Może niejeden z nas poczuje się poirytowany tytułem tego felietonu, ale ja będę go bronił: tak, wszyscy jesteśmy bogaci - wszyscy mamy się czym dzielić z innymi. Jest dziś w Polsce bardzo wielu ludzi majętnych, opływających w luksusy, nie wiedzących już, dokąd wybrać się na urlop - ci z pewnością mieliby czym dzielić się z człowiekiem, który stracił pracę, ojcem rodziny, staruszkiem, któremu nie starcza na opłaty i leki, a cóż mówić o życiu, i im podobnych. Ale czym ci ostatni mogliby się ze swej biedy podzielić z bliźnimi, skoro sami niczego, co im zbywa, nie mają...
A jednak - wszyscy jesteśmy bogaci, dziś w dobie zaglądającego nam w oczy kryzysu, nie ma takiego człowieka na ziemi, który nie mógłby się czymś z innymi podzielić. I uwierzcie, potrzeba tylko otwartych oczu i chęci, albo, jak powiedziałby Jan Paweł II - wyobraźni, wyobraźni miłosierdzia.
Przede wszystkim jednak - za dużo wydajemy. Nawet jeśli mamy niewiele pieniędzy, kupujemy masę rzeczy niepotrzebnych, łaszcząc się na tzw. promocje, wielkie obniżki czy superokazje. Fachowcy radzą, by zwłaszcza do wielkich sklepów udawać się z kartką z konkretnymi zapotrzebowaniem. Jeśli w dodatku będzie nam towarzyszyć myśl, że tak wielu z nas nie ma rzeczy podstawowych lub zwyczajnie cierpi głód - utrzymamy się przy takich zakupach i będziemy mieli satysfakcję z takiej postawy i zaoszczędzony konkretny grosz możemy przeznaczyć na cel pomocy bliźniemu.
Dalej - zawsze możemy podzielić się swoją uczynnością, swoimi dwoma rękami, a więc odpowiedzieć na prośbę czy po prostu potrzebę bliźniego. Możemy realizować dobro na różne sposoby - wiemy, jak wiele ich jest. Możemy podzielić z bliźnim cenną refleksją, zrodzoną np. po przeczytaniu wartościowego tekstu, który otwiera nam oczy na wiele ważnych spraw i problemów - nie łudźmy się, z kolorowej „makulatury” niewiele dla nas zostanie, a i domowy budżet poniesie poważniejsze straty. Z tego dzielenia się pożądaną, konkretną wiedzą może wyniknąć wiele dobra - komitety pomocowe, grupy wsparcia, informacyjne, charytatywne itp., potrzeba więc tylko naszych chęci. Popatrzmy, jak pięknie pracuje się na takiej bazie np. w różnych rozgłośniach katolickich, gdzie informuje się o posiadanym, zbędnym już komuś sprzęcie AGD, meblach, odzieży itp., które można przekazać komuś potrzebującemu, o możliwości naprawienia czegoś gratis... Przecież zamiast bezużytecznie oglądać jeden czy drugi serial w TV, można darowany nam czas konkretnie spożytkować, pomagając bliźniemu, a w nim Chrystusowi...
Wreszcie, jeżeli już naprawdę nie mamy niczego, ani czasu, ani możliwości jakiejkolwiek czynnej pomocy - mamy jeszcze twarz, którą także należy „wykorzystać” serdeczny uśmiech, dobre słowo, szczere ucieszenie się z czyjegoś sukcesu, dostrzeżenie dobrej intencji w czyimś działaniu.
Wszystko to buduje lepszy świat, bardziej Boży i bardziej ludzki. I może właśnie po to dane zostało doświadczenie kryzysu...
Pamiętamy przypowieść Chrystusa o miłosiernym Samarytaninie, który okazał się dobrym bliźnim dla człowieka napadniętego. Na takich współczesnych samarytan bardzo czekamy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
