Reklama

Kajakiem z Krakowa do Bałtyku

Wyprawa z nurtem Wisły pomogła dwóm śmiałkom w sutannach poznać prawdziwe oblicze królowej polskich rzek i odkryć, że oglądane z tej perspektywy znane miejsca wyglądają zupełnie inaczej niż z perspektywy drogi. Patronem wyprawy był Jan Paweł II, a stałą lekturą - jego książka „Pamięć i tożsamość”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsza myśl o spływie największą z polskich rzek - Wisłą zrodziła się gdzieś na biwaku, a może w trakcie wakacyjnej wyprawy kajakarskiej Biebrzą. Pamiętam, jak wówczas o tym rozmawialiśmy, i muszę przyznać, iż nie przypuszczałem, że ten, choć niewątpliwie oryginalny, to przecież trochę - jak dla nas, „staruszków” - szalony pomysł dojdzie do skutku. Kiedy jednak przekonaliśmy się, że Vistula, czy jak ją dawniej nazywano: Vistla, nadal jest rzeką nieuregulowaną, że można nią rzeczywiście pływać i co w naszym przypadku najważniejsze: odpocząć na „miejscu osobnym” - zdecydowaliśmy się podjąć stosowne do tej „przygody życia” przygotowania.
Każdy z nas łajbą zwaną kajakiem już co nieco pływał. Nigdy jednak nasze trasy nie były aż tak długie. Mnie osobiście towarzyszyła ciągle jedna myśl: Czy podołam?
Początek spływu zaplanowaliśmy przy stanicy wodnej w Mogile, niedaleko klasztoru Ojców Cystersów w Krakowie-Nowej Hucie. To miejsce, gdzie wielokrotnie bywał Ten, który przez dwadzieścia siedem lat stał na mostku kapitańskim Łodzi Piotrowej - Kościoła. Dziś nie ma go już pośród nas fizycznie. Ale na zawsze pozostanie przez swoje czyny i słowa. Osobiście postanawiam zabrać na pokład jego przemyślenia pt. „Pamięć i tożsamość”. Zamierzam bowiem sięgać po nie w trakcie spływu. Wcześniej zapoznałem się także ze wspomnieniami osób towarzyszących ks. Karolowi Wojtyle na jego rajdach kajakowych, zrelacjonowanych w książce pt. „Zapis drogi”.

Dzień 1

Wreszcie nadszedł ten dzień. Nad brzegiem Wisły jesteśmy o ósmej rano. Rozpoczynamy segregowanie sprzętu. Proces pakowania kajaków przebiega sprawnie i spokojnie. Czyniliśmy to już wielokrotnie. Właściwie wszystko wykonujemy w milczeniu. Komentarze są zbędne. Każdy wie, co ma robić. Zauważamy jednak, że przerwa, jaka nastąpiła od ostatniego spływu, skutkuje pojawiającymi się raz po raz pytaniami: - Jak będzie lepiej? i - Gdzie to lub tamto umieścić, by było pod ręką?
Poszczególne etapy dzienne zaplanowaliśmy na około pięćdziesiąt kilometrów. Taki dystans - twierdzi Andrzej - musimy pokonywać, bo inaczej zabraknie nam czasu. I to - według naszej oceny - jest najważniejszy warunek, który musi zostać spełniony, byśmy mogli dopłynąć do morza.
Wystarcza zaledwie kilka chlupnięć wiosłami, żeby się zorientować, iż kółka mojego kajaka, służące do jego przewiezienia, są przytwierdzone zbyt blisko steru. Z tej to przyczyny przy każdym, nawet minimalnym przechyle kajaka jedno lub drugie koło zanurza się w wodzie. To niewątpliwie znacznie spowolni prędkość mojego spływu. I co istotniejsze, będzie znacznym utrudnieniem, jeśli natrafimy na jakieś gałęzie czy podwodną roślinność. Postanawiam, oczywiście, jak najszybciej to skorygować. Ponieważ jednak nie chcę się już zatrzymywać, konieczną zmianę przeprowadzę w trakcie czekającej nas przeprawy przez śluzę.
Zbliżając się ku niej, cieszymy się jak naiwne dzieci, widzimy bowiem, że śluza ma zachęcającą nazwę „Przewóz”. Nasza radość jest, niestety, bardzo krótka. Okazuje się, że dla nas to bardziej „wóz” niźli „przewóz”, ponieważ śluzy nie wolno nikomu udostępniać. Powód - brak wody. Nie za bardzo rozumiemy, jak to możliwe. Panowie pełniący funkcję raczej ochroniarzy niż śluzowych tłumaczą nam, byśmy się nieco wycofali i przeprawili brzegiem, obok zapory. Udajemy się więc na drugą odnogę Wisły. Niestety, nie jest to dobry pomysł. Brzegi są tam zbyt wysokie. Nie wiemy, gdzie można bezpiecznie przycumować, bo zbliżenie się do zabudowań samej elektrowni byłoby totalną lekkomyślnością.
Odległość do przebycia wzdłuż wałów okalających śluzę nie jest taka mała. Plus minus pięćset metrów. Jak dobrze, że mamy chociaż tę jedną parę kółek. Na krótkim odcinku asfaltowym okazują się bardzo przydatne. A ja myślałem, że wykorzystamy je dopiero na zaporze we Włocławku.
Cała przeprawa wymaga od nas znacznego wysiłku. Najpierw trzeba wydostać kajaki z wody. Ich waga wraz z całym ekwipunkiem wynosi niemal sto kilogramów. Pierwsze ustawianie kajaków na zabranych kółkach wcale nie jest proste. Poza tym przyznajemy pokornie, że nie przećwiczyliśmy tego wcześniej. W końcu po kilku nieudanych próbach odnalezienia właściwego punktu ciężkości najpierw pierwszy, a potem drugi kajak ciągniemy czy lepiej powiedzieć: niemal przepychamy na drugą stronę feralnej śluzy.
Gdy już udaje nam się ponownie zasiąść w kajakach, czynimy to z ulgą i dość szybko, w równym tempie, przepływamy w kierunku Niepołomic. Dalsze kilometry upływają wyjątkowo spokojnie. Jest już prawie czternasta. Udziela się senna atmosfera letniego, lipcowego popołudnia. Wszystko wokół porusza się jakby w zwolnionym tempie.
Ten sielsko-anielski nastrój zostaje jednak nagle przerwany - zapomnieliśmy o podstawowej zasadzie, jaką powtarzał nam wielokrotnie ojciec duchowny śp. ks. Marian Toboła: - Musicie „czytać wodę”! - A my nie czytaliśmy. I z tego powodu, zaskoczeni, lądujemy na dwóch kamiennych mieliznach. Perspektywa wchodzenia ponownie do wody jakoś nam się jednak nie uśmiecha. Z całą zatem energią mięśni próbujemy się odpychać, uderzając wiosłami w kamienne dno. Dobrze, że te aluminiowo-plastikowe „patyki” są naprawdę wytrzymałe. Tradycyjne wiosła pewnie by popękały. Udało się!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

PREZENTACJA OSÓB

Ks. dr Andrzej Caputa - wieloletni duszpasterz i katecheta młodzieży licealnej. Obecnie wikariusz parafii św. Józefa w Krakowie-Nowej Hucie. Autor pierwszej w Polsce rozprawy doktorskiej na temat kerygmatu kard. Stanisława Dziwisza. Prywatnie - doświadczony turysta rowerowy i zapalony narciarz biegowy. Inne ulubione formy rekreacji to: fotografia artystyczna i historia sztuki.

Ks. dr Piotr Gąsior - redaktor prowadzący „Niedzielę Małopolską”. Tłumacz i autor tekstów o św. Joannie Beretcie Molli. Wśród jego licznych pozycji książkowych są np. „O miłości prawdziwej”, „Co ksiądz o tym sądzi?”, „Miłość bez lęku”, „Dlaczego święta Joanna?” czy „Mistrz mojego myślenia”. Oprócz spływów kajakowych miłośnik wypraw rowerowych. Amator narciarstwa carvingowego, pływania i majsterkowania.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Heleny Kmieć

2024-05-10 14:00

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

BP Archidiecezji Krakowskiej

Uroczystość w kaplicy Domu Arcybiskupów Krakowskich rozpoczęła się krótką modlitwą. Abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski powołał trybunał do przeprowadzenia procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożej Heleny Kmieć, wiernej świeckiej. W jego skład weszli: ks. dr Andrzej Scąber – delegat arcybiskupa, ks. mgr lic. Paweł Ochocki – promotor sprawiedliwości, ks. mgr lic. Michał Mroszczak – notariusz, ks. mgr lic. Krzysztof Korba – notariusz pomocniczy, ks. mgr Adam Ziółkowski SDS – notariusz pomocniczy.

Następnie postulator sprawy, ks. dr Paweł Wróbel SDS zwrócił się do arcybiskupa i członków trybunału o rozpoczęcie i przeprowadzenie procesu oraz przedstawił zgromadzonym postać Sługi Bożej. – Wychowanie w głęboko wierzącej rodzinie skutkowało życiem w atmosferze stałego kontaktu z Bogiem – mówił postulator przywołując zaangażowanie Heleny w życie wspólnot religijnych od wczesnego dzieciństwa. Zwrócił uwagę na zdolności intelektualne i różnorodne talenty kandydatki na ołtarze. Studiowała inżynierię chemiczną na Politechnice Śląskiej w języku angielskim oraz uczyła się w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Gliwicach.

CZYTAJ DALEJ

Klucz do zrozumienia Eucharystii

2024-05-10 10:27

ks. Łukasz

Biskup Andrzej Siemieniewski

Biskup Andrzej Siemieniewski

We Wrocławiu rozpoczął się II Kongres Wieczystej Adoracji. To trzy dni skupione wokół Jezusa Eucharystycznego. Oprócz wykładów jest będzie także czas na modlitwę i adorację. W piątkowy poranek Mszy świętej przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski, ordynariusz diecezji legnickiej.

We wstępie do liturgii ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz katedry wrocławskiej podkreślił znaczenie wydarzenia, jakim jest II KWA. Przypomniał także wydarzenie z 1997 roku, czyli 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu pod hasłem “Eucharystia i Wolność”. - Dzisiaj przeżywamy ten nasz kongres pod hasłem “Adoracja i jedność”. Bardzo serdecznie pragnę powitać organizatorów tego wydarzenia, uczestników, wszystkich kapłanów prelegentów, którzy właśnie przyjechali, abyśmy pochylać się nad tajemnicą obecności Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Chciejmy prosić Pana Boga, abyśmy rzeczywiście otwierali się na tę wielką miłość na Eucharystii, kiedy Bóg przychodzi i karmi na drogach doczesnych i prowadzi do wieczności - zaznaczył proboszcz katedry.

CZYTAJ DALEJ

150 minut do potęgi

2024-05-11 09:02

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Centralny Port Komunikacyjny to nie tylko projekt infrastrukturalny, lecz także manifestacja polskiej determinacji i ambicji. W kraju, gdzie przez lata samo mówienie o potrzebie rozwoju i byciu na równi z zachodem było kwestionowane. Gaszenie polskich ambicji pustymi hasłami o „megalomanii”, „mocarstwowości” i „machaniu szabelką” to zmora ostatnich 35 lat. Dziś sama idea CPK stanowi punkt zwrotny, jako symbol odrzucenia kompleksów na rzecz przyszłościowych inwestycji.

Zacznijmy od faktu, że projekt CPK to nie tylko lotnisko, ale cała, rozległa sieć kolei, którą może zobrazować jedna liczba: 2,5 godziny, czyli 150 minut. Tyle zajmowałby dojazd do Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i Warszawy z każdej aglomeracji w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję