Niedawno amerykański tygodnik zajmujący się m.in. problematyką lotów kosmicznych ujawnił szokujący raport amerykańskiej agencji astronautycznej (NASA). Jeden z astronautów poleciał na Międzynarodową Stację Kosmiczną… po pijanemu. Drugiego, również po kilku głębszych, podróż w kosmos ominęła tylko dlatego, że prom miał poważną awarię. W obydwu przypadkach dowództwo lotu wiedziało o stanie swoich ludzi. Mimo to nie cofnęło pozwolenia na wyprawę, wbrew sprzeciwom lekarzy i kolegów z misji.
- Przeprowadzimy dokładne śledztwo w tej sprawie i nie spoczniemy, dopóki nie poznamy prawdy - zapewniała Shana Dale, zastępca dyrektora NASA.
Raport wykazał, że już wcześniej gwiezdne załogi miewały trudności z dyscypliną, a także ze wzajemnymi relacjami. Chodzi głównie o incydent z Lisą Novak, która w akcie zazdrości o kolegę z wahadłowca potraktowała konkurentkę gazem pieprzowym. Czarę goryczy dopełnia zdarzenie z kwietnia, gdy w Centrum Lotów Kosmicznych im. Johnsona w Houston Bill Phillips przemycił rewolwer i zabił kolegę, a następnie popełnił samobójstwo.
Szef Centrum Mike Coats zapewnia, że personel będzie poddawany dokładniejszej selekcji. Zostaną zaostrzone badania, także pod kątem używek. Zapowiedziano również dodatkowe kontrole załóg promów na 30 minut przed odlotem.
Niedawny start wahadłowca „Endeavour”, który wyruszył w swoją pierwszą od 2002 r. podróż do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wzięto szczególnie pod lupę. Doszło nawet do tego, że Ellen Ochoa - szefowa personelu latającego przypominała jak dzieciom 7-osobowej załodze o zakazie picia alkoholu na 12 godzin przed lotem. Warto zaznaczyć, że ów zakaz jest niepisanym prawem w NASA.
- Najwyraźniej ścisłe, naukowe, matematyczne metody wykorzystywane w doborze astronautów okazały się niewłaściwe - mówi doc. Barbara Popielawska z Centrum Badań Kosmicznych w Warszawie. - Tak naprawdę w tym specyficznym zawodzie dopiero zjedzenie przysłowiowej beczki soli może coś powiedzieć o drugim - dodaje.
Mateusz Józefowicz - prezes Mars Society Polska, międzynarodowej organizacji dążącej do zorganizowania załogowego lotu na Marsa, zwraca uwagę na wielką presję, której poddawani są członkowie załóg.
- Kształtowany od lat 60. XX wieku wizerunek astronauty to wizerunek herosa, półboga, kulturowego bohatera. Wszystko to ma na celu zachowanie delikatnego układu, na którym opiera się finansowanie lotów w kosmos, dla dużej części społeczeństwa będących zwykłą fanaberią - wyjaśnia Józefowicz. - Niewątpliwie trudno sprostać takim wymaganiom i tu należałoby dopatrywać się źródła problemów.
Jednak załogi promów mogą mieć jeszcze inny powód do sięgania po piersiówkę ukrytą pod skafandrem. Od pewnego czasu podawane jest w wątpliwość bezpieczeństwo lotów. Z pięciu amerykańskich wahadłowców już dwa uległy zniszczeniu w katastrofie. Zginęło 14 osób. Częste awarie wymuszają przekładanie startów, a zdarza się, że następują tuż po oderwaniu się od Ziemi. „Endeavour” również miał problemy. Wreszcie promy są wielokrotnie droższe w utrzymaniu, niż zakładano. Na szczęście w 2010 r. przejdą na emeryturę, ale wykonają jeszcze kilkanaście lotów. Następcą ma być „Orion” - statek kosmiczny wzorowany na pojeździe wykorzystywanym w programie Apollo.
Tymczasem NASA już teraz przygotowuje załogi do kolejnych programów. Po ukończeniu budowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej planowane jest - do roku 2020 - utworzenie bazy na Księżycu, a w kolejnej dekadzie - lądowanie człowieka na Marsie i założenie tam kolonii. Prace nad tym projektem trwają od lat 80. ubiegłego wieku i jest nim zainteresowana także Europa. Dobór zrównoważonej, zgranej i bezkonfliktowej grupy do tej misji to nie lada zadanie, ponieważ zdobywcy Marsa będą skazani na siebie i ciasną przestrzeń przez 500 dni.
- Nikt nie wie, co będą czuły osoby znajdujące się w tak wielkiej odległości od Ziemi - mówi Mateusz Józefowicz. - Będą musiały poradzić sobie z sytuacją, w której dotąd nikt się nie znalazł. Żadne badania ani symulacje nie przygotują ich do tego. Nie potępiajmy więc słabości, błędów czy zwykłych ludzkich odruchów - apeluje Józefowicz. Przekonuje też, że jeśli znajdą się osoby, które będą świadome historycznej odpowiedzialności, misja się powiedzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu