Reklama

Nie dać się uśpić

Niedziela małopolska 16/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piotr Legutko: - Zachęcani jesteśmy przez polityków do debaty o eutanazji. Nie po raz pierwszy. Dlaczego ten temat co jakiś czas powraca? Jak można interpretować to zjawisko?

Kard. Stanisław Dziwisz: - Sprawa eutanazji i jej ocena jest dla człowieka, który szanuje życie ludzkie na każdym jego etapie, jednoznaczna - nikogo nie wolno zabijać i nikomu w zabójstwie nie wolno dopomagać! Ustawienie siebie samego w roli pana życia i śmierci jest jednym z największych błędów człowieka. Nawet osoby niewierzące mogą wypracować w sobie głębokie przekonanie o nienaruszalności życia ludzkiego. Tym bardziej takim światopoglądem winny się cechować osoby wierzące.

- Może apele o legalizację eutanazji są formą szukania usprawiedliwienia dla czegoś, co już się dzieje?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Szukanie usprawiedliwienia dla eutanazji to raczej rodzaj kamuflażu swoistego zagubienia tych społeczeństw, które utraciwszy zmysł wiary i poczucie wartości osoby ludzkiej jako takiej, próbują w imię pseudomiłosierdzia usuwać ze swych szeregów ludzi według ich osądu już do niczego niepotrzebnych.

- Czy zatem powinny ten temat podejmować media. Czy powinni go podejmować politycy?

Reklama

- Media i politycy mają prawo na ten temat podejmować debatę, ale nie po to, by swoimi pracami wprowadzać społeczeństwo w jeszcze większe zagubienie moralne, lecz po to, by budzić poczucie, że właśnie jako ludzie XXI wieku jesteśmy już na takim poziomie rozwoju, że nikt spośród nas nie musi drżeć, iż będzie potraktowany jak zużyty przedmiot, który można zutylizować.

- Czy zmieniający się klimat polityczny w kraju wobec kwestii eutanazji i zapłodnienia in vitro nie oznacza próby przesunięcia głównego nurtu debaty publicznej na pozycje sprzeczne ze społeczną nauką Kościoła?

- Społeczna nauka Kościoła, której nauczamy i którą staramy się ukazywać w jej prawdziwym blasku, jest na służbie dobra każdego człowieka. Kto tylko ma dobrą wolę, zauważa, że nauka ta to nie jakaś forma ideologii, lecz wykładnia takich relacji społecznych, w których poszanowana jest każda jednostka. Zarówno ta najsłabsza, która jest jeszcze pod sercem matki, jak i ta, która ze względu na swój wiek lub poważną chorobę stoi zaledwie kilka kroków od drzwi do życia po śmierci.
Kościół pozostanie wierny swoim przekonaniom na zawsze, bo nie wolno mu przeciwstawić się człowiekowi. Gdyby tak uczynił, przeciwstawiłby się zarazem samemu Stwórcy.

- O tym nowym klimacie może też świadczyć niespotykany od lat nacisk na wprowadzenie edukacji seksualnej w szkołach czy wręcz wiązanie zjawiska licznych ciąż nieletnich z brakiem takiej edukacji…

Reklama

- Doświadczenia innych państw Europy - zwłaszcza Europy Zachodniej - są w kwestii edukacji seksualnej znamienne. Pomimo iż takowa w nich jest propagowana wszelkimi siłami, wcale ilość osób nieletnich, które poczynają dzieci, nie jest mniejsza niźli w Polsce. Wręcz przeciwnie, jest o wiele większa. Uważamy zatem, iż edukacji seksualnej nie powinno się prowadzić w oderwaniu po pierwsze - od rodziny, a po drugie - z pominięciem nauki o wartości czystości seksualnej. Liberalizm w tej dziedzinie jest wysoce szkodliwy dla danej osoby a także może wyrządzić szkody społeczeństwu.

- Czy możemy mówić dziś w Polsce o kryzysie wiary? Media pełne są wyników badań opinii publicznej, które by na to wskazywały. Jak Ksiądz kardynał traktuje te dane?

- W mojej ocenie badania opinii publicznej tudzież rozmaite statystyki nie są wystarczającym narzędziem w opisie tak złożonej kwestii, jaką jest wiara. Owszem, pokazują nam one, jakie są ogólne tendencje w danym społeczeństwie, ale na pewno nie przesądzają, że społeczeństwo to trwa w kryzysie wiary.
Natomiast dla mnie i z całą pewnością dla wszystkich duszpasterzy jest to wyraźny sygnał, iż trzeba pójść w głoszeniu Dobrej Nowiny jeszcze bardziej w głąb. Społeczeństwo pluralistyczne, jakim już niewątpliwie jesteśmy, wymaga od wierzących umiejętności obrony swojego światopoglądu i nade wszystko jednoznacznego opowiedzenia się po stronie Chrystusa i Jego Kościoła. Myślę, że wielu jeszcze tego do końca nie uczyniło. Z drugiej jednak strony, widać już wyraźne oznaki takiego właśnie nowego radykalizmu ewangelicznego pośród coraz liczniejszych wspólnot wierzących.

- A jak na tle kraju wygląda kwestia praktyk religijnych w Kościele krakowskim?

Reklama

- Można powiedzieć, że umiarkowanie optymistycznie. Optymizm ten nie może nas jednak uśpić. Wiara bowiem to nie coś, co się nabywa raz na zawsze. Wiara to przecież stała troska o żywą relację z Bogiem, która ma się uzewnętrzniać w konkretach życia aż do końca naszych dni.

- Jak kryzys gospodarczy może przełożyć się na postawy religijne Polaków? Czy rację mają ci, którzy wieszczą spełnienie się starego porzekadła „Jak trwoga, to do Boga”?

- Wiemy, że trudności - w tym również materialne - jednych wzmacniają, zaś dla innych mogą być wyzwaniem, z którym sobie nie radzą. Wszystko zależy od tego, jak mocna była wiara człowieka, zanim przyszła na niego godzina próby. I dlatego nie jestem przekonany, że w każdym przypadku spełni się wspomniane powiedzenie „Jak trwoga to do Boga”. Owszem, kto wcześniej troszczył się o swą wiarę, ten i w trakcie kłopotów idzie z nimi wprost do Pana Boga. Lecz kto zatracił zmysł wiary, niekoniecznie odzyska go w chwili stresu wynikającego np. z utraty pracy.

- A jaka powinna być rola Kościoła w czasach kryzysu?

- Rolą Kościoła jest, oczywiście, głoszenie wszystkim ludziom nadziei, którą można pokładać w Bogu, gdyż ta nigdy nie ustaje. Z drugiej jednak strony, rolą Kościoła jest też głoszenie prawdy, że religii nie można traktować jedynie jako deski ratunkowej. Pan Bóg jest wierny, więc czy każdy z nas nie powinien być Mu wierny zarówno w biedzie, jak i powodzeniu?

- Jak należy rozumieć komunikat Episkopatu o „zamknięciu sprawy lustracji” w Kościele?

Reklama

- Nie jest to zamknięcie drogi do prawdy, o czym świadczyła postawa biskupów polskich, którzy poddali się lustracji. Owo „zamknięcie” ma wymiar pozytywny by nie tkwić w tym samym punkcie. Kościół musi proponować rozwiązania. Po stwierdzeniu prawdy i przyznaniu się do błędów drogą do pojednania społecznego jest przebaczenie. Nie zapomnienie, lecz przebaczenie.

- Mamy do czynienia z medialnym otwarciem krakowskiego Kościoła. Nowy portal, nowe inicjatywy, większa niż dotąd aktywność. Z czego wynika to otwarcie?

- Kościół na każdym etapie rozwoju cywilizacji stara się wykorzystywać zdobycze techniki, a zwłaszcza nowe pomysły na jeszcze lepszą komunikację międzyludzką służącą głoszeniu Dobrej Nowiny i kontaktowi z drugim człowiekiem. Dla przykładu można uznać, iż ręczne przepisywanie Biblii miało sens dopóty nie wynaleziono czcionki drukarskiej. Z bardzo podobną sytuacją mamy do czynienia na naszych oczach. Wynalazek i siła oddziaływania Internetu - zwłaszcza na ludzi młodych - to doskonała okazja, aby dzięki tej drodze wejść w świat zainteresowań młodzieży z treściami związanymi z życiem wiary. Z tą myślą przystąpiliśmy w naszej diecezji do przygotowania nowego portalu www.franciszkanska3.pl
Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że nie możemy zaniedbywać sprawdzonej już formy dotarcia do społeczeństwa, jaką jest prasa. W tym względzie bardzo cieszymy się m.in. z ciekawej inicjatywy, polegającej na systematycznej obecności bloku informacyjnego prezentującego bieżącą działalność Kościoła krakowskiego na łamach „Dziennika Polskiego”.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy 26 grudnia obwiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych?

2025-12-23 12:04

Adobe Stock

26 grudnia będziemy w Oktawie Narodzenia Pańskiego, podczas której obowiązuje w piątek wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Wyjątkiem może być sytuacja, gdy udzielona zostanie dyspensa przez biskupa diecezjalnego. Jak to wygląda w archidiecezji wrocławskiej?

„Piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nie obowiązuje tylko w piątki, w które wypada uroczystość (por. Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 1251). Zgodnie z „Tabelą pierwszeństwa dni liturgicznych”, zawartą w „Ogólnych normach roku liturgicznego i kalendarza” w Mszale Rzymskim (str. [84]), w roku liturgicznym występują dwie oktawy, które mają różną rangę: oktawa Wielkanocy w randze uroczystości (grupa I - znosi “post piątkowy”) oraz oktawa Narodzenia Pańskiego w randze święta (grupa II - nie znosi “postu piątkowego”)
CZYTAJ DALEJ

Benedykt XVI: uczmy się modlitwy od św. Szczepana - pierwszego męczennika

Drodzy bracia i siostry, W ostatnich katechezach widzieliśmy, jak czytanie i rozważanie Pisma Świętego w modlitwie osobistej i wspólnotowej otwierają na słuchanie Boga, który do nas mówi i rozbudzają światło, aby zrozumieć teraźniejszość. Dzisiaj chciałbym mówić o świadectwie i modlitwie pierwszego męczennika Kościoła, św. Szczepana, jednego z siedmiu wybranych do posługi miłości względem potrzebujących. W chwili jego męczeństwa, opowiedzianej w Dziejach Apostolskich, ujawnia się po raz kolejny owocny związek między Słowem Bożym a modlitwą. Szczepan został doprowadzony przed trybunał, przed Sanhedryn, gdzie oskarżono go, iż mówił, że „Jezus Nazarejczyk zburzy...[świątynię] i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał” (Dz 6, 14). Jezus podczas swego życia publicznego rzeczywiście zapowiadał zniszczenie świątyni Jerozolimskiej: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Jednakże, jak zauważył św. Jan Ewangelista, „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J, 21-22). Mowa Szczepana przed trybunałem, najdłuższa w Dziejach Apostolskich, rozwija się właśnie na bazie tego proroctwa Jezusa, który jako nowa świątynia inauguruje nowy kult i zastępuje ofiary starożytne ofiarą składaną z samego siebie na krzyżu. Szczepan pragnie ukazać, jak bardzo bezpodstawne jest skierowane przeciw niemu oskarżenie, jakoby obalał Prawo Mojżesza i wyjaśnia swoją wizję historii zbawienia, przymierza między Bogiem a człowiekiem. Odczytuje w ten sposób na nowo cały opis biblijny, itinerarium zawarte w Piśmie Świętym, aby ukazać, że prowadzi ono do „miejsca” ostatecznej obecności Boga, jakim jest Jezus Chrystus, a zwłaszcza Jego męka, śmierć i Zmartwychwstanie. W tej perspektywie Szczepan odczytuje też swoje bycie uczniem Jezusa, naśladując Go aż do męczeństwa. Rozważanie Pisma Świętego pozwala mu w ten sposób zrozumieć jego misję, jego życie, chwilę obecną. Prowadzi go w tym światło Ducha Świętego, jego osobista, głęboka relacja z Panem, tak bardzo, że członkowie Sanhedrynu zobaczyli jego twarz „podobną do oblicza anioła” (Dz 6, 15). Taki znak Bożej pomocy, przypomina promieniejące oblicze Mojżesza, gdy zstępował z góry Synaj po spotkaniu z Bogiem (por. Wj 34,29-35; 2 Kor 3,7-8). W swojej mowie Szczepan wychodzi od powołania Abrahama, pielgrzyma do ziemi wskazanej przez Boga, którą posiadał jedynie na poziomie obietnicy. Następnie przechodzi do Józefa, sprzedanego przez braci, którego jednak Bóg wspierał i uwolnił, aby dojść do Mojżesza, który staje się narzędziem Boga, aby wyzwolić swój naród, ale napotyka również wielokrotnie odrzucenie swego własnego ludu. W tych wydarzeniach, opisywanych przez Pismo Święte, w które Szczepan jest, jak się okazuje religijnie zasłuchany, zawsze ujawnia się Bóg, który niestrudzenie wychodzi człowiekowi naprzeciw, pomimo, że często napotyka uparty sprzeciw, i to zarówno w przeszłości, w chwili obecnej jak i w przyszłości. W tym wszystkim widzi on zapowiedź sprawy samego Jezusa, Syna Bożego, który stał się ciałem, który - tak jak starożytni Ojcowie - napotyka przeszkody, odrzucenie, śmierć. Szczepan odwołuje się zatem do Jozuego, Dawida i Salomona, powiązanych z budową świątyni Jerozolimskiej i kończy słowami proroka Izajasza (66, 1-2): „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? Przecież moja ręka to wszystko uczyniła” (Dz 7,49-50). W swoim rozważaniu na temat działania Boga w historii zbawienia, zwracając szczególną uwagę na odwieczną pokusę odrzucenia Boga i Jego działania, stwierdza on, że Jezus jest Sprawiedliwym zapowiadanym przez proroków; w Nim sam Bóg stał się obecny w sposób wyjątkowy i ostateczny: Jezus jest „miejscem” prawdziwego kultu. Szczepan przez pewien czas nie zaprzecza, że świątynia jest ważna, ale podkreśla, że „Najwyższy jednak nie mieszka w dziełach rąk ludzkich” (Dz 7, 48). Nową, prawdziwą świątynią, w której mieszka Bóg jest Jego Syn, który przyjął ludzkie ciało. To człowieczeństwo Chrystusa, Zmartwychwstałego gromadzi ludy i łączy je w sakramencie Jego Ciała i Krwi. Wyrażenie dotyczące świątyni „nie zbudowanej ludzkimi rękami” znajdujemy także w teologii świętego Pawła i Liście do Hebrajczyków: ciało Jezusa, które przyjął On, aby ofiarować siebie samego jako żertwę ofiarną na zadośćuczynienie za grzechy, jest nową świątynią Boga, miejscem obecności Boga żywego. W Nim Bóg jest człowiekiem, Bóg i świat kontaktują się ze sobą: Jezus bierze na siebie cały grzech ludzkości, aby go wnieść w miłość Boga i aby „spalić” go w tej miłości. Zbliżenie się do krzyża, wejście w komunię z Chrystusem oznacza wejście w to przekształcenie, wejście w kontakt z Bogiem, wejście do prawdziwej świątyni. Życie i mowa Szczepana nieoczekiwanie zostają przerwane wraz z ukamienowaniem, ale właśnie jego męczeństwo jest wypełnieniem jego życia i orędzia: staje się on jedno z Chrystusem. W ten sposób jego rozważanie odnośnie do działania Boga w historii, na temat Słowa Bożego, które w Jezusie znalazło swoje całkowite wypełnienie, staje się uczestnictwem w modlitwie Pana Jezusa na krzyżu. Rzeczywiście woła on przed śmiercią: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” (Dz 7, 59), przyswajając sobie słowa Psalmu 31,6 i powtarzając ostatnią wypowiedź Jezusa na Kalwarii: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46); i wreszcie, tak jak Jezus zawołał donośnym głosem wobec tych, którzy go kamienowali: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7, 60). Zauważamy, że chociaż z jednej strony modlitwa Szczepana podejmuje modlitwę Jezusa, to jest ona skierowana do kogo innego, gdyż jest ona skierowana do samego Pana, to znaczy do Jezusa, którego uwielbionego kontempluje po prawicy Ojca: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (w. 56). Drodzy bracia i siostry, świadectwo św. Szczepana daje nam pewne wskazania dla naszej modlitwy i życia. Możemy się pytać: skąd ten pierwszy chrześcijański męczennik czerpał siłę do stawiania czoła swoim prześladowcom i aby dojść do daru z siebie samego? Odpowiedź jest prosta: ze swej relacji z Bogiem, ze swej komunii z Chrystusem, z rozważania Jego historii zbawienia, dostrzegania działania Boga, które swój szczyt osiągnęło w Jezusie Chrystusie. Także nasza modlitwa musi się karmić słuchaniem Słowa Bożego w komunii z Jezusem i Jego Kościołem. Drugi element to ten, że św. Szczepan widzi w dziejach relacji miłości między Bogiem a człowiekiem zapowiedź postaci i misji Jezusa. On - Syn Boży - jest świątynią „nie zbudowaną ludzkimi rękami”, w której obecność Boga stała się tak bliska, że weszła w nasze ludzkie ciało, aby nas doprowadzić do Boga, aby otworzyć nam bramy nieba. Tak więc nasza modlitwa powinna być kontemplacją Jezusa siedzącego po prawicy Boga, Jezusa jako Pana naszego, mojego codziennego życia. W Nim, pod przewodnictwem Ducha Świętego, możemy także i my zwrócić się do Boga, nawiązać realny kontakt z Bogiem, z zaufaniem i zawierzeniem dzieci, które zwracają się do Ojca, który je nieskończenie kocha. Dziękuję. tlum. st (KAI) / Watykan
CZYTAJ DALEJ

Betlejem: Bazylika nad Grotą Narodzenia

2025-12-26 15:39

[ TEMATY ]

Betlejem

Vatican Media

Jest na świecie miejsce, w którym tajemnica Bożego Narodzenia przeżywana jest przez cały rok. To Bazylika w Betlejem, zbudowana nad grotą, gdzie rzeczywiście narodził się Zbawiciel. Jej historię i obecną postać przybliża watykańskim mediom były Kustosz Ziemi Świętej o. Francesco Patton OFM

Nad Grotą Narodzenia wzniesiono pierwszą wielką bazylikę o pięciu nawach z ośmiokątnym prezbiterium. Najnowsze wykopaliska sugerują, że pierwotna budowla była tylko nieznacznie krótsza i równie szeroka jak obecna. Jej struktura, być może uszkodzona przez pożar (prawdopodobnie podczas powstania samarytańskiego w 529 r. po Chr.), została następnie odbudowana. Tradycja - nie w pełni potwierdzona przez archeologię - głosi, że cesarz Justynian (VI wiek) zburzył starą świątynię, aby wznieść nową, większą i piękniejszą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję