Czy wyśledzenie afery hazardowej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne opłaci się Polsce? Na razie tak, bo nie ma już w rządzie kilku polityków PO gotowych zmieniać ustawy na zlecenie szemranych biznesmenów, zaś premier Donald Tusk został zmuszony do podjęcia działań ustawowych mających uregulować szarą strefę hazardu, w której zarówno państwo, jak i uzależnieni od gier Polacy tracą miliardy złotych. Zapowiadana ustawa ma zdelegalizować automaty do gier poza kasynami, wideoloterie, a także gry hazardowe w internecie. Chodzi m.in. o likwidację 50 tys. „jednorękich bandytów” w sklepach, restauracjach, barach, na stacjach benzynowych czy ulicach.
Ustawie przyświecają dwa założenia: ma ograniczyć i wyplenić gry, które najbardziej uderzają w młodzież i grożą uzależnieniem; ponadto wszystkie formy hazardu zostaną obłożone wyższym podatkiem. Aby ustawa nie stała się martwym prawem, nie będą przedłużane pozwolenia na tego typu działalność, w konsekwencji rok po roku rynek drobnego hazardu będzie obkurczał się o 20 procent. Po pięciu latach powinien całkowicie zniknąć z Polski. W przyszłości „jednoręcy bandyci” znajdą się tylko w kasynach - tłumaczy premier. Ale i od kasyn będą wymagane odtąd koncesje na działalność, a nie same zezwolenia. Wkrótce też ma zacząć obowiązywać zakaz reklam hazardu i firm organizujących gry hazardowe.
Premier Donald Tusk, przedstawiając nowy projekt ustawy, zwykle dużo mówi i obiecuje, potem życie to wszystko koryguje albo wręcz uniemożliwia (tak było m.in. z zapowiedzią premiera o kastracji pedofilów; ostatnio Sejm i Senat co prawda zaostrzyły przepisy dotyczące kar za pedofilię, ale „przymusowa kastracja pedofilów” pozostała pustym hasłem). Tak więc i w sprawie walki z hazardem należy poczekać na konkrety, a przede wszystkim na rzeczywisty projekt ustawy, bo w tym kształcie - przenosząc hazard do kasyn - idziemy na rękę ich właścicielom, pomagając im ściągnąć cały biznes do siebie. A przecież o to również chodziło w rozmowach z Rychem, Mirem czy Zbychem. Stąd pytanie: Czy tak naprawdę premier Donald Tusk dąży do walki z hazardową szarą strefą czy raczej przeciwnie - chce jej poszerzenia?
Znając życie, praca nad ustawą nieco potrwa, a w tym czasie urzędy zaleją podania o zezwolenia na postawienie kolejnych „jednorękich bandytów” i jak grzyby po deszczu wyrosną nowe budki z automatami do gier, zakwitną jeszcze bardziej złote interesy, bo tak naprawdę nikt nie wierzy, że premier dopnie swego. Raczej, jak zawsze, obiecując coś, chce wywrzeć wrażenie na wyborcach, nie licząc się z konsekwencjami i znaczeniem własnych słów. Tak było m.in. z obietnicą uratowania stoczni i dymisją ministra Aleksandra Grada, gdyby się to nie udało. Wypowiadając te słowa, premier miał wiedzę, że nie istnieje żaden katarski inwestor dla stoczni, miał również świadomość, że minister Grad realizuje plan PO w kampanii wyborczej do Europarlamentu. Dowodem na to jest fakt, że stocznie upadły, minister pozostał na stanowisku, a premier przeprosił społeczeństwo, iż w sprawie dymisji ministra zmienił zdanie.
Kiedy wybuchła afera hazardowa, premier obiecał, że sprawa szybko zostanie wyjaśniona do końca. Niestety, już widać, że Platforma Obywatelska robi wszystko, aby aferę przykryć i rozmydlić, czego dowodem jest projekt uchwały PO dotyczący powołania komisji. Szeroki okres czasu do badania oraz zakres prac, nieobejmujący przecieku z Kancelarii Premiera, zapowiedź nieoddania jej kierownictwa w ręce opozycji, a także brak chęci wyjaśnienia okoliczności postawienia zarzutów Mariuszowi Kamińskiemu świadczy o tym, że politycy PO chcą zamieść problem pod przysłowiowy dywan.
Dobrze oddaje takie myślenie postępowanie PO wobec zamieszanego w aferę hazardową byłego przewodniczącego klubu PO posła Zbigniewa Chlebowskiego, który nie został wyrzucony z partii, a jedynie sam zawiesił swoje członkostwo do czasu wyjaśnienia sprawy. Co więcej, w oficjalnym liście napisał, że uczynił tak wobec nagonki politycznej na niego. Czyli nie przekręty z szemranymi biznesmenami, ale nagonka CBA na niego - to ma być główny problem zarówno dla niego, jak i dla PO. Jeśli takie są standardy polityków PO, że zamiast wykluczyć Zbigniewa Chlebowskiego z partii, wyrzuca się szefa CBA Mariusza Kamińskiego, to trudno spodziewać się, że społeczeństwo dowie się prawdy.
Miejmy jednak nadzieję, że premier Tusk dotrzyma słowa i wyjaśni aferę hazardową do końca. Na razie odliczamy dni do powstania komisji śledczej w tej sprawie (miała powstać natychmiast). Czekamy również na zapowiedzianą ustawę antyhazardową. Aby była skuteczna od nowego roku, musiałaby zostać uchwalona do 30 listopada. Wkrótce więc przekonamy się, czy PO ma wolę wyjaśnienia sprawy i uczynienia czegoś dla Polski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu