Czym różni się telewizja Dworaka od telewizji Kwiatkowskiego? Po sposobie relacjonowania wyborów nowego Przewodniczącego Episkopatu Polski widać, że niczym. Jedyne kryterium, według którego ocenia się abp. Józefa Michalika, to „otwartość na Europę”. Żenujące. Nic nieznaczące, obrzydliwie wyświechtane slogany o otwartym i zamkniętym Kościele zastępują jakąkolwiek sensowną refleksję. Jedyny ksiądz - spośród 40 tys. - który ma prawo do komentarza w dniu wyborów w Wiadomościach, to oczywiście ks. Boniecki (na zmianę z księżmi Oszajcą i Czajkowskim). Jedyne pisma, które mogą wypowiedzieć swoją opinię, to Więź i Znak. Od lat mówią to samo.
Nie ma się co oszukiwać. W telewizji nic nie drgnęło. Obowiązuje nadal PRL-owski model. Przed dwudziestu i trzydziestu laty te same pisma były „na koncesji” i uchodziły za opinię katolicką. Za telewizją publiczną wlecze się ogon dawnych zależności, przypieczętowanych okrągłym stołem. Ludzie o mentalności aparatczyków nadal rządzą mediami. W sytuacji, kiedy media publiczne, spętane poprawnością polityczną, szafują wobec hierarchów Kościoła prymitywnymi etykietkami, mówienie o tym, że mamy wolność i musimy ją tylko dobrze wykorzystać, jest naiwnością lub celowym mąceniem ludziom w głowach. Wolność - to także kompetentna, dogłębna informacja, to wielostronny, obiektywny komentarz, to elementarny szacunek dla ludzi tak czcigodnej instytucji zaufania publicznego, jedynej w pełni suwerennej w naszym kraju, jaką pozostaje Kościół. Szacunek, a nie protekcjonalne poklepywanie i rozdawanie cenzurek. Szacunek, nawet jeżeli samemu jest się niewierzącym. Tego wymaga dziennikarski profesjonalizm.
Można mieć jednak nadzieję, że nowy Przewodniczący Konferencji Episkopatu, który zaznał od lewicowych mediów wiele moralnych krzywd, który przez lata był przedmiotem niewybrednego ataku największej gazety ukazującej się w Polsce, na pewno będzie bronił prawa Kościoła do niezależnego sądu, do wypowiadania ewangelicznej prawdy jasno i wyraźnie. Prawda ma dziś ogromną cenę, za prawdę słono się płaci. Ale też prawda ma wielką moc. To Polacy spragnieni prawdy oblegają kina, żeby uczestniczyć w Drodze Krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przerażeni strażnicy ideologii usiłują naprędce montować jakieś przeszkody, żeby filmu Gibsona nie obejrzała młodzież, jak to się dzieje w jednej z gmin, w której szkołom zabroniono organizować wyjścia na Pasję. To wszystko są znaki. Niezrozumiałe dla kogoś, dla kogo jedynym zmartwieniem jest, żeby „Kościół bardziej otworzył się na Europę”. Na jaką Europę? Na tę, która usuwa krzyże, wykreśla Boga z konstytucji, wprowadza aborcję i eutanazję, ogranicza wolność we wszystkich dziedzinach życia, lansując rozwiązłość i orgię zakupów jako obowiązkowy uniform? Kościół ma tę Europę nawracać. „Otwieranie się” nie jest i nigdy nie było żadnym zadaniem Kościoła. Katolicy wierzą w misję Kościoła.
Na szczęście mamy wspaniałego patrona Kościoła - św. Józefa Oblubieńca. To w przeddzień jego święta dany nam został nowy „szef” polskich biskupów. Ze św. Józefem, potężnym i skutecznym obrońcą pierwszej wspólnoty Kościoła, Świętej Rodziny, nasz Kościół na pewno nie pozostanie bierny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu