Reklama

Jubileuszowe poszukiwania

-Święta zguba

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tegoroczne wakacje, po bojach na uczelni, udało mi się spędzić na przełomie września i października we Włoszech. Jednym z miast, o które zahaczała trasa wyjzdu, był Turyn. Główny cel to oczywiście obejrzenie Całunu, dlatego już miesiąc wcześniej uzgodniliśmy termin i godzinę wejścia. "Na Całun" mamy wejściówkę na 14.00. Przyjechaliśmy rano, a dopiero późnym wieczorem mamy pociąg z powrotem do Rzymu - trzeba tu coś robić. Turyn jest rodzinnym miastem bł. Pier Giorgia Frassatiego. (To jest taki święty, który od kilku lat "sam wchodzi mi w ręce".) Strasznie mi zależało, żeby choć przez moment móc się pomodlić przy jego grobie. Niestety, już na dworcu w "informacji jubileuszowej" powiedzieli, że z okazji Jubileuszu relikwie bł. Pier Giorgia wywieźli do Rzymu (z którego przyjechaliśmy).

Nic nie wzbudziło naszych podejrzeń,

bo na pytanie udzielono odpowiedzi bez chwili zastanowienia. Należało więc szukać innych "atrakcji". W Rzymie mieliśmy spędzić jeszcze dwa dni przed odlotem do domu, więc mieliśmy nadzieję, że trafimy i do tego świętego.

W Rzymie - dzień pierwszy. Informacja pierwsza - turystyczna przy placu św. Piotra. Rozumiem, że jest rano, ale panowie słysząc nazwisko "Frassati" kręcą niepokojąco głowami. "Boże - wzdycham - przecież beatyfikacja była w 1990 r. Był na niej nasz ówczesny biskup Michalik!!! Ci ludzie są młodzi, swego patrona powinni znać, tym bardziej, że pytamy o Włocha i jesteśmy w katolickich Włoszech. Nawet w katechizmach sprzed 10 lat do religii w Polsce jest wzmianka o tym błogosławionym". Słychać spadający ciężki kamień z serca prowadzących informację, gdy dociera do nich, że pytamy o błogosławionego Pier Giorgia. "A, to nie u nas. Obok jest jubileuszowa informacja. Tam się pytajcie". Dostajemy mapkę.

Informacja druga - jubileuszowa przy placu św. Piotra. To jest jedna z tych dużych informacji jubileuszowych, bo są jeszcze mniejsze punkty informacyjne. Dziewczyna jest bardzo miła, ale nazwisko słyszy po raz pierwszy.

Reklama

Święty?", nie, nigdy o takim nie słyszała, ale sięga po książkę - chyba jakiś wykaz osób, bo nazwiska wypisane w kolumnach, a książka, mimo że małego formatu, jest gruba. I nagle się rozpromienia. Znalazła nazwisko poszukiwanego. "Rzeczywiście JEST taki święty". No z tą informacją, to myśmy już do niej przyszli. Ale tu oczywiście nie jest napisane, gdzie. Mówi, że z Turynu i jeśli coś chcemy, to mamy jechać do Turynu. Przecież myśmy właśnie dzisiaj stamtąd przyjechali i tam nam powiedzieli, że Frassati jest w Rzymie. Dziewczyna znowu się rozpromienia i każe nam chwilę poczekać. Komputer! Przecież w tej maszynce jest wszystko. Czoło zmarszczone, coś nie gra, jedna strona, druga strona, nigdzie nie widać tego, co się potrzebuje. I... Sukces. Na kartce dostajemy adres kościoła, gdzie JEST Pier Giorgio Frassati. Pani jest miła i pokazuje nam na mapie via del Corso, chętnie by nam pokazała, w którym miejscu, w którym kościele przy tej ulicy, ale nie może, bo ona nie wie, ale z uśmiechem, który już wrócił na usta, bierze markera i... zaznacza na mapie całe via del Corso. Nasz kościół ma numer 440, to jest albo jeden albo drugi koniec. A może środek. Ona naprawdę nie wie. No cóż, była bardzo miła, nawet mamy krechę przez pół mapy.

Tego dnia idziemy do Matki Bożej Śnieżnej i do św. Jana na Lateranie (tłumacząc, że to jest matka wszystkich kościołów usłyszałam pytanie, zresztą postawione bardzo serio, kto w takim razie jest ojcem?).

Zamarkowane na różowo via del Corso zostawiamy na drugi dzień.

W Rzymie dzień drugi - via del Corso. Idziemy i idziemy. Numery zmieniają się w jakimś leniwym tempie. O, minęliśmy 200, o, 250... Uff, 440. Szkoda, że nam pani nie powiedziała pod jakim wezwaniem jest kościół, bo to by ułatwiło sprawę. Ale nie ma co marudzić. W końcu doszliśmy. Najpierw obeszliśmy cały kościół dookoła, czytając wszelkie napisy przy ołtarzach bocznych. Nie ma. Obeszliśmy jeszcze raz. W końcu informacja mogła być podana drobnym drukiem. Dalej nie ma. Idziemy za ołtarz główny, ale tam stoi jakieś rusztowanie i wygląda na remont. W końcu idzie ksiądz - taki staruszek - i mówię, że mam problem. "Potrzebuje pani spowiedzi? English? Nie ma sprawy. Mogę panią wyspowiadać po angielsku". Trochę trwa zanim się zrozumieliśmy. Ale sukces numer jeden: ksiądz wiedział, kto to jest Pier Giorgio Frassati i oczywiście, że to święty; numer dwa: wiedział bez zaglądania do książek i do komputera, że jest z Turynu i że mam tam jechać. Ale ja przedwczoraj byłam w Turynie i mi powiedzieli, że go przywieźli do Rzymu, a w informacji jubileuszowej powiedzieli, że Pier Giorgio jest w tym kościele. Nie, w tym kościele nie ma Pier Giorgia i go nie było. Uff, jestem teraz w posiadaniu informacji dużo bardziej dokładniejszej niż duża informacja jubileuszowa, ale do relikwii mnie to nie przybliża. Ale dopiero dochodzi południe. Dzień się nam jeszcze nie kończy. Jak skręcimy w prawo i przejdziemy jedną ulicę i jeden most, to będziemy w Watykanie. Nie zostaje nam nic innego, jak powrót do informacji i wyłapanie kogoś, kto nie jest wczorajszą miłą panią z markerem.

Informacja jubileuszowa po raz drugi. Wczorajszej dziewczyny ku naszej wielkiej radości nie ma. Możemy więc "maltretować" kogoś innego. "Grób świętego Piotra?" - Pan ma minę, jakby bardziej idiotycznego pytania nie słyszał, przecież znajdujemy się przy samym placu. Oczywiście, gdzie jest grób świętego Piotra Apostoła, pierwszego papieża, to my wiemy, ale nie wiemy, gdzie jest grób św. Piotra Jerzego Frassatiego. Tak brzmiało nasze pytanie.

A kto to jest Pier Giorgio Frassati?

Masz babo placek. Nie wiem, czy oni robili konkurs piękności plus ewentualnie znajomości czterech języków, plus obsługa telefonu ( przy nas drugi informator nawijał przez telefon z pół godziny i nie wyglądało to na urzędową rozmowę). Pan na razie jest spokojny. I bardzo pewny siebie. Najpierw oczywiście w ruch idzie komputer. Zmarszczone czoło... Po pięciu minutach dowiadujemy się, że taki święty istnieje, a dokładniej to nie święty tylko błogosławiony. Najlepszym dowodem jest oczywiście istnienie strony internetowej dotyczącej PGF. Po kolejnych minutach dochodzi do wniosku, że to nie grób, a relikwie zostały przywiezione. Po polsku to też wiedzieliśmy, ale niestety przyjmując do tego biura nie robili konkursu z języka polskiego. Po następnych 10 minutach dowiadujemy się, że Pier Giorgio Frassati JEST w Rzymie. Do tej pory pan nam nie dowierzał trochę. Był tak podniecony, że udało mu się to ustalić, że się zapomniał i przez parę minut tłumaczył nam to po włosku - równie dobrze mogło być po turecku lub chińsku. Czyli, byliśmy w punkcie wyjścia, choć można to nazwać małym sukcesem. Zaczęto, jakby nie było, nam wierzyć. Pan dzwoni do centrali związanej z Jubileuszem. Niestety, nikt naprawdę nie wie, gdzie jest Pier Giorgio Frassati. To znaczy gdzieś w Rzymie na pewno. Pan wpada na kolejny pomysł - dzwoni do Turynu. Nikt nie podnosi słuchawki. Tak nam minęło 45 minut. Panu było bardzo przykro. Jak wychodziliśmy z budynku, z numerami telefonu do Turynu w ręce, to pan nadal szukał. Wytrwały. I już trochę mniej pewny siebie.

Na drugi dzień rano mieliśmy już samolot do domu. Tak więc pewnie trzeba będzie pojechać do Turynu jeszcze raz. A jak nie, to spotkamy się z Pier Giorgiem w niebie. Nic straconego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Papież na Forum Chrześcijańskie w Ghanie: potrzeba wspólnego świadectwa

2024-04-18 16:52

[ TEMATY ]

papież

forum

Ghana

PAP/ETTORE FERRARI

Jedność jest niezbędnym elementem do przyjęcia wizji Królestwa Bożego. Dlatego też istnieje nieodłączna więź między ekumenizmem a misją chrześcijańską. Papież Franciszek pisze o tym w przesłaniu na IV Światowe Zgromadzenie Globalnego Forum Chrześcijańskiego. Wydarzenie odbywa się w stolicy Ghany.

To ogólnoświatowe przedsięwzięcie ekumeniczne jest współtworzone przez chrześcijan wszystkich wyznań. Zostało zapoczątkowane w 1998 roku. Ma swoje lokalne odpowiedniki w wielu krajach świata. W Polsce jest nim Polskie Forum Chrześcijańskie.

CZYTAJ DALEJ

Radio TOK FM odpowie finansowo za język nienawiści

2024-04-19 13:50

[ TEMATY ]

KRRiT

Tomasz Zajda/fotolia.com

Urząd skarbowy ściągnie z kont należącego do Agory radia Tok FM 88 tys. złotych. To kara, jaką na stację nałożył przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za używanie języka nienawiści.

Krajowa Rada ukarała Tok FM za sformułowania znieważające, poniżające i naruszające godność najważniejszych osób w państwie, w tym Prezydenta Rzeczypospolitej. KRRiT ukarała kwotą 80 tys. złotych tę samą rozgłośnię za pełne nienawiści wypowiedzi na temat podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego „Historia i Teraźniejszość”. Pracownik stacji stwierdził na antenie, że książkę „czyta się jak podręcznik dla Hitlerjugend”. Autor tych słów pracuje obecnie w TVP info.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję