Reklama

Tragiczny wrzesień 1939

Niedziela Ogólnopolska 38/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez całe dziesięciolecia trwania PRL-u komunistyczna indoktrynacja dążyła do wpojenia Polakom przekonania, że upadek II Rzeczypospolitej był z jednej strony wynikiem błędnej polityki ówczesnych władz, a z drugiej - niemieckiej agresji. Pomijano całkowitym milczeniem rolę jeszcze jednego aktora tego dramatu - sowieckiej Rosji. A przecież wkroczenie oddziałów Armii Czerwonej do Polski 17 września było logiczną konsekwencją zawartego 23 sierpnia 1939 r. paktu Ribbentrop-Mołotow. Dołączony do niego tajny protokół postanawiał: „W razie terytorialnego przekształcenia obszarów należących do państwa polskiego, sfery interesów Niemiec i ZSRR będą rozgraniczone w przybliżeniu linią rzek Narwi, Wisły i Sanu”. Już to jedno zdanie wskazuje wyraźnie, że los suwerennego państwa polskiego, w zamiarach układających się stron, został przesądzony. Nie dziwi więc, że dowództwo niemieckie nalegało na Stalina, aby przyłączył się do wspólnych działań natychmiast po ataku. Stalin jednak zwlekał. Wolał nie włączać się do rozgrywki, której los nie był jeszcze ostatecznie przesądzony. Hiena potrafi czekać, aż jej potencjalna ofiara będzie na tyle słaba, że atak na nią maksymalnie pomniejszy ryzyko niepowodzenia. 9 września Niemcy zapowiedzieli, że Warszawa zostanie zdobyta w ciągu tygodnia. 16 września wydali komunikat o zdobyciu Warszawy. W ocenie Stalina, nadszedł więc właściwy moment: dzień później Armia Czerwona wkroczyła na teren Polski. 17 września o godz. 2.00 w nocy ambasador RP w Moskwie Wacław Grzybowski otrzymał pismo, w którym rząd radziecki tłumaczył swoje przekroczenie granicy Polski pomocą dla ludności białoruskiej i ukraińskiej, wobec „bankructwa państwa polskiego”. Cele polityczne pochodu Armii Czerwonej na wschód zostały określone jako „wyzwolenie” spod „okupacji faszystowskiej Polski” ziem nazwanych Zachodnią Białorusią i Zachodnią Ukrainą.
Stalin, polegając na informacjach swojego sojusznika, przeliczył się nieco w swoich rachubach - uderzył zbyt wcześnie.
Walczyły jeszcze regularne oddziały Wojska Polskiego; Warszawa skapitulowała 27 września. Ostatnią zaś bitwą kampanii wrześniowej była bitwa pod Kockiem w dniach 1-5 października. Wtedy to Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” pod dowództwem gen. Franciszka Kleeberga poniosła klęskę na skutek włączenia się do walk lotnictwa i wojsk pancernych ZSRR oraz braku amunicji. Londyński Time określił napaść Armii Czerwonej jako „pchnięcie Polski nożem w plecy”. Wkroczenie wojsk radzieckich do Polski nigdy nie doczekało się pełnego wyjaśnienia. Churchill skomentował to wydarzenie słowami: „Rosja jest zagadką owianą tajemnicą, ukrytą wewnątrz enigmy”.
Niemiecko-sowieckie porozumienie podpisane 28 września ustalało podział zdobytych terenów. Linia demarkacyjna przebiegała wzdłuż Bugu i Sanu. Nadszedł czas zaprowadzania nowych porządków. Tereny zajęte przez Niemców zostały podzielone na dwie części. Ziemie północne i zachodnie wcielono bezpośrednio do Rzeszy. Centrum i południe weszły w skład Generalnej Guberni. Tereny okupowane uznano za „obszar pracy”; ludności nie przysługiwała żadna ochrona prawna. Za wszelkiego rodzaju wykroczenia istniał tylko jeden rodzaj kary - śmierć lub obóz koncentracyjny. Generalny gubernator Hans Frank urzędujący na Wawelu zamienił zarządzany przez siebie kraj w „Gestapolskę”.
Wschodnia część Polski natomiast przeszła pod kontrolę sowieckiej NKWD, której działalność była pod wieloma względami bardziej destruktywna niż działania gestapo. Sowieci mieli za sobą o wiele dłuższe doświadczenie w dziedzinie terroru politycznego. Rozpoczęły się masowe aresztowania i deportacje. Polacy znaleźli się w pierwszej grupie represjonowanych. W lutym, kwietniu i czerwcu 1940 r., a potem w czerwcu 1941 r. na Wschód wyruszały długie pociągi. Pasażerów upychano na stojąco w zapieczętowanych wagonach, w których musieli przebyć odległość wielu tysięcy kilometrów. W tych warunkach ludzie niejednokrotnie tracili zmysły, umierali z głodu, a w skrajnych przypadkach dopuszczali się dzieciobójstwa i kanibalizmu. Do 1941 r., kiedy to ogłoszono amnestię, z półtoramilionowej rzeszy deportowanych Polaków nie żyła już prawie połowa. W tej liczbie była również stutysięczna grupa polskich Żydów, wśród których znalazł się także wielki rabin Warszawy - Mojżesz Schorr. W ten obraz masowego cierpienia wpisuje się jeszcze jedno tragiczne wydarzenie - śmierć czy zaginięcie 15 tys. oficerów Wojska Polskiego. Internowani we wrześniu 1939 r., zostali wywiezieni do trzech obozów w zachodniej Rosji. Większość z nich była oficerami rezerwy - zmobilizowani podczas ofensywy niemieckiej ludzie z uniwersyteckim wykształceniem: nauczyciele, urzędnicy, handlowcy, lekarze. Dla sowieckich władz stanowili kwintesencję grupy określanej mianem wroga klasowego. W kwietniu 1943 r. Niemcy odkopali w Lesie Katyńskim 4321 ciał. Każde z nich miało kulę w tyle czaszki. Zbrodnia ta stała się symbolem nieludzkich czynów popełnionych przez Związek Radziecki na narodzie polskim.
Łatwo wchodzili do naszej ojczyzny nieproszeni goście. I jakże często ich nadejście zwiastowało mroczne dni zniewolenia i represji, a my musieliśmy „krzepić” się wiedzą, że jesteśmy sami. Wielcy tego świata, pochylając się nad mapami, nie chcieli zauważać dziwnego Kraju nad Wisłą, bo nie pasował do układanki - niczym zbędny kawałek w pudełku z puzzlami.
Dzieje naszej ojczyzny winny być dla nas zobowiązaniem i równocześnie wyzwaniem do tego, abyśmy nie przestali się uczyć najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win.

Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię
najeźdźco
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaść

Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu

Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory

A potem tak jak zawsze - łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy - sami

Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię
najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą - i spokój
by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win

Zbigniew Herbert

17 IX (ze zbioru Raport z oblężonego miasta i inne wiersze)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Zmarł ks. kan. Jan Mrowca

2025-09-12 17:13

[ TEMATY ]

Świebodzice

śmierć kapłana

kapłan diecezji świdnickiej

ks. Jan Mrowca

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Ks. ka. Jan Mrowca (1946-2025)

Ks. ka. Jan Mrowca (1946-2025)

W 50. roku kapłaństwa i 79. roku życia, po długiej chorobie, zaopatrzony sakramentami świętymi, w piątek 12 września w godzinach popołudniowych odszedł do Domu Ojca ks. kan. Jan Mrowca.

O śmierci kapłana poinformowała Świdnicka Kuria Biskupia. - Powierzamy Zmarłego Kapłana Bożemu Miłosierdziu i modlitwom wiernych – napisano w komunikacie, zapowiadając, że szczegóły pogrzebu zostaną podane wkrótce.
CZYTAJ DALEJ

„Pilecki–Wyszyński. Portret podwójny” – ważna wystawa w Warszawie

2025-09-12 19:34

[ TEMATY ]

bł. kard. Stefan Wyszyński

rtm. Witold Pilecki

Vatican Media

Przed Świątynią Opatrzności Bożej w Warszawie otwarto wystawę „Pilecki–Wyszyński. Portret podwójny”. Ekspozycja przybliża niezwykle ważne postacie dla najnowszej historii Polski – rotmistrza Witolda Pileckiego i bł. prymasa Stefana Wyszyńskiego. Choć urodzili się w tym samym roku i byli związani z ziemią ostrowską, nigdy się nie spotkali. Pozostają jednak duchowo bliscy, a łączy ich wierność, odwaga i niezłomność.

Wystawa powstała z inicjatywy Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego oraz Muzeum Domu Rodziny Pileckich w Ostrowi Mazowieckiej.
CZYTAJ DALEJ

Nie wolno zostawić wschodniej Polski samej sobie

2025-09-13 06:14

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Ostatnie dni przyniosły nam kolejną porcję trudnych informacji. Atak rosyjskich dronów, który objął tak wiele miejscowości we wschodniej Polsce, nie może być traktowany wyłącznie jako incydent wojskowy czy polityczny news. To nie jest jedynie historia o sprzęcie i radarach – to historia o bezpieczeństwie ludzi, którzy żyją na wschodniej ścianie, często w małych wsiach i miasteczkach, i którzy chcą mieć pewność, że państwo o nich pamięta.

Minister obrony narodowej mówi dziś o konieczności szkolenia armii i rozwijania zdolności w obszarze dronów. I trudno się z nim nie zgodzić – ale to także moment, by przyznać, że te inwestycje nie biorą się znikąd. Wiele z nich zostało rozpoczętych w poprzednich latach, gdy Polska konsekwentnie zwiększała wydatki na obronność. Dziś, gdy prezydent zwołuje Radę Bezpieczeństwa i mówi o potrzebie dojścia do 5 procent PKB na armię, widać, że to nie jest już „ambitny plan”, ale konieczność, która może zadecydować o przyszłości kraju.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję