Montaż zakończył się na początku grudnia 2021 r. – Były w katastrofalnym stanie – ocenia Zbigniew Jaworski, właściciel wrocławskiej pracowni witraży, w której przeprowadzono rewitalizację. - Rozsypywały się w dłoniach, trzeba było kleić je taśmami, by wyjąć w całości poszczególne kwatery z ram. Jedna kwatera liczy 80x80 cm, a takich kwater jest 21, więc są to witraże ogromne – wysokie na 5,5 m i szerokie na 2,5 m. Tomasz Cuber z Głogówka, ich autor, był chyba bardziej artystą niż rzemieślnikiem. Ponadto powstały one w latach 70. minionego wieku, gdy na rynku występowały duże braki materiałowe, brakowało m.in. szkieł wielobarwnych, trzeba było wiele z nich robić samemu, wspomagając się emaliami, kobaltami.
Błędy wykonawcze zemściły się – witraże nieokitowane, osadzone w mur bez dodatkowego oszklenia (bez zewnętrznej osłony), ze zbyt małą ilością wiatrownic, czyli dodatkowych usztywnień, narażone zostały na przemarzanie, wciekanie szronu i w konsekwencji na rozsadzanie. Program konserwatorski renowacji witraży opracowano pod nadzorem konserwatora zabytków, zakładał m.in. ich usztywnienie, zabezpieczenie z zewnątrz grubym szkłem, uzupełnienia ubytków. Jak mówi ks. Krzysztof Kanton, proboszcz miejsca, przy dwóch pierwszych prace trwały pół roku, sfinansowane zostały przez Gminę Wołów i parafię. Na remont czeka sześć kolejnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
