Olimpiada w Turynie znajduje się nadal w centrum sportowych wydarzeń ostatnich tygodni. Po raz pierwszy w historii Zimowych Igrzysk Olimpijskich reprezentanci Korei Północnej i Południowej wystąpili razem w ceremonii otwarcia, choć formalnie oba te państwa są w stanie wojny. Widać jednak na tym przykładzie, że sport jest w stanie przezwyciężyć polityczne podziały i niezabliźnione rany z najnowszej historii.
Niemniej mroczna, ideologiczna przeszłość daje o sobie znać nawet na igrzyskach. Otóż za współpracę z byłą wschodnioniemiecką służbą bezpieczeństwa (Stasi) z niemieckiej kadry trenerskiej na tegoroczną olimpiadę zostało wykluczonych dwóch szkoleniowców.
Zmorą współczesnego sportu jest stosowanie różnego rodzaju tzw. wspomagaczy, czyli niedozwolonych środków farmakologicznych, które mają „pomóc” w uzyskaniu dobrych rezultatów. Kontrole antydopingowe przeprowadzane są również na zimowych igrzyskach, poczynając od olimpiady w Grenoble (Francja) z 1968 r., gdzie nikogo nie przyłapano na dopingu. Zażywanie zakazanych farmaceutyków udowodniono do tej pory 11 olimpijczykom (4 kobietom i 7 mężczyznom). Wśród nich był też, niestety, jeden z naszych rodaków - hokeista, uczestnik olimpiady w Calgary (Kanada) z 1988 r. Zatrważa fakt, że ponad połowa dopingowych „wpadek” miała miejsce na ostatnich igrzyskach w Salt Lake City (USA). Wykryto konkretnie 6 przypadków stosowania zakazanych środków na ponad 1000 przeprowadzonych kontroli. Tego typu statystyka nie napawa optymizmem w kontekście tegorocznych ZIO w Turynie. Miejmy jednak nadzieję, że w pogoni za osiągnięciem dobrych wyników pójdzie też w parze uczciwa rywalizacja i zdrowy rozsądek. Tym bardziej że, według włoskiego prawa, za korzystanie z niedozwolonych specyfików można trafić nawet do więzienia. Jednak na czas igrzysk wstrzymano orzekanie kar pozbawienia wolności. Jedyną „karą” mogą być sankcje administracyjne, czyli np. dyskwalifikacja i wykluczenie z zawodów.
Zmieńmy kontynent. Otóż w Egipcie dwa tygodnie temu zakończył się Puchar Narodów Afryki w Piłce Nożnej. Impreza ta jest najważniejszym turniejem piłkarskim na Czarnym Lądzie. Rozgrywana jest regularnie co dwa lata od roku 1968 (pierwsze rozgrywki zapoczątkowano w 1957 r.). Ostatnio triumfowała drużyna Tunezji. Kamerun i Ghana wygrywały zawody czterokrotnie. Nigeria zaś oraz Demokratyczna Republika Konga dokonały tego dwa razy. Pięciokrotnym zwycięzcą jest Egipt, który triumfował również w tym roku. Tegoroczne rozgrywki były wyjątkowo wyrównane, zacięte, zaskakujące i jednocześnie nieprzewidywalne. Działo się tak, ponieważ o ostatecznym rezultacie poszczególnych spotkań decydowały nie wyniki meczów, czy też dogrywek, lecz loteryjne rzuty karne. Wystarczy przypomnieć ćwierćfinałowy pojedynek pomiędzy Kamerunem a Wybrzeżem Kości Słoniowej, gdzie seria 12 rzutów karnych (w sumie 24 strzały na bramkę z 11 metrów!) rozstrzygnęła to spotkanie na korzyść tej ostatniej drużyny. Była to poniekąd swoista rywalizacja pomiędzy dwoma napastnikami - Didierem Drogbą (gra na co dzień w Chelsea Londyn) i Samuelem Eto’o (jedna z gwiazd FC Barcelony). Ten ostatni przestrzelił dwunastą serię „jedenastek”. Potem już w finale właśnie rzuty karne wyłoniły zwycięzcę, czyli Egipt, który pokonał Wybrzeże Kości Słoniowej 4:2. Ten porywający spektakl obejrzało ponad 75 tys. kibiców na meczu i dziesiątki milionów przed telewizorami.
Pozostając przy tematyce piłki nożnej, warto zasygnalizować, że prawdopodobnie za kilka lat wreszcie doczekamy się w Polsce Stadionu Narodowego z prawdziwego zdarzenia. W konkretyzujących się już planach poza obiektem piłkarskim jest przewidziane miejsce na halę sportową oraz kryty basen o wymiarach olimpijskich. Stadion Narodowy ma powstać na byłych obiektach Stadionu X-lecia w Warszawie. Jeszcze w tym roku zostanie rozpisany konkurs architektoniczny na tego typu przedsięwzięcie. Docelowo stadion mógłby mieć ok. 55 tys. miejsc. Jego budowa ma być finansowana ze środków budżetowych. Miejmy nadzieję, że w najbliższych latach tak właśnie się stanie.
jłm
Pomóż w rozwoju naszego portalu