęta, bo musieliby wziąć tzw. trzecie kredyty. Trzeci kredyt w zawodowym żargonie rzeźników oznacza konieczność dodatkowego uzbierania sporej sumki na opłacenie się urzędnikom”. Z kolei masarz Janusz M. zastrzelił się mając dość szykan ze strony zastępcy powiatowego lekarza weterynarii, który „mnożył wymagania dotyczące modernizacji zakładu, niemożliwe do spełnienia bez wzięcia trzeciego kredytu”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Groźba miliardowych strat polskich producentów żywności

Reklama

Zenon Baranowski pisze w tekście pt. Krótszy termin - miliardowe straty (Nasz Dziennik z 23 lutego): „Miliardowe straty grożą polskiemu przemysłowi żywnościowemu w przypadku podpisania przez ministra rolnictwa nowego rozporządzenia o znakowaniu środków spożywczych. Takiego zdania jest Polska Federacja Producentów Żywności. Jeżeli szef resortu parafuje dokument, konieczne będzie zniszczenie istniejących zapasów opakowań, a od 1 maja wycofanie z obrotu i utylizacja znacznej części produktów spożywczych obecnych na rynku. Rozporządzenie przewiduje skrócenie aż o osiem miesięcy terminu na wycofanie z rynku towarów posiadających stare oznakowania. Zdaniem Federacji, ewentualna decyzja Ministerstwa Rolnictwa o podpisaniu felernego rozporządzenia oznaczać będzie prawdziwą katastrofę zarówno pod względem zaopatrzeniowym, jak i finansowym. Producenci żywności poniosą z tego powodu miliardowe straty, konieczne bowiem będzie wycofanie produktów ze starymi oznakowaniami z rynku oraz zamówienie i zaprojektowanie nowych opakowań. W ocenie Federacji może nawet dojść do przejściowych braków produktów spożywczych”.

Zagrożenia dla kultury

Reklama

Mnożą się ostrzeżenia przed skutkami zbyt pochopnego narzucenia VAT-u na kulturę i prasę wraz z wchodzeniem do UE. Konrad Godlewski pisze w tekście pt. Rok chudy, choć VAT zerowy (Gazeta Wyborcza z 27 stycznia), iż: „W 2003 r. kupiliśmy jeszcze mniej książek niż rok wcześniej (...). W wielu księgarniach spadek wyniósł nawet i 30 proc.”. Można więc już sobie wyobrazić, co będzie po wprowadzeniu VAT-u od sprzedaży książek od 1 maja, który obejmie 7 proc. Godlewski cytuje opinię prezesa firmy księgarskiej „Odeon” Czesława Aplecionka. „Powinniśmy bronić zerowej stawki. Przykładem może być dla nas Wielka Brytania, jeden z najbardziej rozwiniętych rynków księgarskich świata, gdzie się to udało”. Według tekstu Godlewskiego, są jednak tacy, którzy popierają w Polsce VAT na książki: „Podatek uderzy bowiem w małe oficyny, oczyszczając pole dla największych”.
Z kolei ogromne oburzenie wśród twórców wywołał projekt obłożenia 22-procentowym podatkiem VAT dotacji dla instytucji kultury. Bartosz Marzec pisze na ten temat w Rzeczpospolitej z 26 lutego w tekście pt. Pomysł grozi katastrofą, iż: „- Pomysł, który zatwierdził Sejm, jest nie do zaakceptowania. Może w krótkim czasie spowodować katastrofę i upadek teatrów, filharmonii, bibliotek i domów kultury, których działalność w całości oparta jest na dotacjach - mówi Barbara Borys-Damięcka, prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów”.
Wymienione tu sprawy to tylko wierzchołek góry lodowej. Z każdej niemal sfery naszych stosunków z UE dobiegają alarmistyczne sygnały o zagrożeniach dla polskich produktów i całych branż, wynikłych z nieudolnych, nietroszczących się o polski interes negocjacji, a także z fatalnego przygotowania do wejścia do UE. Wszystko to grozi katastrofą, przed którą wielu z nas ostrzegało. Cóż z tego, że teraz w niektórych gazetach ukazują się spóźnione stwierdzenia typu oceny prof. Jadwigi Staniszkis: „Integrując się z Europą, skopiowaliśmy rozwiązania, które nie mają sensu w polskich warunkach” (w wywiadzie udzielonym Robertowi Krasowskiemu z Faktu z 11 lutego pt.: Polityka w Polsce jest teatrem marionetek). Równie spóźnione są uwagi Katarzyny Szymańskiej-Borgignon i Jarosława Olechowskiego w tekście pod wymownym tytułem: Jak nie dostać po łapach od Unii (Newsweek z 15 lutego). Mleko się już rozlało i trzeba tylko myśleć, jak ograniczyć rozmiary nieuchronnej katastrofy. Od tygodni nawołuję do tego, by zajęły się tym natychmiast partie opozycyjne. Przede wszystkim przez błyskawiczne opracowanie w oparciu o grupę ekspertów gospodarczych pełnego bilansu obecnego stanu różnych dziedzin polskiej gospodarki w stosunkach z UE. Eksperci powinni dokładnie zanalizować, gdzie są największe zatrudnienia dla polskich produktów i całych branż i zaalarmować społeczeństwo. W oparciu o taką, potwierdzoną faktami, wizję katastrofy, jaka grozi Polsce, jeśli SLD-owskie władze dalej nie będą nic robić, można będzie wywrzeć skuteczniejszy nacisk na władze. A potem pociągnąć je wreszcie do odpowiedzialności za wręcz przestępcze zaniedbania wobec narodu w tak wielu różnych dziedzinach!

Chore prawo

Mnożą się ataki na złe prawo i sądownictwo, przypominające przysłowiową stajnię Augiasza. Martyna Bunda pisze w tekście Prywatne śledztwa (Polityka z 28 lutego), iż: „Polacy mają bardzo złe zdanie o pracy prokuratur i sądów. Jesteśmy na pierwszym miejscu w Europie, jeśli chodzi o liczbę skarg w Strasburgu liczonych na 100 tys. mieszkańców, a w liczbach bezwzględnych wyprzedza nas tylko Rosja o kilkadziesiąt spraw (...) Prof. Rzepliński twierdzi, że środowisko prokuratorskie i sędziowskie wyraźnie w Polsce się zepsuło. Za moment przełomowy uważa decyzję Jerzego Jaskierni, który będąc w 1995 r. ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, przywrócił do pracy część negatywnie zweryfikowanych prokuratorów: «To było sygnałem dla całej uczciwej reszty, że coś takiego, jak nieposzlakowany charakter, jak życiowe wybory w tym zawodzie nie mają decydującego znaczenia (...)»”.

Waniek przeciw Millerowi

Nasila się wewnętrzna walka SLD. Świadczy o tym m.in. wywiad udzielony Faktowi z 25 lutego przez wieloletnią posłankę SLD, przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danutę Waniek pt. SLD zepsuł się pod rządami Millera. Waniek zarzuca Millerowi m.in. iż: „zmarginalizował ludzi mających swoje zdanie (...). Preferował natomiast tzw. swoich, posłusznych, stąd takie kariery, jak Mariusza Łapińskiego. (...) wraz z Millerem pojawił się powrót do niedobrego klimatu PZPR: klimatu walk wewnętrznych, wygrywanie, kto jest bliżej wodza (...). Ta partia zaraz po wyborach została porzucona przez swoich przywódców. Oni po prostu wykorzystali ją do uzyskania pozycji rządowych”.

„Trybuna” przeciw Kwaśniewskiemu

Wraz z nasileniem walk wewnętrznych w SLD w związanej z Millerem Trybunie mnożą się różne ataki podjazdowe przeciw postkomunistycznemu prezydentowi Kwaśniewskiemu. Nader wymowny pod tym względem jest publikowany w Trybunie z 26 lutego tekst Jana Złotorowicza: Zapomniał, kim był. Lewicowy symbol oportunizmu. Autor cytuje m.in. różne krytykujące Kwaśniewskiego wypowiedzi członków Federacji Młodych Socjaldemokratów, którzy 25 lutego manifestowali przed Pałacem Prezydenckim, zarzucając Kwaśniewskiemu, że zdradził swój elektorat. Złotorowicz cytuje m.in. wypowiedź Przemka, który mówi, że: „Prezydent zmienił się w osobę bezbarwną. Osoba na takim stanowisku powinna mieć swoje zdanie. Tymczasem on nie ma żadnego. Jest oportunistą, który dostosowuje swoje stanowisko do aktualnej sytuacji (...). Wszyscy pomogliśmy mu w kampanii, a on nas okłamał”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

„Św. Jan Paweł II. Prorok nadziei” – wkrótce XXV Dzień Papieski

2025-10-02 11:30

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

prorok nadziei

XXV Dzień Papieski

Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia

XXV Dzień Papieski

XXV Dzień Papieski

- To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru. To tysiące osób, które skorzystały z pomocy fundacji - podkreślił abp Adrian Galbas SAC podczas dzisiejszej konferencji zapowiadającej XXV Dzień Papieski. W tym roku obchodzony będzie on 12 października pod hasłem: „Św. Jan Paweł II. Prorok nadziei”. Wydarzenie co roku przypomina o duchowym dziedzictwie Papieża Polaka i staje się okazją do modlitwy, refleksji oraz wsparcia programu stypendialnego dla młodzieży poprzez zbiórkę prowadzoną przez Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. W ciągu roku FDNT wspiera blisko 2100 stypendystów.

Abp Adrian Galbas SAC, metropolita warszawski i przewodniczący Rady Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, podkreślił, że jubileusz działalności fundacji jest dowodem jej trwałości i realnego znaczenia w życiu Kościoła w Polsce. - To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru. To tysiące osób, które skorzystały z pomocy fundacji. To naprawdę olbrzymie dobro także w wymiarze wspólnoty - konkretnej wspólnoty osób połączonych tymi samymi wartościami - zaznaczył hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Wętkowski modlił się przy grobie św. Jana Pawła II

2025-10-02 17:43

[ TEMATY ]

Watykan

bp Krzysztof Wętkowski

grób JPII

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Wętkowski

Bp Krzysztof Wętkowski

Do bycia ludźmi zawierzenia i zaufania zachęcał podczas Mszy św. odprawionej w czwartkowy poranek przy grobie św. Jana Pawła II biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. W kaplicy Świętego Sebastiana w bazylice św. Piotra w Rzymie 2 października zgromadziło się około trzystu wiernych z diecezji włocławskiej.

Wizyta przy grobie św. Jana Pawła II była dla nich ważnym momentem pielgrzymki do Rzymu. Mszy Świętej przewodniczył biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. Eucharystię koncelebrowali bp Stanisław Gębicki, biskup pomocniczy senior diecezji włocławskiej, bp Krzysztof Nykiel, regens Penitencjarii Apostolskiej oraz trzydziestu kapłanów diecezjalnych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję