Już po raz VII wyruszyła z Łowicza, we wtorek 6 sierpnia, Łowicka
Piesza Pielgrzymka Młodzieżowa. Hasłem tegorocznych pątników były
słowa: Chwała Krzyżowi Chrystusa. Na taki sposób oddania chwały Chrystusowi
i Jego krzyżowi zdecydowało się w tym roku około 2200 osób prowadzonych
przez przewodnika ks. Roberta Kwatka. Wyruszyli w dziewięciu grupach
spod bazyliki katedralnej w Łowiczu o godz. 9.00 po Mszy św. koncelebrowanej
przez biskupa łowickiego Alojzego Orszulika wraz z 25 kapłanami,
któremu na początku uroczystej celebry przewodnik - ks. Robert Kwatek
wręczył znaczek honorowego pielgrzyma-uczestnika VII Łowickiej Pieszej
Pielgrzymki Młodzieżowej na Jasną Górę.
Wśród pielgrzymów przeważali ludzie młodzi. Różne były
powody wybrania się na pątniczy szlak. Spotkałem tegorocznych absolwentów
Klasycznego Liceum Ogólnokształcącego ze Skierniewic, którzy powiedzieli
mi, że idą do Matki Jasnogórskiej z intencją dziękczynną: aby podziękować
Matce Bożej za szczęśliwie zdaną maturę i zdobycie indeksu wymarzonych
przez siebie wyższych uczelni. Z kolei inna z pątniczek podzieliła
się z czytelnikami Niedzieli Łowickiej swoją motywacją wędrowania
do Pani Jasnogórskiej: "Niesiemy w tej pielgrzymce krzyż Chrystusa,
oddając Mu cześć i chwałę. W moim przypadku ta pielgrzymka rzeczywiście
będzie mieć charakter pokutny. To będzie doskonała okazja, by rozmyślać
o krzyżu, którego w tym roku faktycznie doświadczyłam, gdyż przeżyłam
śmierć siostry, a mój mąż miał zawał serca". "Mój Boże - mówi inna
- przede wszystkim jest to wielka radość z tego, że można, dzięki
zdrowiu, dojść pieszo na Jasną Górę i podziękować Matce Najświętszej
za Jej orędownictwo za nami każdego dnia, za to, co za Jej przyczyną
w minionym roku moja rodzina otrzymała".
Przez całą drogę niesiony był na czele pielgrzymki krzyż, symbol
naszej wiary. Dla wielu osób ta piesza trasa nie jest czymś nowym.
Byli już na niej kilka razy, na przykład Joanna i Adam. Ona jest
po raz czwarty, on - trzeci. Szli, ponieważ, jak powiedzieli, każda
taka pielgrzymka daje siły, przede wszystkim duchowe, na cały kolejny
rok. Ważne są też intencje, jakie można złożyć, i to niekoniecznie
prywatne. Adam powiedział mi, że "jak obserwuje się to, co dzieje
się w Polsce, to nie widać żadnej jedności w narodzie" i o nią właśnie
trzeba się modlić i szczególnie mocno zabiegać. A pielgrzymka może
być właśnie jedną z tych możliwości mogących dopomóc w zrealizowaniu
tego marzenia.
Wraz z pielgrzymami szli także duchowni i to zarówno
księża z kilkuletnią praktyką duszpasterską, jak i młodzi alumni.
Samych księży doliczyłem się 24. Sprawowali oni duchową opiekę nad
wędrowcami. Ale dla nich pielgrzymka nie jest tylko obowiązkiem.
Jeden z kapłanów przyznał mi, że pokochał pielgrzymowanie do Matki
Bożej. Dla niego jest to dawanie świadectwa innym, ale i możliwość
zetknięcia się z nowymi, ciekawymi ludźmi i tym samym nauczenie się
czegoś od nich.
Wśród wyruszających, rzadko można było dostrzec smutne
czy niezadowolone twarze. Ruszono z entuzjazmem, śpiewem i modlitwą.
Wszyscy wierzyli, że ten nastrój utrzyma się przez cały czas, mimo
zmęczenia i dużej odległości, jaka była do pokonania. Czy wszyscy
dali radę? Jacek z grupy pomarańczowej zapowiadał odważnie, że "dla
prawdziwego mężczyzny, przy pomocy Bożej, nie powinno być to problemem"
. A jednak jeszcze tego samego dnia pątnicy zostali poddani wielkiej
próbie: po kilku godzinach marszu "dopadła" ich wielka ulewa, która
wszystkich zmoczyła doszczętnie. Mimo tego na wieczorny Apel Jasnogórski
kościół w Makowie wypełnił się pielgrzymami. Niestety także i następne
dni były dla łowickich pątników nie najłatwiejsze, bowiem często
padał deszcz. Nawet 14 sierpnia, po pokonaniu blisko 240 km, dzień
wejścia na Jasną Górę był "dniem płaczącym". Niektórzy żartowali,
że widocznie Matka Boża chciała, aby złożyć u Jej stóp w tym roku
właśnie taką ofiarę.
Szczególną troską duchową otoczył swoich diecezjan-pielgrzymów
biskup łowicki Alojzy Orszulik, który kilkakrotnie nawiedził ich
na wędrownym szlaku. Oczywiście w zachmurzone przedpołudnie 14 sierpnia
czekał na nich na ulicach Częstochowy, by wprowadzić "swoich" pielgrzymujących
diecezjan na Jasnogórski Szczyt, gdzie wspólnie z abp. Józefem Życińskim
i innymi biskupami oraz kapłanami celebrować uroczystą Mszę św. w
intencji wszystkich pielgrzymów.
Mimo nie najlepszej pogody w tym roku, stali bywalcy
nie zrazili się tym i już teraz zapowiedzieli, że jeśli będą w stanie
i będzie im dopisywać zdrowie, to za rok znów zobaczymy ich na tej
samej trasie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu