Reklama

Z ziemi hrubieszowskiej do... Peru (I)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zespół Pieśni i Tańca Ziemi Hrubieszowskiej 9 września br. wrócił z miesięcznego tournée po Peru. Hrubieszowscy tancerze koncertowali na czterech międzynarodowych festiwalach folklorystycznych: w Arequipie, Limie, Trujillo i Cajamarce, podbijając serca Peruwiańczyków pięknem polskiego folkloru. Do Peru wyjechała 25-osobowa grupa tancerzy i muzyków pod kierownictwem głównego choreografa Grażyny Temporowicz. Pierwsza interkontynentalna wyprawa zespołu rozpoczęła się 11 sierpnia i okazała się wielkim przeżyciem nie tylko dla nas, uczestników, ale również dla rodziców, którzy wraz z burmistrzem Hrubieszowa - Zbigniewem Doleckim oraz pracownikami Hrubieszowskiego Domu Kultury z dyr. Emilią Feliksiak żegnali nas ze łzami w oczach.
Tournée pod wieloma względami okrzyknięte zostało przez nas mianem „NAJ”. Już sama podróż okazała się najdłuższa w historii zespołu: Hrubieszów - Berlin 16 godzin, Berlin - Madryt 2, 5 godziny, Madryt - Lima 12 godzin. To jednak nie był koniec naszej podróży. Z Limy udaliśmy się w osiemnastogodzinną drogę do Arequipy - pierwszego celu naszego tournée. Po nocnej podróży, w trakcie której autobus przemierzał setki kilometrów poprzez rozległe pustynie i niezwykle niebezpieczne górskie zbocza, a tylko od czasu do czasu za oknem pojawiała się jakaś wioska, zazwyczaj bardzo uboga, dotarliśmy do Arequipy. To drugie co do wielkości miasto Peru, położone na wysokości 2325 m n.p.m. ze swoim pięknym Starym Miastem, figurującym na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Arequipa, mimo naszego ogromnego zmęczenia po ponad 48 godzinach spędzonych w przeróżnych środkach transportu, urzekła nas swoim pięknem. Miasto leży wysoko w Andach, u podnóży trzech potężnych wulkanów: El Misti (5822 m n.p.m.), Cha-Cha-ni (6075 m n.p.m.) i Pichu-Pichu. Widok ośnieżonych wierzchołków, górujących nad zapierającą dech w piersiach katedrą i pięknym Plaza de Armas, wywarł na nas niesamowite wrażenie. Piętno na naszym zdrowiu również, jak się niebawem okaże... Wielką niespodzianką tego dnia było dla nas spotkanie w holu hotelowym z grupą młodzieży, która niemal bezbłędnie mówiła po polsku. Byli to nasi rodacy Zespół „Lechowia” z Toronto w Kanadzie.
Kolejny dzień rozpoczęliśmy paradą ulicami miasta. Tutaj znowu zostaliśmy zaskoczeni. Paradę możemy bezdyskusyjnie dodać do listy „NAJ”. Najdłuższa i największa parada, w jakiej kiedykolwiek uczestniczyliśmy (5 godzin marszu i 350 grup biorących udział). A także największa sesja zdjęciowa, jak się wkrótce okazało. Stroje krakowiaków wschodnich, a także nasza odmienna fizjonomia, a mianowicie średnia wzrostu chłopców 188 cm, zrobiły spore wrażenie na o wiele niższych Peruwiańczykach. Za naszą przyczyną cały pochód opóźniał się, gdyż co kilka kroków ktoś podbiegał do nas z błagalnym wzrokiem i słowami „Una fotita, por favor!!!” („jedno zdjęcie, proszę!!!”). Należy podkreślić, że Peruwiańczycy za każdym razem, kiedy widzieli transparent z napisem: „Polonia” witali nas okrzykami: „Tierra de Papa”, co znaczy „Ziemia Papieża”.
Tygodniowy pobyt w Arequipie okazał się bardzo pracowitym: Msza św. w katedrze z 18 zespołami uczestniczącymi w festiwalu, codzienne koncerty w ramach Festidanzy, specjalne występy przed władzami miasta oraz zwiedzanie. Poza tym okazało się, iż nasze organizmy zdecydowanie nie są przyzwyczajone do dłuższego przebywania na takich wysokościach, do tamtejszej flory bakteryjnej, ani do tak wielkich dobowych wahań temperatury. Po niedługim czasie chusteczki higieniczne i pomadki ochronne stały się towarem deficytowym.
Po tygodniu spędzonym w Arequipie, wyruszyliśmy, by „podbić” drugi, co do głębokości, kanion na świecie - kanion rzeki Colca. Tuż przed wyjazdem zostaliśmy ostrzeżeni, że może być chłodno. Wzięliśmy wszystkie najcieplejsze ubrania, które zabraliśmy ze sobą z Polski. To jednak nie ochroniło nas przed dziesięciostopniowym mrozem. Dopiero kilka kubków gorącej herbaty z koki przywróciło nam czucie w kończynach. Będąc na wysokości 3900 m n.p.m., stukilometrowy odcinek drogi przemierzyliśmy w 4 godziny. Mróz w nocy, upał w ciągu dnia - takie anomalia tylko w Peru! Jednak widok krajobrazu niemal księżycowego, pokrytego głazami i pozbawionego jakiejkolwiek roślinności, kondorów latających nad bezdenną przepaścią oraz wschodu słońca w tym niezwykłym miejscu, w zupełności zrekompensowały nam trudy podróży. Poza tym, jak będąc nieopodal kanionu Colca moglibyśmy go nie odwiedzić? To przecież nasi rodacy w 1981 r. pobili Rekord Guinnessa, po raz pierwszy w historii pokonując kajakiem rwące wody rzeki Colca.
Kolejnym miejscem naszej wyprawy do Peru było Cuzco - stolica imperium Inków. Po niespełna dobowym odpoczynku w tym mieście uznaliśmy jednogłośnie, iż nie bez powodu otrzymało ono taką nazwę, bowiem w języku keczua Cuzco oznacza „pępek świata”. Pobyt w Cuzco i jego piękno zostało przyćmione przez jeden z siedmiu nowych cudów świata - Machu Picchu. Po raz kolejny pogoda dała nam się we znaki. Kiedy dotarliśmy rano do zaginionego miasta Inków zostaliśmy przywitani przez mżawkę i gęste mgły otaczające góry. Kondycja tancerzy poddana została próbie w czasie kilkugodzinnego marszu po schodach (1200 stopni), zapewniających komunikację na różnych poziomach miasta. Pałace, świątynie, domy mieszkalne, nieprawdopodobnie usytuowane tarasy uprawne i niezwykła aura tego miejsca rzuciły nas na kolana. W Świątyni Wody tegoroczni maturzyści oraz gimnazjaliści mogli usiąść na ławie, na której podczas największych ceremonii zasiadywały najtęższe inkaskie umysły, i zaczerpnąć nieco z ich mądrości. Mieliśmy także możliwość aktywować energię przez bezpośredni kontakt z wielkim głazem, który według tradycji magazynuje w sobie i emituje energię świata. Naszym przewodnikiem był profesor historii z Uniwersytetu Narodowego San Antonio Abad w Cuzco. Dzięki niemu mogliśmy dowiedzieć się wielu fascynujących szczegółów z historii Machu Picchu. Profesor z wielkim szacunkiem wypowiadał się o Papieżu Janie Pawle II, który dzięki swej mądrości uszanował inkaskie korzenie Peruwiańczyków. Nasz przewodnik bardzo pięknie powiedział: „jestem chrześcijaninem, ale jednocześnie potomkiem Inków i tylko wasz Papież umiał dostrzec w tym wielką wartość, i nie pozbawiać nas naszej tożsamości”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: Czy wierzysz w znaki od Boga? Ten odcinek może Cię zaskoczyć

2025-12-19 11:04

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Diec. Bielsko-Żywiecka

Wyobraź sobie: noc, autokar pełen pielgrzymów… i nagle ktoś orientuje się, że jedziemy pod prąd autostradą. Przez 15 minut strach ściska gardło – a jeden przeoczony znak mógł kosztować życie wielu osób.

I wtedy zadałem sobie pytanie, które dziś stawiam także Tobie: czy my przypadkiem nie robimy tego samego w życiu duchowym?
CZYTAJ DALEJ

Nuncjusz Apostolski abp Filipazzi: Kraków przyjmuje jako ojca tego, który jest jego synem

2025-12-20 18:47

[ TEMATY ]

ingres

Kraków

Nuncjusz Apostolski

Kard. Grzegorz Ryś

Abp Antonio Guido Filipazzi

kard. Ryś

fot. biuro prasowe archidiecezji krakowskiej

Nuncjusz Apostolski abp Filipazzi podczas ingresu kard. Rysia: Kraków przyjmuje jako ojca tego, który jest jego synem Zapraszam całą wspólnotę diecezjalną, by pod przewodnictwem nowego Pasterza, rozpoczęła kolejny etap swej wielowiekowej historii, krocząc drogą prawdy, sprawiedliwości, miłości i pojednania – mówił nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi podczas ingresu kard. Grzegorza Rysia, nowego metropolity krakowskiego, do bazyliki archikatedralnej na Wawelu.

„Dziś Kraków przyjmuje jako ojca tego, który jest jego synem” – przyznał.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Pierwszy stopień święceń w rodzinnej parafii

2025-12-20 19:53

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Marek Mendyk

święcenia diakonatu

ks. Tadeusz Wróbel

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Obrzęd święceń diakonatu. Nałożenie rąk i modlitwa konsekracyjna, centralny moment liturgii, przez który kandydat zostaje włączony w stan diakonów Kościoła.

Obrzęd święceń diakonatu. Nałożenie rąk i modlitwa konsekracyjna, centralny moment liturgii, przez który kandydat zostaje włączony w stan diakonów Kościoła.

Uroczystość święceń diakonatu była dla wspólnoty parafii św. Józefa Oblubieńca NMP wydarzeniem historycznym.

W sobotę 20 grudnia alumn Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Świdnickiej Paweł Kulesza przyjął sakrament święceń w stopniu diakonatu z rąk bp. Marka Mendyka, który przewodniczył uroczystej liturgii w rodzinnej parafii kandydata. W wydarzeniu uczestniczyła zgromadzona wspólnota parafialna, rodzina nowego diakona, a także społeczność seminaryjna wraz z przełożonymi. Kandydata do święceń przedstawił biskupowi rektor seminarium ks. Tomasz Metelica.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję