Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kwaśniewski „strzelił sobie w kolano”

Z niemal powszechną krytyką spotkała się decyzja Aleksander Kwaśniewskiego o odmowie stawienia się przed komisją śledczą. Nawet red. Ernest Skalski z przychylnej Kwaśniewskiemu Gazety Wyborczej skrytykował ostro tę decyzję, w tekście Walkower (Rzeczpospolita z 9 marca). Pisał tam m.in., iż „prezydent nie może (...) sobie pozwalać na strach, a szerokie będzie przekonanie, że się przestraszył, bo musiałby pod przysięgą albo kłamać, albo przyznawać się do strasznych czynów (...). Wygląda na to, że Kwaśniewski szanse na animatora, koordynatora i lidera jakiejkolwiek inicjatywy politycznej ograniczył sobie tym strzałem w kolano”. Zdaniem dziennikarza Newsweeka Piotra Zaremby (Odmowa to błąd prezydenta w Gazecie Wyborczej z 9 marca) Kwaśniewski okazał „słabą psychikę”, „poniosły go nerwy” i „popełnia fatalny błąd”, odmawiając wystąpienia przed komisją. Zdaniem przywódcy PO Donalda Tuska (wywiad udzielony Pawłowi Wrońskiemu z Gazety Wyborczej 9 marca, pt. Prezydent stracił wiarygodność): (...) trudno żyć w takim kraju, gdzie przez osiem, dziewięć miesięcy prezydentem będzie człowiek, który odmawiając stawienia się przed komisją, mimo woli potwierdza najczarniejsze domysły co do własnej roli w sprawach będących w sferze zainteresowania komisji”. W kolejnym wywiadzie dla GW(Czy Kwaśniewski sprosta misji, udzielonym Jarosławowi Kurskiemu 17 marca) Tusk stwierdził m.in.: „Prezydent sam zastawił na siebie pułapkę. Jest nią zbyt częste mijanie się z prawdą, co bardzo obniżyło jego wiarygodność (...). Prezydent sam zapędził się w ciemny kąt, z którego nie bardzo widać wyjście (...). Prezydent nie chce wyjaśnić coraz bardziej upiornych wątpliwości, co do pewnych nazwisk, okoliczności i zdarzeń”.

Zmierzch Kwaśniewskiego

Bardzo krytyczną ocenę końcówki prezydentury Kwaśniewskiego zamieścili w Newsweeku z 21 marca dziennikarze Michał Karnowski i Piotr Zaremba w tekście pt. Aleksander, pisząc m.in. „Państwo, które współtworzył, wymaga remontu. Partia, którą zbudował, jest w rozsypce. Niektóre z gwiazd jego dworu ściga prokuratura. Narasta w nim poczucie klęski i osamotnienia. Nadziei na koniec kryzysu nie widać”. Komentując odmowę decyzji stawienia się przed komisją śledczą, publicyści pisali o „rozhisteryzowanym prezydencie”, który ujawnił w pełnej krasie „słabość charakteru”. Dziwili się, „jak to się stało, że ten zręczny polityk staje się chwilami strasznym dziaduniem, gotowym łajać cały świat. Konferencja prasowa, na której ogłosił swoją nieoczekiwaną decyzję, była popisem nieumiejętności panowania nad emocjami, zmienności nastroju, wręcz histerii (...). Po Wałęsie została przynajmniej legenda, zdjęcia na wiecach, w amerykańskim Kongresie, po Kwaśniewskim tylko ostatnie fotografie - człowieka z nadwagą i obłędem w oczach (...). Według Jadwigi Staniszkis, Kwaśniewski zaczyna być traktowany przez swoich przyjaciół jako obciążenie. Przede wszystkim ze względu na klimat, jaki go otacza od chwili ujawnienia zeznań Dochnala i Wieczerzaka (...). Na naszych oczach Aleksander Kwaśniewski staje się rozedrganym, zdesperowanym przedwczesnym emerytem, przeświadczonym o swojej porażce (...) który podczas (...) spotkania rozlewa na stół wodę mineralną, bo nie jest w stanie utrzymać szklanki w trzęsących się rękach. Który wyrywa papiery dziennikarzom TVN w czasie telewizyjnej audycji, byleby tylko zakrzyczeć powtarzane przez nich zarzuty”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Styl ucieczki po drabinie

Nawet w postkmunistycznej Polityce z 19 marca ukazał się mało pochlebny dla Kwaśniewskiego tekst Janiny Paradowskiej Prezydent na drabinie, stwierdzający m.in.: „W ostatnich dniach różne telewizje sięgały po zdjęcia sprzed lat, kiedy to Aleksander Kwaśniewski jeszcze jako szef klubu parlamentarnego SLD uciekał przed dziennikarzami z Sejmu po drabinie. Ta drabina stała się symbolem jego postępowania, zwłaszcza w ostatnich miesiącach (...). Od afery Rywina poprzez sprawę Orlenu Aleksander Kwaśniewski pada w pewnym stopniu ofiarą swojego stylu sprawowania i sposobu rozumienia prezydentury, ale także tych cech charakteru, które każą mu od czasu do czasu uciekać po drabinie. W sprawie Rywina był to list, który mógł przekazać prokuraturze, zanim w ramach walki z prezydentem ujawnił sprawę Leszek Miller”.

Reklama

Z dziejów kłamstw Kwaśniewskiego

Angora z 20 marca przedrukowała z Dziennika Polskiego z 8 marca, tekst Włodzimierza Knapa Prawda o nieprawdach zacierający historię różnych kłamstw Kwaśniewskiego. Czytamy o kłamstwie w sprawie wyższego wykształcenia, w sprawie „Polisy”, Ałganowa, historię „golenia” w Charkowie, reklamy mebli Forte, w sprawie wyprowadzenia pieniędzy z Komitetu ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, rzekomej nieznajomości z Markiem Dochnalem.

Potrzeba rewolucji moralnej

W Rzeczpospolitej z 19-20 marca obszerny wywiad z Lechem Kaczyńskim Chcę być prezydentem Polski uczciwej, przeprowadzony przez Małgorzatę Subotić i Igora Janke. Kaczyński stwierdza m.in.: „Nam chodzi o rewolucję moralną, a nie taką, która kojarzy się ludziom z zamieszkami na ulicach, z dezorganizacją życia (...). Nam chodzi przede wszystkim o przemianę postaw, która wprowadziłaby normalny, moralny porządek w funkcjonowaniu państwa. Taki, że uczciwość jest wartością pozytywną, nieuczciwość - negatywną”. Krytykując zachowanie zdecydowanej większości klasy politycznej, Kaczyński mówi: „Uważam, że jedną z podstawowych wad naszej polityki jest to, iż to, że ma się rację, nie ma żadnego znaczenia”. Piętnując działania Kwaśniewskiego jako „potężnej osoby w sferze biznesu”, działającej na podstawie nieformalnych układów, Kaczyński stwierdził: „Zamierzam te układy zdecydowanie przeciąć. I samo to będzie istotnym przyczynieniem się do przeprowadzenia rewolucji moralnej w Polsce”.

Dlaczego potrzebna jest komisja śledcza?!

W Naszym Dzienniku z 13 marca obszerny wywiad Małgorzaty Goss z posłem Zbigniewem Wassermanem (PiS), członkiem komisji śledczej ds. Orlenu, pt. Orlenowski poker. Wasserman powiedział m.in.: „Komisja śledcza została powołana dlatego, że w Polsce fatalnie funkcjonuje układ władzy. Patologia polega na zawłaszczeniu przez określoną grupę takich instytucji, jak prokuratura, służby specjalne, organy finansowe... W Polsce to nie są instytucje państwowe. To są instytucje ludzi władzy. One chronią tę władzę, co więcej - bywają jej orężem w takich sprawach, jak sprawa Rywina, Modrzejewskiego, Kluski i innych”.

Reklama

Przeciw antypolonizmowi

W Powściągliwości i Pracy (nr 3 z 2005 r.) nader godny uwagi tekst Andrzeja W. Pawluczuka Czy Polacy wymordowali europejskich Żydów? Autor ubolewa, że polskie media szybko zapomniały o wciąż powtarzających się skandalicznych wypowiedziach w światowej prasie na temat „polskich obozów koncentracyjnych”. Zwraca przy tym uwagę na szczególnie paradoksalny fakt, że „kraje europejskie, które upowszechniają takie informacje, były - poza Hiszpanią - okupowane przez Niemców, i z których na masową skalę deportowano Żydów do Auschwitz i Treblinki. Poza tym kraje te wówczas dobrze wiedziały, że jest to dzieło Niemców”. Pawluczuk pisze dalej, iż: „Poczucia wspólnego dobra, którym jest nasza Ojczyzna, od dawna nie mają także nasi dziennikarze, którzy z uporem godnym lepszej sprawy upowszechniają przekonanie, że ofiarami wojny rozpętanej przez Niemców byli także... Niemcy. Oto najdłuższą informacją w głównym wydaniu telewizyjnych Wiadomości (TVP, 11 lutego, godz. 19.30) była ta, że sześćdziesiąt lat temu Rosjanie zatopili na Bałtyku okręt, w którym płynęło kilka tysięcy niemieckich żołnierzy. Oczywiście z podtekstem, że była to zbrodnia. Przez dwa dni (13-14 lutego) wszystkie bez wyjątku media przypominały o zbombardowaniu przez aliantów Drezna, w wyniku którego zginęło 20 tys. cywilów. Aż się prosiło, aby przy okazji przypomnieć również, że podczas Powstania Warszawskiego Niemcy i ich sojusznicy wymordowali z premedytacją prawie 200 tys. ludności cywilnej... Ale nie przypominano, gdyż ani jednemu (!) dziennikarzowi w Polsce nie przyszło do głowy, że takie porównanie byłoby jak najbardziej na miejscu. I byłoby potrzebne, aby zachować zbiorową pamięć o naszej historii. Zarzucając światu niewiedzę i brak pamięci (chociaż osobiście uważam, że jest to prowadzona z premedytacją akcja oczerniania Polski i Polaków), zacznijmy może od siebie. Bo za 20 czy 30 lat będziemy bezskutecznie (jak dzisiaj!) protestować, kiedy gazety na świecie (w tym także niemieckie) pisać będą, iż to polscy naziści zagazowali w polskich obozach zagłady pięć milionów europejskich Żydów”.

Antykościelny historyk - agentem

Najwyższy Czas z 19 marca publikuje tekst Uczelnie agentów Tadeusza Płużańskiego, poświęcony ujawnieniu faktu, że bardzo wpływowy historyk - prof. Andrzej Garlicki, od dziesięcioleci współpracownik Polityki, był od 1953 r. tajnym współpracownikiem bezpieki. Garlicki przyznał się w Polityce z 5 marca do współpracy z bezpieką, twierdząc, że był to wynik młodzieńczego fanatyzmu, z którego jakoby się szybko wyleczył, a przez 50 lat po studiach nie uczynił niczego, „czego powinien się wstydzić”. I to akurat jest sprawa z gruntu nieprawdziwa. Garlicki konsekwentnie przez całe dziesięciolecia atakował przy różnych okazjach „wrogów ludu”. Oto wymowny przykład z 19 października 1963 r. w Polityce. Garlicki wydrukował tam tekst ostro atakujący mnie za krytykę braku dostatecznej żywości i kontrowersyjności studiów historycznych, braku na nich sporów, wokół różnych osób i faktów. Garlicki stwierdził, że dyskusje i spory o historii należy skierować do kół naukowych, a dużo ważniejszą sprawą jest walka z przeciwnikami ideowymi, którzy „nie załamują rąk”. Jako dowód zaakceptował to, iż: „Żyjemy w kraju, w którym obecnie działa ok. 16 tysięcy punktów katechetycznych. A to znaczy, że parę milionów uczniów - i boję się, że nie przesadzam - tydzień w tydzień otrzymuje równoległy do szkolnego wykład z historii Polski i powszechnej. Równoległy - ale przecież absolutnie odmienny”. Garlicki dowodził, że jest to wyraźne mącenie w głowach „biednych uczniów”. Przypomnijmy, że to właśnie Garlicki był czołowym fałszerzem postaci Piłsudskiego w PRL-u. Płużański wspomniał w swym tekście, jak zareagował na „monumentalną” książkę Garlickiego o Piłsudskim historyk z Nowego Jorku - prof. M. Jędrzejewicz. W liście do Garlickiego napisał: „Szanowny Panie Profesorze! Z obrzydzeniem odłożyłem kolejny tom Pana książki”. Po 1989 r. Garlicki nadal fałszował historię Polski, skrajnie oczerniając Naród i Kościół polski w swoich podręcznikach. Pisałem o tym już kiedyś w Niedzieli. Dumny jestem z tego, że w efekcie mojej (69-stronicowej) recenzji do Ministerstwa Edukacji (za rządów AWS-u) na parę lat wstrzymano autoryzację dla podręcznika Garlickiego.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Niedziela legnicka 16/2006

Karol Porwich/Niedziela

Monika Łukaszów: - Wielkanoc to największe święto w Kościele, wszyscy o tym wiemy, a jednak wielu większą wagę przywiązuje do świąt Narodzenia Pańskiego. Z czego to wynika?

CZYTAJ DALEJ

W TVP1 premiera filmu dokumentalnego „Wojtyłowie. Drogi do świętości”

2024-03-29 11:11

[ TEMATY ]

film

TVP

„Wojtyłowie. Drogi do świętości” to dokument opowiadający historię rodziny, z której wywodzi się Karol Wojtyła. Prezentując sylwetki członków rodziny Wojtyłów film ukazuje, jak ważna jest rodzina. W dokumencie autorstwa Piotra Kota i Mileny Kindziuk wystąpili m.in. kard. Stanisław Dziwisz, Ewa Czaicka, Jan Wojtyła. Premiera - 30 marca o 10:35 w TVP1.

Dokument opowiada historię rodziny, z której wywodzi się wyjątkowy człowiek, wielki Papież i późniejszy święty. Prezentując sylwetki członków rodziny Wojtyłów film ukazuje, jak ważna jest rodzina. Głęboka więź powstaje dzięki zaufaniu i prawdzie, a wszystko zanurzone i przesycone jest miłością. Rodzina Wojtyłów uczy, że pozytywne związki i relacje kształtują całe nasze życie.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję