Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Źródła niskiej frekwencji

W prasie - wiele komentarzy na temat źródeł niskiej frekwencji w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W komentarzu Życia pt. Wyborcze zdziwienia (nr z 15 czerwca), sygnowanym BJN, autor pisze, iż: „Rekordowo niska frekwencja, porażki partii rządzących niemal we wszystkich krajach UE i utrzymanie przez centroprawicę pozycji największej frakcji politycznej to najważniejsze wyniki zakończonych w niedzielę wyborów do Parlamentu Europejskiego”. W tymże Życiu ekspert - politolog prof. Andrzej Antoszewski zauważa, że przyczyną niskiej frekwencji w Polsce „może być zmęczenie Polaków polityką. Zaczynamy odczuwać skutki braku zaufania do klasy politycznej. W Polsce co wybory zmienia się władza, ale nie zmienia się polityka. Ludzie mają przeświadczenie, że bez względu na to, kto będzie rządzić, czy lewica, czy prawica, to i tak nic się nie zmieni”. Z kolei politolog Aleksander Smolar w komentarzu dla Gazety Wyborczej z 15 czerwca pisał: „Niemal we wszystkich krajach frekwencja była niska. O ile w pierwszych wyborach w 1979 r. wyniosła 63 proc., o tyle teraz 44 proc. Jeszcze niższa była w ośmiu krajach postkomunistycznych. To zwycięstwo obojętności i apatii (...). Sukces eurosceptyków w wielu krajach, także w Polsce, może wskazywać na to, że idea wspólnej Europy znalazła się w impasie”.

Lewica w kozim rogu

Straszny lament w związanej z rządzącym dotąd SLD Trybunie (nr z 15 czerwca). W tekście W kozim rogu, sygnowanym przez AR, czytamy już na wstępie smętny komentarz szefa SLD na Podkarpaciu Krzysztofa Martensa: „Zapłaciliśmy koszty władzy i naszych błędów. Lewica sama zapędziła się w kozi róg”. Socjolog - dr Wojciech Łukowski próbuje pocieszać, sugerując: „Gdyby udało się Sojuszowi jednoznacznie odciąć od «epoki Leszka Millera» dając temu wyraz w pewnych ruchach personalnych, pokazując, że jest ktoś w SLD, kto może tę partię poprowadzić do przodu, poszukiwać jakiejś koncepcji politycznej, mogłoby to zaowocować niewielkim wzrostem poparcia. Być może do 10-15 proc.”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Coraz gorzej o Kwaśniewskim

Nasila się fala krytyki zygzaków polityki Kwaśniewskiego i jego faktycznej destrukcyjnej roli w polskim życiu publicznym. Zrobiono to nawet w niegdyś tak fetującym Kwaśniewskiego postkomunistycznym Wprost (nr z 6 czerwca). Autorzy tekstu pt. Dziecinada: Robert Mazurek i Igor Zalewski piszą: „(...) gdy ze sceny zniknął twardy przeciwnik, jakim był Leszek Miller, Kwaśniewski zaczął tworzyć amatorski rząd. I wyszło mu jak zwykle”. Autorzy wyliczają przy okazji różne dotychczasowe buble Kwaśniewskiego, wymieniając m. in.: „Uchwalenie konstytucji w obecnym kształcie: o tym, jak jest niefunkcjonalna, przekonujemy się od chwili jej powstania. Lansowanie kandydatury Jolanty Kwaśniewskiej na prezydenta - pomysł założenia dynastii ośmieszał i Polskę, i urząd prezydenta. Podpisanie ustawy o biopaliwach, zakwestionowanej potem przez Trybunał Konstytucyjny. Podpisanie ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, zakwestionowanej potem przez Trybunał Konstytucyjny. Podpisanie ustawy o ABW, zakwestionowanej potem przez Trybunał Konstytucyjny. Szantażowanie SLD stowarzyszeniem Ordynacka. Z partii prezydenckiej nic nie wyszło, a SLD się rozpadł. Ułaskawienie osób, które nigdy nie powinny być ułaskawione”.
Z kolei zastępca redaktora naczelnego Faktu - Robert Krasowski ironizuje w tekście Prezydent sobie nie porządzi (nr z 12-13 czerwca): „Gdy kolejne wybory wygrał SLD, Kwaśniewski postanowił wrócić do krajowej polityki. Jednak Miller brutalnie go przegonił. W końcu doczekał się - Miller upadł. Ledwo jednak prezydent wszedł do gry, okazało się, że żadna partia nie traktuje go poważnie. Bo większość myśli dziś o nowym rozdaniu, w którym wygra prawica, a Kwaśniewski znowu nie będzie miał nic do powiedzenia”.
Bardzo ostro ocenia bilans działań Kwaśniewskiego Krzysztof Czabański w Życiu z 15 czerwca. W tekście: Ruchome piaski polskiej polityki pisze m.in.: „(...) wszelkie przemowy prezydenta o racji stanu, dobru państwa i myśleniu obywatelskim to jedynie pic na wodę, fotomontaż, jak mawiano w dawnej Warszawie. Liczy się tylko interes polityczny (oraz ten najbardziej przyziemny, materialny) własnej formacji politycznej i grupy interesu. Zresztą otoczenie prezydenta, składające się ze współpracowników PRL-owskich służb specjalnych oraz ludzi skazanych za sprzedaż narkotyków, nielegalne posiadanie broni i posługiwanie się fałszywym paszportem, nie pozostawia, niestety, złudzeń, co do jakości tego ośrodka państwowego”.

Reklama

B. premier J. Olszewski o mafijnych manipulacjach w sferze władzy

Nasz Dziennik z 12-13 czerwca publikuje obszerny wywiad z b. premierem Janem Olszewskim: Manipulacja na wielką skalę, udzielony o. Waldemarowi Gonczarukowi CSsR. Olszewski przestrzega przed groźbą dokonania w Polsce na wielką skalę manipulacji politycznej. Polega ona na tym, że „część rządzącej grupy postanowiła poświęcić swoich towarzyszy, oderwać się od dotychczasowego układu i przepoczwarzyć się w pozornie nową formację”. W tym kontekście Olszewski postrzega aktywność obozu prezydenckiego i samego A. Kwaśniewskiego, a także układ z Borowskim na czele. Zdaniem Olszewskiego, we wszystkich tych poczynaniach chodzi tylko o: „Utrzymanie wpływów na państwo w rękach swoistej politycznej mafii, która poświęca dotychczasowych partnerów po to, żeby w oczach opinii publicznej zrzucić na nich odpowiedzialność za wszystko, co się działo dotychczas, a samemu stworzyć pozornie nowy układ, utrzymując swoje wpływy i zatrzymując władzę w państwie”. Zdaniem Olszewskiego, „forsowanie w tym momencie rządu pana Belki jest związane z tym, że jednym z zadań tego gabinetu jest doprowadzenie do zaakceptowania i podpisania unijnego traktatu konstytucyjnego, który prawdopodobnie w innym układzie politycznym nie uzyskałby akceptacji w Polsce”.

Reklama

Szczerość Michnika

Michnik „zadziwił” nadspodziewaną szczerością na parę dni przed eurowyborami - w dniu 11 czerwca. Napisał w Wyborczej w tekście pt. Dlaczego nie popieram Unii Wolności, iż: „Wszelako tak się składa, że kiedy tylko popierałem głośno Unię Wolności, to partia ta natychmiast dostawała w skórę. Dlatego oświadczam - nie popieram Unii Wolności. Ale oczywiście będę na jej kandydatów głosował”.

O Konstytucji bez Boga

Witold Starnawski w tekście Konstytucja bez chrześcijaństwa (Głos z 12 czerwca) ostro krytykuje blokowanie invocatio Dei przez wpływowe gremia unijne. Pisze: „Bez «invocatio Dei», bez odwołania do wartości chrześcijańskich, bez zagwarantowania ochrony życia i rodziny - wszystko wskazuje, że taki kształt będzie miała konstytucja Unii Europejskiej. Przygotowujący ją Konwent odrzucił postulaty przedstawiane przez Papieża i Stolicę Apostolską. Deklaracje polskiego rządu, że będzie wspierał wprowadzenie zapisu o chrześcijańskim dziedzictwie, okazały się zwodnicze i koniunkturalne, apele zaś o zagwarantowanie obrony życia i rodziny zostały zlekceważone przez rząd, który zaproponował jedynie dołączenie ogólnikowej i pozbawionej prawnego znaczenia jednostronnej deklaracji”.

Eurosceptycyzm Vaclava Klausa

Forum z 14 czerwca przedrukowało tekst Johna Laughlanda: Król wie lepiej z brytyjskiego The Spectator, poświęcony krytycznej wobec UE postawy prezydenta Czech V. Klausa. Laughland przytacza m.in. opinie ilustrujące nieprzychylny stosunek Klausa do projektu unijnej konstytucji: „Jestem przekonany, że konstytucja europejska jest niepotrzebna - stwierdza Klaus stanowczym tonem. - Nijak nie pomoże Europie - niczego nie uprości, nie przyczyni się do jej lepszego funkcjonowania (...). Nawet najwięksi euronaiwniacy przychodzą teraz do mnie i przyznają mi rację, że nic strasznego się nie stanie, jeśli konstytucja nie będzie podpisana”.

Kulisy polityki Reagana

W Życiu z 12-13 czerwca - bardzo ciekawy wywiad Waldemara Piaseckiego ze słynnym sowietologiem z Harvard University Richardem Pipesem, niegdyś bardzo bliskim współpracownikiem prezydenta Reagana. W tekście zatytułowanym Reagan zabrał Polskę z Jałty szczególnie mocno zauważa się znaczenie osobistego zdeterminowania Reagana w konfrontacji ze światowym komunizmem. Według Pipesa, podczas gdy prezydent Roosevelt swymi ustępstwami wobec ZSRR „doprowadził do silnego skrętu biegu spraw światowych na lewo”, Reagan swą postawą doprowadził do „silnego skrętu na prawo”. Prof. Pipes przypomina, jak ważna była antykomunistyczna determinacja Reagana po 13 grudnia 1981 r., gdy prezydent Reagan natrafiał na opory przeciw sankcjom wobec rządu Jaruzelskiego nawet w większości swego otoczenia. Według Pipesa: „Większość gabinetu nie zgadzała się na zdecydowane działania przeciwko rządowi polskiemu w obawie o skutki globalne. Należał do nich przede wszystkim sekretarz stanu Aleksander Haig, który wyrażał poglądy naszych europejskich aliantów. Sprowadzały się one do przekonania, że oczywiście szkoda Polski, szkoda «Solidarności», ale nie można ryzykować trzeciej wojny światowej. Coś jakby nawiązanie do «nie będziemy ginąć za Gdańsk» w 1939 r. Podobne poglądy prezentowała większość gabinetu. Również Nancy Reagan grała w tym swoją rolę (...). Nancy Reagan bardzo chciała, żeby prezydent był bardziej liberalny, bardziej kompromisowy. Starała się odsuwać od prezydenta takich ludzi, jak ja, bo podobno namawiają go do wzniecania konfliktu z Rosją, co doprowadzi w końcu do wojny”. Według Pipesa, za bardziej miękką polityką wobec ZSRR optował również amerykański Departament Stanu. Jak zauważa prof. Pipes: „Departament Stanu twierdził, że Polska jest skończona, nie ma o czym mówić i wszelka pomoc dla «Solidarności» to wyrzucone pieniądze, które na dodatek spowodują wściekłość Rosjan. Departament namawiał prezydenta do porzucenia Polski, tak jak stało się to z Czechosłowacją w 1968 r.”. Prof. Pipes ujawnia również mało pochlebne dla rządów Europy Zachodniej fakty o ich stosunku do stanu wojennego w Polsce, stwierdzając m.in., że sojusznicy USA z Europy Zachodniej „początkowo w większości byli zadowoleni z tego, co się stało w Polsce. Bali się, że w Polsce wybuchnie jakiś konflikt zbrojny i Rosjanie będą zmuszeni wkroczyć, a wtedy nie wiadomo, co się stanie. Nie było im jakoś szczególnie nieprzyjemnie, że w Polsce jest stan wojenny. Mieliśmy z nimi problemy, a co gorsza, Departament Stanu wspierał ich, a chwilami wręcz reprezentował. W Białym Domu był jednak na szczęście Ronald Reagan i to on podejmował decyzje”.
Na tym tle - według Pipesa - szczególnie duże znaczenie miała konsekwentnie twarda konfrontacyjna polityka Reagana wobec ZSRR i reżimu Jaruzelskiego w Polsce, która po latach doprowadziła do dramatycznego osłabienia, a wreszcie rozpadu „imperium zła” i obalenia spuścizny Jałty.

Naciski Niemiec na Czechy

Antoni Mak pisze w tekście Stoiber ciągle grozi (Najwyższy Czas z 12 czerwca) o eskalacji nacisków bawarskich polityków i „ziomkostw wypędzonych” na Pragę z żądaniem uchylenia tzw. dekretów Beneša w sprawie wysiedlenia Niemców z Czech bezpośrednio po wojnie. Zgodnie z żądaniami sudeckich Niemców, Czechy powinny im wypłacić ogromne odszkodowania za „utracone majątki”. Według A. Maka: „Dla Czechów żądania «wypędzonych» są absurdalne. Domagają się oni bowiem zwrotu majątków i odszkodowań szacowanych na 250 mld euro. Jest to kwota astronomiczna. Trzykrotnie przewyższa roczny dochód Czech. Gdyby te zaczęły ją spłacać, ich gospodarka załamałaby się na wiele lat. Bardzo szybko stałyby się one niemieckim satelitą, jeżeli nie kolejnym landem.
(...) Sprawa dekretów Beneša ma oczywiście także aspekt polski. Wiadomo, że jeżeli ziomkostwom udałoby się przeforsować ich uchylenie, to dalszą ofensywę skierują na nasze Ziemie Zachodnie i Północne, na które zresztą już zapuszczają swe czujki. Polska dyplomacja bezwzględnie więc powinna popierać stanowisko Pragi (...)”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję