Przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla prezydentowi Barackowi Obamie wzbudziło lawinę komentarzy - od zdumienia decyzją norweskiego Komitetu Noblowskiego, po oburzenie. Fakt, że wśród 300 nominowanych w tym roku wybrano człowieka, który dopiero zaczyna swoje urzędowanie, zakrawa, naszym zdaniem, na kpinę, kumoterstwo, a wielu nie bez racji wieszczy rychły koniec znaczenia tej, do niedawna prestiżowej, noblowskiej nagrody.
Swojego oburzenia nie kryją też środowiska katolickie. Do redakcji „Niedzieli” dotarł protest katolickich dziennikarzy, którzy kwestię kontrowersyjnego Nobla widzą z nieco innej jeszcze perspektywy. Dziennikarze skupieni w warszawskim oddziale KSD nie dyskutują z oceną działalności politycznej Obamy na rzecz pokoju na świecie. Uważają, że poglądy prezydenta USA „w sferze wartości są egzemplifikacją cywilizacji śmierci i nie mają nic wspólnego z pokojem” - czytamy w oświadczeniu. Obama już jako senator sprzeciwiał się zakazowi tzw. późnej aborcji, wykonywanej w 6.-7. miesiącu ciąży. W czasie swej kampanii prezydenckiej publicznie deklarował „tak” dla aborcji, stwierdzając: „Gdyby córki popełniły błąd, nie chcę, by były ukarane dzieckiem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu