Pan Jezus, powołując do kapłaństwa, wyznacza każdemu odpowiednią ścieżkę realizacji powołania. Dla ks. Krzysztofa Jankowskiego od samego początku ta droga wiązała się z posłudze wśród chorych. - Podczas akolitatu miałem okazję przyglądać się posłudze ks. Zdzisława Pyszki w brzeskim szpitalu. Po święceniach kapłańskich zostałem skierowany na miesiąc do pomocy w parafii w Strzelinie i przez ten czas pełniłem też posługę w miejscowym szpitalu. Potem już jako wikariusz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła we Wrocławiu - Stabłowicach otrzymałem posługę kapelana szpitala przy ul. Fieldorfa, a teraz po zmianie wikariatu pomagam duchowo w szpitalu przy ul. Borowskiej - podkreśla ks. Jankowski.
To też misja
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Posługa kapelańska wiąże się z odpowiedzialnością, ale także można ją rozpatrywać w kategorii konkretnej misji. - Zadania podejmowane przez kapelana nie mają określonych ram godzinowych. Codziennie w szpitalu odprawiana jest Eucharystia. Przewodniczy jej, któryś z kapłanów naszej parafii i po niej jest do dyspozycji osób potrzebujących pomocy duchowej. Dotyczy to zarówno chorych, jak i ich rodzin. Jest to czas na spowiedź czy rozmowę. Warto tu dodać, że nasza posługa rozciąga się także na szpital covidowy przy ul. Rakietowej. Tam posługę zawsze pełni nasz proboszcz, ks. Kazimierz Sroka. W przypadku, gdy są wezwania do osób chorych przy ul. Borowskiej, to udaje się do nich z posługą sakramentalną niezależnie od pory dnia. Swoją obecnością staram się nieść wsparcie duchowe i sakramentalne. Próbuję też wskazywać, że cierpienie też jest drogą wielu osób i, aby w nim odnajdywać sens - zaznacza kapłan.
Pandemia zmieniła wszystko
W czasie pandemii ograniczony kontakt z chorymi mają ich rodziny. W obecnej sytuacji wiąże się to z przestrzeganiem reżimu sanitarnego. Z tego powodu kapelan staje się także łącznikiem pomiędzy chorym i rodziną, a jego obecność w towarzyszeniu ludziom chorym nabiera nowego znaczenia. - Niejednokrotnie spotkałem się, z tym że byłem proszony o przekazanie czegoś osobom leżącym w szpitalu. Czasami są to drobne rzeczy, innym razem pomoc w rozmowie za pomocą komunikatorów. Pamiętam, gdy na oddziale leżał pewien pan i jego syn wraz z rodziną chcieli z nim porozmawiać podczas wideorozmowy. Wejść do szpitala nie mogli. Nie zapomnę łez, które towarzyszyły im podczas tego wideospotkania. Okazało się później, że była to jedna z ostatnich rozmów - powiedział ks. Krzysztof.
Strach przed śmiercią
Reklama
Przemijalność człowieka wpisana jest w jego życie. Z jednej strony wiemy, że nadejdzie ten czas, z drugiej podejmowana jest próba wyparcia tego faktu. - Smutniejszymi momentami w posłudze kapelana jest odkładanie przyjęcia sakramentów przez osoby chore. Najczęściej mówią: „jeszcze mamy czas”. Często taka postawa wynika z błędnego utożsamiania sakramentu Namaszczenia Chorych z „ostatnim namaszczeniem” i obawą, że lada chwila przyjdzie śmierć. Na szczęście bardzo wiele osób przyjmuje ten sakrament z wiarą i są też świadkami wiary, co procentuje tym, że inni pacjenci także pragną żyć sakramentalnie. To piękne, że jedni drugich potrafią prowadzić ścieżkami wiary, a bywały takie momenty, że osoby, które przez kilkadziesiąt lat były daleko od Boga, zapragnęły Go na ostatni moment swojego życia - mówi ks. kapelan.
Bez utrudnień
Trafiając do szpitala, nie trzeba mieć obaw, że zabraknie nam opieki duchowej. - Informacje z numerem telefonu do ks. kapelana są umieszczone na każdym oddziale, takie dane posiada także personel medyczny. Poza tym codziennie odprawiana jest Eucharystia. Często się zdarza, że panie pielęgniarki widząc osoby zbliżające się do kresu swojego życia czy w będące w ciężkim stanie przygotowują do spotkania z księdzem. To naprawdę ogromna pomoc - opowiada ks. Krzysztof Jankowski.
Posługa kapelana jest bardzo owocna i bogata w świadectwa spotkanych osób. Zachęcamy do modlitwy w intencji chorych i tych, którzy im posługują. Obiecujemy, że do tego tematu jeszcze powrócimy.