Reklama

Opowieść o niezwykłym wysłanniku kard. Wyszyńskiego do Piusa XII

Rok 1957. Sierpień. Po rekolekcjach w Laskach Ksiądz Prymas mówi: „Otwarto na chwilę granice... Chciałbym, aby każda z Was, pracujących dla Kościoła, poznała go od fundamentów, od grobu św. Piotra... Pierwsza pojedzie Róża, bo zna języki. Reszta niech się uczy...”.
Wyjeżdżając do Rzymu, miałam jedno wielkie pragnienie: poznać prawdę o Piusie XII.
2 lutego 1939 r. cała nasza rodzina siedziała przy radiu. Słuchaliśmy wiadomości o wyborze nowego papieża. Już pierwszego dnia konklawe wybrało Eugenio Pacellego, sekretarza stanu. Przybrał imię Pius XII. Wybuchła wojna. Przez 5 lat „gadzinówy”, czyli polskie gazety wydawane przez Niemców, opluwały papieża. Wmawiały nam, że jest przyjacielem Niemców, że robi dla nich wiele dobrego. Wszyscy w Polsce zgrzytali zębami na Piusa XII. Po 1945 r. nic się nie zmieniło. Dzienniki Polski Ludowej nadal go oczerniały. W Rzymie dowiedziałam się, o co tu chodzi. Przez siedemnaście lat był nuncjuszem w Monachium. Pius XI powołał go na sekretarza stanu. Jako najlepszego znawcę III Rzeszy i hitleryzmu, włączył go w przygotowanie po niemiecku encykliki „Mit brennender Sorge” („Z palącą troską”), dla podtrzymania na duchu katolików niemieckich. Była to pierwsza encyklika w języku niełacińskim. Potem ukazała się encyklika przeciwko ateizmowi komunistycznemu. Przypisano ją też Pacellemu, chociaż nie on ją napisał, bo był „specjalistą” od hitleryzmu. Ale oba ateizmy okrzyknęły go swoim śmiertelnym wrogiem.
Wychowana w domu, gdzie każdego papieża otaczano czcią, byłam ciekawa, czy rzeczywiście jest to człowiek wyrachowany, oschły, niemający kontaktu z ludźmi, absolutny autokrata.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Audiencja generalna

Mam szczęście. Mieszkam w Rzymie u Sióstr Zmartwychwstanek. Na drugi dzień po przyjeździe miła m. Teresa - generalna przynosi mi dziwne nakrycie głowy: czarną koronkową chustkę. - Bez tego nie wchodzi się do św. Piotra ani do żadnego kościoła we Włoszech. Przypnij to sobie na czubku głowy. Dzisiaj jest generalna audiencja na Watykanie. Siostry z Ameryki idą pod opieką jednej z naszych sióstr Polek. Pójdziesz z nimi.
Wchodzimy przez Scala Regia - Schody Królewskie do olbrzymiej sali. Już jest pełna ludzi. Stajemy blisko drzwi. Zaczynam się rozglądać. Na ścianach dziesiątki arrasów. Jeden piękniejszy od drugiego. Pięć pałaców w Polsce można by nimi ubrać, a tu wszystkie wiszą w jednej sali i nikt nie zwraca na nie uwagi. U nas arras - wiadomo, skąd został przywieziony, czyjej jest roboty. Tu chyba nikogo to nie obchodzi. Patrzę na ludzi. Naprzeciwko mnie stoi ze stu żołnierzy. Wszyscy żują gumę. Wyglądają jak stado krów na pastwisku. Mam nadzieję, że jak papież wejdzie, to przestaną.
Zapalają się światła. Chyba nadchodzi papież. Słyszymy oklaski przed salą, od strony Scala Regia. Cała zamieniam się w „patrzenie”. Widzę najpierw czerwone mundury służby watykańskiej. Jest ich sześciu. Niosą na ramionach platformę, na niej fotelik i On. Patrzę i oczom nie wierzę. Siedzi rozpromieniony, szczupły, uroczy dziadzio. Uśmiechnięty od ucha do ucha. Sama serdeczność. Szok. Boże, to przecież wcielona miłość Chrystusa! Padam na kolana. Zaczynam płakać z radości. Ktoś mnie szarpie. Siostra zmartwychwstanka stoi nade mną: - Tu nie ma zwyczaju klękać przed papieżem! Co pani wyrabia?! Wstaję, patrzę i oczom nie wierzę. Podają papieżowi malutkie dzieci: roczne, dwuletnie, trzyletnie. Dzieciny płyną do niego na rękach ludzi. On je głaszcze, kreśli na ich czołach krzyżyki i odsyła z powrotem. To wszystko wśród śmiechu, oklasków, krzyków: Evviva! Evviva! Wszyscy rodzice chcą, żeby dziecko dotknęło papieża, żeby papież je pobłogosławił.
Ale już następuje kolejna scena. Ludzie podają jeden drugiemu białe piuski. Papież jest w tej zabawie wodzirejem. Wie, o co im chodzi. Kładzie sobie każdą piuskę na głowę i oddaje. Wszyscy zachowują się, jakby przyszli do kochanego dziadka, któremu można wejść na głowę.
Gdy papież przechodzi obok nas, siostra z całej siły wpycha mnie na krzesło. Wchodzę na nie i w tej samej chwili dostaję pięścią w plecy. Wielki pyzaty Włoch wrzeszczy i wygraża mi. Rozumiem, że jeśli natychmiast nie zejdę, przyłoży mi drugi raz, bo mu zasłaniam. Zeskakuję i przepraszam.
Tymczasem Ojciec Święty doszedł do końca sali. Zaczyna pozdrawiać obecnych. Kilka zdań do każdej grupy w innym języku. Po dziewiątym europejskim języku zaczyna mówić po niemiecku. Zdrętwiałam. Ale znów radosna niespodzianka. Mówi tylko jedno zdanie: błogosławi pielgrzymów i przedmioty religijne. I ton głosu o wiele mniej serdeczny. Pomyślałam: ile musiał wycierpieć za opinię germanofila.
Tak się skończyło moje pierwsze spotkanie z Piusem XII.

CDN.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poszukiwał piękna Pana Boga - pogrzeb księdza prałata Mirosława Ratajczaka

2024-05-27 12:54

ks. Łukasz Romańczuk

Licznie zgromadzeni kapłani i wierni uczestniczyli w ostatnim pożegnaniu księdza prałata Mirosława Ratajczaka. Eucharystii sprawowanej w kościele św Henryka we Wrocławiu przewodniczył arcybiskup Józef Kupny metropolita wrocławski, a homilie wygłosił ksiądz Piotr Wawrzynek, biskup pomocniczy diecezji legnickiej i wychowanek zmarłego kapłana.

Eucharystii uczestniczył także biskup Ignacy Dec, biskup senior diecezji świdnickiej, który będzie przewodniczył ceremonii pogrzebowej na cmentarzu przy ul. Bardzkiej.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 28.): Halo, tu ziemia

2024-05-27 20:55

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

mat. prasowy

Czy niebo zrywa ludzkie relacje? Co mówi o niebie wniebowzięcie Maryi? Jaką rolę Matka Boża odgrywa w czyśćcu? Co mam zrobić, jeśli nie zdążyłem się z kimś pogodzić przed śmiercią? I co właściwie szkaplerz ma wspólnego z umieraniem? Zapraszamy na dwudziesty ósmy odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o maryjnym przeżywaniu relacji z czyśćcem i niebem.

CZYTAJ DALEJ

Fatima: piłkarze FC Porto podziękowali w sanktuarium za zdobycie Pucharu Portugalii

2024-05-27 12:52

[ TEMATY ]

Fatima

Graziako

Piłkarze FC Porto podziękowali Bogu w sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie za zdobyty w niedzielnym finale na podlizbońskim stadionie Jamor Puchar Portugalii. Wśród zawodników, którzy dotarli do tego miejsca kultu maryjnego są reprezentanci portugalskiej kadry narodowej: Francisco Conceição, Pepe oraz Diogo Costa.

Drużynie FC Porto, która w niedzielnym pojedynku o trofeum pokonała mistrza kraju Sporting Lizbona 2:1, po dogrywce, towarzyszyli w Fatimie działacze piłkarscy oraz tysiące kibiców zespołu „Smoków”. Transmitujące zwycięstwo piłkarzy FC Porto regionalne media przypominały, że w przeszłości triumfujący w Pucharze Portugalii lub w rozgrywkach ligowych ekipy tego klubu zatrzymywały się już w Fatimie, aby podziękować za zdobycie tytułu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję