Reklama

Święci i błogosławieni

Ubogie życie zakonne. Święta Klara z Asyżu

Pobyty Klary po ucieczce z domu rodzinnego: w opactwie benedyktynek w roli służącej, a następnie przy kościele Świętego Anioła di Panzo, były okresem próby, rodzajem nowicjatu, który musiała przejść przed definitywnym przyjęciem do wspólnoty minoryckiej. Przybycie do San Damiano dopełnia włączenie Klary w rodzinę franciszkańską.

[ TEMATY ]

Św. Klara z Asyżu

"Głos Ojca Pio"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niewielki kościół San Damiano był jednym z najważniejszych miejsc w początkach ruchu franciszkańskiego. Dziś nazwa ta kojarzy się wielu osobom ze znanym i kojarzonym ze św. Franciszkiem krucyfiksem. To właśnie w San Damiano Franciszek usłyszał po raz pierwszy wezwanie od Ukrzyżowanego, aby naprawić Kościół, który jest w ruinie. Tutaj schronił się przed gniewem ojca i tu dołączyli do niego pierwsi towarzysze.

Nowe życie zakonne

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dopiero gdy Klara i Agnieszka wykazały się odwagą, stałością i wytrwałością, dla nich oraz dla kolejnych kobiet, które dołączały do córek Offreduccio w San Damiano, Franciszek ułożył prostą „Formę życia”, czyli rodzaj zbioru zachęt i wybranych wersetów biblijnych wskazujących najważniejsze cechy życia rodzącej się wspólnoty.

Fragment tego pierwszego prawodawstwa Klara zamieściła w sercu napisanej przez siebie czterdzieści lat później Reguły: „Ponieważ z natchnienia Bożego zostałyście córkami i służebnicami najwyższego i największego Króla, Ojca Niebieskiego i zaślubiłyście się Duchowi Świętemu, wybierając życie według doskonałości Ewangelii świętej, pragnę i przyrzekam osobiście – i przez moich braci – otoczyć was, tak jak ich, serdeczną troską i szczególnym staraniem”. W tych słowach Franciszek nie tylko sformułował istotę życia sióstr, sens ich powołania, polegający na wchodzeniu w bliską zażyłą więź z Osobami Trójcy Świętej, ale zobowiązał siebie oraz swoich braci do troski o nie.

Wspólnota sióstr z San Damiano była jedną z bardzo wielu powstających w tamtym czasie w całej Europie grup kobiet i mężczyzn prowadzących życie proste, ubogie, poza znanymi i zatwierdzonymi dotychczas przez władzę Kościoła strukturami. Wiele z tych grup popadało w mnożące się wtedy herezje i odłączało się od Kościoła, odrzucając jego tradycję. Inaczej było w przypadku Sióstr Ubogich z San Damiano. Ich sposób życia również odchodził od tradycyjnego modelu monastycznego i charakteryzował się świeżym, ewangelicznym spojrzeniem w podejściu do życia wspólnotowego, pracy czy ubóstwa. Siostry pozostawały jednak w postawie uległości i posłuszeństwa władzy Kościoła, przeżywając wspomniane wartości w szczególny, właściwy dla siebie sposób.

Reklama

Nie tylko modlitwa

Ubogie Siostry intensywnie się modliły, ale również – zgodnie z wielowiekową tradycją monastyczną – zajmowały się pracą ręczną „pożyteczną dla wspólnoty”, którą opatka na kapitule wyznaczała każdej z nich. Dla Klary praca ręczna była ważnym wymiarem codziennego życia, sama nie rezygnowała z niej, nawet gdy była już obłożnie chora. Jakimi pracami się zajmowała? Zgodnie ze świadectwami złożonymi po śmierci Asyżanki podczas jej procesu kanonizacyjnego Klara przędła. Następnie inne siostry z tej przędzy wykonywały tkaninę, z której kolejne szyły korporały dla pobliskich kościołów. Z bulli kanonizacyjnej dowiadujemy się, że Klara przędła len, natomiast świadectwa procesu wspominają również o jedwabiu, grubym suknie czy aksamicie.

Siostry miały więc pewną biegłość w produkcji różnego rodzaju tkanin i materiałów, musiały również posiadać odpowiednie do tego narzędzia rzemieślnicze. Co prawda, Klara – jak większość młodych szlachcianek – w domu rodzinnym zdobyła pewne umiejętności związane z tkaniem czy haftowaniem, jednak prace wykonywane w San Damiano wykraczały zdecydowanie poza zwyczajne zajęcia szlachcianek.

Wśród prac ręcznych musiała się również znajdować troska o przyklasztorny ogród, którego plony przynajmniej w części pokrywały potrzeby wspólnoty sióstr oraz małej grupy braci mieszkających przy San Damiano. Oczywista jest również obecność pomiędzy tymi zajęciami troski o sam klasztor, kościół, jak również opieki nad chorymi siostrami.

Reklama

Wspólnota Klary odróżniała się jednak od innych grup kobiet i mężczyzn takich jak Humiliaci czy Beginki, którzy również zajmowali się produkcją różnego rodzaju tkanin. W przypadku Sióstr Ubogich praca nigdy nie miała za cel handlu i zysku ekonomicznego. Korporały były rozdawane do pobliskich kościołów i siostry nie pobierały za to żadnych opłat. Podobnie musiało być z płodami roli. Być może zdarzało się, że ktoś za otrzymany dar odwzajemnił się innymi produktami, ale na pewno siostry nie pobierały wynagrodzenia za swoją pracę w postaci pieniędzy. Celem pracy nie było utrzymanie wspólnoty, temu miała służyć jałmużna. Chodziło o życie w stałej zależności od innych. Praca ręczna była jednym z wymiarów życia ubogiego.

Podziel się cytatem

Reklama

Doświadczenie wspólnoty

Reklama

Inaczej niż w klasztorach mniszych, wspólnota Klary nie dzieliła się na dwie kategorie: siostry pochodzenia szlacheckiego oraz siostry z ubogich rodzin, do których należały cięższe prace. Nie było sióstr „drugiej kategorii”, wszystkie podejmowały się każdej pracy. Nawet jeśli wspomina się o siostrach „posługujących”, określenie to oznacza osoby mogące wychodzić z klasztoru, aby poza jego murami zadbać o potrzeby wspólnoty. Sama Klara dawała przykład pracy ręcznej, również najbardziej pokornej posługi wobec sióstr chorych czy właśnie tych „zewnętrznych”, którym sama myła nogi.

Reklama

Doświadczenie wspólnoty było ważnym wymiarem powołania Klary, która nie wybrała życia pustelniczego, ale na sercu leżało jej tworzenie między siostrami silnych, pełnych miłości więzi, charakteryzujących się bezpośredniością i wzajemną służbą.

Wystarczy pobieżna lektura Reguły Klary czy Aktu procesu kanonizacyjnego, aby się przekonać, że w San Damiano panowała prawdziwie rodzinna atmosfera pełna miłości i szczerości. Klara okazała się dojrzałą, kochającą matką, podziwianą i szanowaną przez siostry. Źródła nie przemilczają trudności, jakie wspólnota napotykała, zwłaszcza że rozrastała się szybko i wkrótce niewielki klasztor był zamieszkiwany przez około pięćdziesiąt sióstr. Nie mogło nie dochodzić do napięć i zmagań. Były one jednak rozwiązywane nie „odgórnie”, ale na zasadzie wzajemnego dialogu, modlitwy, wspólnego rozeznawania tego, co lepsze. Pomagał niewątpliwie duchowy i moralny autorytet samej Klary, która nie ustawała w zachętach, napomnieniach sióstr w indywidualnych rozmowach i na spotkaniach gromadzących całą wspólnotę.

Reklama

Inaczej, ale w zgodzie z Kościołem

Ważnym momentem dla rozwoju wspólnoty z San Damiano, który niewątpliwie wpłynął na jej fizjonomię, był sobór laterański IV, który odbył się w 1215 roku. Wobec mnożących się w tamtym czasie wspólnot kobiet i mężczyzn, które przypominały wspólnoty zakonne, choć często nie posiadały żadnej reguły ani formalnie uznanego statusu prawnego w Kościele, w jednym z dekretów postanowiono, że nie ma możliwości tworzenia nowych reguł zakonnych, a każda z istniejących wspólnot musi przyjąć jedną z tradycyjnych reguł, takich jak Reguła św. Benedykta czy św. Augustyna.

Najprawdopodobniej wtedy właśnie Klara zdecydowała się na Regułę św. Benedykta jako podstawę prawną dla swojego życia. Również w tym czasie po namowach ze strony Franciszka zgodziła się przyjąć tytuł opatki, który wiązał się z pewnym prestiżem i autonomią, co oczywiście nie odpowiadało sposobowi życia w San Damiano. Święta wiedziała jednak, że uznanie jej wspólnoty przez władzę Kościoła jest konieczne. Podobnie jak Franciszek, chciała zawsze okazywać mu wierność i posłuszeństwo.

Podziel się cytatem

Reklama

W tych okolicznościach Klara starała się znaleźć sposób, aby te zewnętrzne uwarunkowania nie wpłynęły zasadniczo na realizowanie szczególnego powołania jej i sióstr do życia w ubóstwie i prostocie. Aby zostać wierną Kościołowi, a jednocześnie ocalić specyfikę swojego powołania, Klara zwróciła się bezpośrednio do Innocentego III z prośbą o tzw. „Przywilej ubóstwa”.

Reklama

Przywilej ubóstwa

Reklama

Ten niezwykły dokument jest najstarszym dokumentem papieskim dotyczącym nowego ruchu franciszkańskiego. Nawet forma życia, którą Franciszek przedstawił papieżowi Innocentemu III, została zatwierdzona przez niego jedynie ustnie.

Przywilej koncentrował się na tym, co było sercem doświadczenia sióstr z San Damiano: na wyborze ubóstwa. Uzasadniał je miłością oblubieńczą do Chrystusa ubogiego: „Jest wszystkim wiadome, że pragnąc poświęcić się samemu tylko Bogu, wyrzekłyście się pożądania rzeczy doczesnych, dlatego sprzedawszy wszystko i rozdawszy ubogim, postanowiłyście nic nie posiadać na własność, idąc we wszystkim śladami Tego, który dla nas stał się ubogim, a który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Nie odstrasza was od tego postanowienia niedostatek ziemskich rzeczy, gdyż ręka Boskiego Oblubieńca jest pod głową waszą, aby wspomagać słabość ciała waszego, które poddałyście pod władzę ducha, powodowane prawem miłości. Zresztą Ten, który żywi ptaki niebieskie i odziewa lilie polne, nie odmówi wam pożywienia i odzieży, aż wam Siebie samego daruje w wieczności, gdy Jego prawica obejmie was w pełni błogosławionego widzenia”. Podobne wyrażenia i odniesienia biblijne możemy znaleźć w listach Klary, pełnych żaru miłości do Ubogiego Ukrzyżowanego.

Reklama

W dokumencie Innocenty III zapewnia: „A więc tak jak prosiłyście, umacniamy naszą łaską apostolską wasze postanowienie zachowywania najwyższego ubóstwa i niniejszym pismem pozwalamy, abyście nigdy nie były zmuszone przez kogokolwiek do przyjmowania na własność posiadłości”.

Gwarancja życia bez gwarancji

„Przywilej ubóstwa” był niezwykłym wytworem prawnym, który nie miał odpowiedników w historii Kościoła. Ubóstwo staje się w nim wartością prawną: jest przywilejem życia bez przywilejów, gwarancją życia bez żadnych gwarancji, przyznanym przez najwyższą władzę Kościoła młodej kobiecie rozpoczynającej nowy sposób życia pod pieczą Franciszka, niewykształconego świeckiego, który nie posiadał wtedy żadnego autorytetu w Kościele.

Dla Klary dokument ten miał ogromne znaczenie, gdyż potwierdzał oryginalność jej wspólnoty. Strzegła tego przywileju do końca swych dni, włączając jego słowa w centralny, najważniejszy rozdział reguły oraz wspominając o wyborze ubóstwa i zachęcając w testamencie do wierności temu wskazaniu. Również siostry podczas procesu kanonizacyjnego wspominały, że Klara z czcią strzegła dokumentu.

Siostrzane życie w ubóstwie, na modlitwie i przy pracy ręcznej wypełniały dni w San Damiano. Klara z odwagą i wytrwałością rozpoczęła nowy sposób życia w Kościele. Odróżniał się on w wielu aspektach od życia monastycznego, prowadzonego przez wieki w opactwach rozsianych po całej Europie, był też odmienny od rodzących się wtedy nowych wspólnot, które nie miały zamiaru poddawać się wymogom prawa i posłuszeństwu władzy Kościoła. Klarze udało się dokonać rzeczy nadzwyczajnej: w strukturach Kościoła znalazła miejsce dla siebie i innych kobiet pragnących radykalnego życia Ewangelią.

2021-10-28 21:10

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

Czas decyzji wpisany…w Boży zegar – o pielgrzymowaniu maturzystów na Jasną Górę

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna – z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych.

Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję