Reklama

Wiadomości

Projekt ustawy o "leczeniu", nie ma nic wspólnego z leczeniem

Sprawy bioetyczne, w tym krytyczna ocena projektu ustawy o in vitro, były jednym z tematów obradującej na Jasnej Górze Rady Biskupów Diecezjalnych. Przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki powiedział m.in., że "w kwestii in vitro mamy do czynienia ze skrajnym uprzedmiotowieniem człowieka”.

[ TEMATY ]

zdrowie

Alex E. Proimos / Foter.com / CC BY

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wyjaśnił, że procedura in vitro jest nie do pogodzenia z katolicką wizją, także z tego powodu, że ta ostatnia wiąże początki życia ludzkiego z miłością małżonków, a nie tylko z jej technicznymi aspektami. Dodał, że „człowiek nigdy nie może być przedmiotem manipulacji ani produkcji mającej znamiona produkcji zwierzęcej”.

Z kolei przewodniczący Zespołu KEP ds. Bioetycznych abp Henryk Hoser przedstawił negatywną ocenę projektu ustawy o leczeniu niepłodności, zaproponowanego w lipcu br. przez ministerstwo zdrowia. Jego zdaniem projekt ministerialny jest najgorszym z projektów ustawy bioetycznej, jakie zostały do tej pory przygotowane. Wyjaśnił, że Ministerstwo Zdrowia zapowiadając w tytule, że jest to ustawa o leczeniu niepłodności, tak naprawdę ogranicza się tylko do regulacji zasad stosowania technologii in vitro. Czyni to w na dodatek w sposób skrajnie liberalny, nie stosując jakiejkolwiek ochrony życia ludzkiego na etapie embrionalnym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jego zdaniem projekt charakteryzuje się ogromnym deficytem myśli etycznej, dlatego nie sposób traktować tego dokumentu jako poważnej propozycji legislacyjnej. Abp Hoser zauważył, że projekt ten nie pozostaje w zgodzie z Konstytucją RP, która zawiera gwarancje ochrony ludzkiego embrionu. Art. 38 Konstytucji stwierdza, że Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu prawną ochronę życia, a z kolei art. 71 przyznaje matce dziecka do szczególnej pomocy władz publicznych zarówno po jak i przed urodzeniem dziecka.

Leczenie niepłodności?

Choć dokument nosi tytuł: "Ustawa o leczeniu niepłodności, projekt z dnia 16 lipca", to tytuł ten służy wyłącznie wprowadzeniu czytelnika w błąd. Nie jest to projekt ustawy, której zadaniem byłoby zbudowanie w Polsce kompleksowego i skutecznego systemu leczenia niepłodności, będącej, jak się wydaje, chorobą cywilizacyjną. O leczeniu niepłodności jest tam mowa wyłącznie raz w art. 6, gdzie wymienione są takie jego składniki jak: poradnictwo, diagnozowanie przyczyn, zachowawcze leczenie farmakologiczne, leczenie chirurgiczne, procedura medycznie wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe oraz zabezpieczenie płodności na przyszłość. Niestety jednak w kolejnych kilkudziesięciu artykułach projektu jest mowa wyłącznie o zasadach regulujących sztuczne zapłodnienie, w tym znaną procedurę in vitro i oczywiście diagnostykę przedimplantacyjną.

Wiadomo tymczasem, że metoda in vitro nie leczy w żaden sposób niepłodności, tylko stanowi zespół technik medycznych zastępujących naturalną płodność. Proponowana ustawa zatem - wbrew zapowiedzi w tytule - w ogóle nie jest poświęcona leczeniu niepłodności.

Centra "leczenia" niepłodności

Reklama

Projekt zakłada utworzenie na terenie całego kraju szeregu "Centrów leczenia niepłodności". Mają to być jednostki otrzymujące koncesję od Ministra Zdrowia. Jeśli chodzi o ich opis, to na pierwszym miejscu widnieje bank komórek rozrodczych i zarodków, a dalej omówione zostają szczegółowo procedury dotyczące pobierania komórek rozrodczych, tworzenia, wszczepiania i przechowywania zarodków oraz kryteriów jakie mają spełniać dawcy i biorcy. Nigdzie nie jest wymieniona np. lista specjalistów, których zadaniem miałoby być leczenie przypadków niepłodności, a wśród przewidzianych zabiegów jest mowa tylko o tych, które związane są bezpośrednio czy pośrednio z procedurą in vitro.

Opis działania przyszłych "centrów leczenia" jest w gruncie rzeczy opisem istniejących już prywatnych klinik in vitro, które działają poza prawem, korzystając z istniejącej luki legislacyjnej. Proponowana ustawa oznacza więc de facto legalizację tego istniejącego już, rozwiniętego "przemysłu", objęcie go opieką i kontrolą ze strony państwa, a przede wszystkim finansowaniem z kieszeni podatnika. Zabiegi, niezależnie od ich ilości i szans powodzenia, będą finansowane w ramach kontraktów z NFZ.

Komu przysługuje in vitro?

O ile w wielu dotychczasowych projektach ustaw bioetycznych, np. w projekcie Jarosława Gowina czy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, dostęp do procedury in vitro był ograniczony dla tych par, które przez co najmniej rok bez skutku próbowały wyleczyć się z niepłodności, to obecny projekt takiego warunku nie stawia. Co prawda w ministerialnym uzasadnieniu projektowanej ustawy jest podana wspomniana definicja niepłodności, nie widnieje ona jednak w samym tekście ustawy. Być może jest to przeoczenie, a być może celowy zabieg mający zapewnić jeszcze większą klientelę tej nadzwyczaj lukratywnej dla prywatnych podmiotów działalności.

Reklama

Projekt ustawy przewiduje możliwość korzystania z in vitro zarówno małżeństw lub osób pozostających w pożyciu, jak i osób nie żyjących w żadnych związkach. Tak więc do zabiegu in vitro będzie mogła zgłosić się zarówno para jak i kobieta samotna. Nie zostały też ustanowione żadne ograniczenia wiekowe. Podobnie rzecz ma się z dawcami komórek rozrodczych. (Warto przypomnieć, jak ściśle określone są procedury - i słusznie - adopcji dziecka. Badane są warunki materialne, kondycja psychiczna i zdrowotna rodziców adopcyjnych, przechodzą oni wielomiesięczny kurs. W wypadku procedury in vitro ustawodawcy nie interesuje kto będzie wychowywał dziecko i jakie ma intencje).

Dawcą komórek rozrodczych może być zarówno partner jak i inny dowolny dawca. A przekazywane mogą być nie tylko komórki rozrodcze, ale i zarodki. Jedynym warunkiem korzystania przez kobietę żyjącą w małżeństwie z komórek rozrodczych innego dawcy jest pisemna zgoda na to jej męża, jak i oczywiście jej samej. Dawca - jeśli nie pozostaje w związku małżeńskim lub w pożyciu z biorcą - pozostanie na zawsze anonimowy. Ani osoba korzystająca z jego komórek rozrodczych, ani jego przyszłe biologiczne dziecko nie będzie mieć prawa poznać jego tożsamości. A kiedy będzie pełnoletnie i będzie to niezbędne, to wyłącznie z przyczyn medycznych będzie mogło poznać najwyżej stan zdrowia swego biologicznego ojca w momencie kiedy przekazywał on do banku komórki rozrodcze.

Projekt ustawy przewiduje, że dawcą może być także osoba "niezdolna do świadomego wyrażenia zgody". Wówczas wymagane jest uzyskane pozwolenia sądu opiekuńczego. Ciekawe jak ma się odbywać owo pobranie komórek rozrodczych w przypadku jeśli sąd wyrazi zgodę, a dana osoba nie będzie miała takiej woli. Ale jest to tylko element szerszego "horroru" przed jakimi chcą nas postawić autorzy tego projektu.

Reklama

Ustawa ta - jeśli wejdzie w życie - powodować będzie olbrzymie i trudne dziś do wyobrażenia problemy natury nie tylko etycznej, kulturowej, ale i prawnej. Bowiem powstanie cała kategoria ludzi o niepełnej tożsamości, którzy nigdy nie będą mieli prawa się dowiedzieć kto jest ich naturalnym ojcem. Oznaczać to będzie naruszenie prawa dziecka do tożsamości, gwarantowanego w różnych aktach prawnych.

Zarodki nadliczbowe

Wiadomo, że procedura in vitro wymaga stworzenie pewnej liczby zarodków nadliczbowych, które następnie są zamrażane i przechowywane. A jeśli nie zostaną one wykorzystane do kolejnych zabiegów, to po pewnym czasie muszą zostać zlikwidowane, czyli poddane zagładzie. Stąd w różnych istniejących systemach prawnych ustawodawca stara się ograniczać ilość zarodków nadliczbowych, aby nie narażać ich na niepotrzebną śmierć. Dlatego np. Jarosław Gowin w swoim projekcie - biorąc przykład z ustawodawstwa niemieckiego - ograniczył możliwość tworzenia tylko do dwóch zarodków, które później byłyby wszczepiane do organizmu matki. Obecny projekt nie stawia żadnej takiej granicy. Nie odpowiada na najważniejsze pytania: ile może być zarodków w momencie poczęcia i co się dzieje z tymi, które nie są implementowane. Nieprecyzyjny jest też zapis, które z zarodków mogą ulec unicestwieniu.

Fundacja Citizen GO wyliczyła, że funkcjonujący od roku rządowy program in vitro mógł pochłonąć 50-60 tys. istnień ludzkich na etapie zarodkowym. Ewentualne przyjęcie proponowanej ustawy spowodowałoby geometryczny wzrost liczny takich zarodków, nieuchronnie skazanych na zagładę.

Charakterystyczne jest też, że Ministerstwo Zdrowia żeby uzasadnić projekt wskazuje jak problem został rozwiązany w innych krajach członkowskich OECD/UE, ucieka się do manipulacji podając jako przykład tylko trzy: Wielką Brytanię, Portugalię i Słowenię. Wiadomo, że są to kraje, gdzie obowiązuje najbardziej liberalne ustawodawstwo w tej sferze. Pominięte zostało całkowicie ustawodawstwo Republiki Federalnej Niemiec czy tych krajów, gdzie ma ono charakter znacznie bardziej restrykcyjny. Od razu widać, że intencją autorów projektu jest przesunięcie Polski do kręgu tych krajów, które mają najbardziej liberale i permisywne ustawodawstwo w dziedzinie bioetycznej.

Projekt ustawy "o leczeniu niepłodności" w istocie nie omawia żadnych procedur służących leczeniu tej rozpowszechnionej cywilizacyjnej choroby. Istotnym celem Ministerstwa wydaje się być legalizacja obecnego - działającego poza prawem - przemysłu in vitro oraz wsparcie go pieniędzmi publicznymi. Projekt ignoruje wiele zasad nie tylko moralnych, ale i prawnych. Wprawdzie przekazano go do konsultacji społecznych, ale na zgłaszanie uwag był czas zaledwie do 18 sierpnia br. Symptomatyczne jest, że na liście 26 podmiotów społecznych zaproszonych do konsultacji widnieją wszystkie organizacje feministyczne i stowarzyszenia walczące o powszechny dostęp do in vitro, natomiast nie było żadnej organizacji pro life czy stowarzyszeń rodzinnych.

2014-08-27 14:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Postawmy na ochronę zdrowia i życia

[ TEMATY ]

zdrowie

stevepb/pixabay.com

- Powinniśmy zdecydowanie postawić na ochronę zdrowia i życia. Tu trzeba jeszcze wiele rzeczy uporządkować. Resort zdrowia robi wiele, ale wciąż za mało – mówi na łamach portalu wPolityce.pl poseł Anna Sobecka (PiS). Parlamentarzystka zwraca uwagę m.in. na leczenie nowotworów.

Poseł Anna Sobecka przytacza statystyki, z których wynika, że w Polsce co roku na nowotwory umiera nawet 100 tysięcy osób. Niestety, niska jest także wyleczalność: w Polsce wynosi ona od 25 do 30 procent, we Francji czy Niemczech grubo ponad 50 proc. a w Stanach Zjednoczonych aż 82 procent pacjentów ma szansę na przeżycie i wyleczenie.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę bp. Andrzeja Przybylskiego: Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła

2025-06-27 12:36

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

BP KEP

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej, wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr, przypatrzywszy się mu wraz z Janem, powiedział: «Spójrz na nas!» A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. «Nie mam srebra ani złota – powiedział Piotr – ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga. A cały lud zobaczył go chodzącego i chwalącego Boga. I rozpoznawali w nim tego człowieka, który siedział przy Pięknej Bramie świątyni, aby żebrać, i ogarnęło ich zdumienie i zachwyt z powodu tego, co go spotkało.
CZYTAJ DALEJ

Elżbietańskie jubileusze

2025-06-28 19:40

Marzena Cyfert

Pamiątkowe zdjęcie w sanktuarium na Świętym Wzgórzu

Pamiątkowe zdjęcie w sanktuarium na Świętym Wzgórzu

25-, 50- i 60-lecie profesji zakonnej świętują siostry elżbietanki. We Wrocławiu przeżywają dni Odnowy Jubileuszowej. Dziś pielgrzymowały do Sanktuarium na Wzgórzu Osobowickim.

O historii sanktuarium i cudownej figurze Matki Bożej opowiedział kustosz sanktuarium ks. Krzysztof Jankowiak. Przypomniał, że do tego miejsca pielgrzymowało wielu ludzi, wśród nich bp Józef Pazdur i ks. prof. Roman Rogowski. A obecnie wielu pielgrzymów przychodzi tutaj nawet w tygodniu, by zatrzymać się na chwilę na Świętym Wzgórzu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję