Zapewne żadne wydarzenie nie jest przypadkowe w Wielkim Tygodniu, kiedy świat chrześcijański przeżywa swoje zjednoczenie z Chrystusem, uczestnicząc duchowo w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Śmierci
Pana Jezusa towarzyszyły wyjątkowe zjawiska na niebie i na ziemi. Wstrząśnięta niebywałą ofiarą Boga-Człowieka została cała materia.
Prawdziwy spektakl, jaki od wielu tygodni obserwujemy w naszym kraju, który osiągnął swoiste apogeum właśnie w pierwszych dniach Wielkiego Tygodnia, przypomina - w jakimś symbolicznym zarysie
- tamten wstrząs. Na pewno nastąpiło wielkie zderzenie modlitwy, pokuty, nawrócenia wielkich rzesz Polaków z cynizmem, zemstą, odwetem - brutalną walką o miraże panowania. Na oczach Polski
i świata nastąpiło wyrzucenie z wnętrza chorego organizmu, jakim jest nasze państwo, obumarłych, skażonych resztek. Usuwanie tego, co zatrute. Wszystko, co łączy się z formacją, która rządziła u nas od
wojny, okazuje się kłamstwem. Wszystko, co choćby dotyka tamtych układów politycznych, łączy się z jakąś hańbą, z jakimś głębokim upodleniem i skrzywdzeniem ludzi uczestniczących w tych układach. Nie
zostało nic, co nie byłoby zbrukane. Depcząc wszelkie wysiłki na rzecz ujawnienia prawdy - choćby w tym, co kryje się za sprawą Lwa Rywina - schodzi z oficjalnej sceny formacja, która tak
długo oszukiwała naiwnych, że przyświeca jej jakieś dobro. Nie ma dziś chyba w Polsce człowieka, który wierzyłby jednemu słowu wypowiadanemu przez tych polityków. Niezależnie od tego, jakie były przyczyny
tej ostatecznej, wydawałoby się, dekompozycji i demistyfikacji działalności tych środowisk - a były one wielorakie i z całą pewnością nie tylko krajowego pochodzenia - nie sposób oprzeć się
wrażeniu, że w Wielkim Tygodniu nastąpiło ostateczne odsłonięcie prawdy, jakieś moralne oczyszczenie sceny politycznej, wyznaczenie zarazem granicy kłamstwu i nieuczciwości w życiu politycznym. Ale pamiętajmy,
że ludzie tej formacji są mistrzami mistyfikacji, że już raz schodzili ze sceny. Odbyło się uroczyste wyprowadzenie sztandaru, brzmiały tony żałobnych marszów. Był okrągły stół, przegrane wybory, „przekazanie
władzy”. Pojawili się ludzie uchodzący za moralne autorytety, którymi grano z niesłychaną zręcznością. Ludzie wygodni, realizujący założony z góry precyzyjny plan.
Przypatrzmy się więc nowym gwiazdom polityki polskiej. Idącym z szybkością błyskawicy w górę w sondażach przywódcom „partii protestu”. Złotoustym działaczom, którzy słowo „naród”
odmieniają przez wszystkie przypadki. Spójrzmy na ich mierny dorobek polityczny, na metody, jakimi w swoich partiach osiągają niemal dyktatorską władzę. Jednocześnie dawny postkomunistyczny układ rozpada
się, a tuż za plecami pojawia się nowy, ideowo bliski ideologii Róży Luksemburg, prawdopodobnie lepiej umocowany międzynarodowo. Na scenę zamierzają wbiec „nowi ludzie”, doskonale znani z
mediów, ludzie, którzy sztukę retoryki opanowali bez wątpienia bezbłędnie. Czy rzeczywiście mają oni dla Polaków długofalowy program realnej odnowy, oparty na konserwatywnych wartościach? Czy nie chodzi
im tylko o banalną, tak dobrze znaną taktykę gier politycznych?
Wielu ludzi ma tendencję do patrzenia na historię w kategoriach wielkiego spisku. Jeżeli jednak istnieje jakiś spisek, jakieś nieszczęsne sprzysiężenie sił zła przeciwko państwom i narodom, które
są z jakiegoś powodu niewygodne dla potęg światowych, to tym bardziej istnieje wielki plan sił dobra, mocy Opatrzności i miłosierdzia dla ratowania i odrodzenia tego, co w ludziach i narodach najlepsze,
najświętsze. Być może ten wyjątkowy Wielki Tydzień w polskiej historii - zgodnie z intuicją wielu Polaków - tydzień cierpienia, upokorzenia, oczyszczenia, jest zapowiedzią zmian głębszych
niż tylko zmiana twarzy u steru rządów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu