Frida jest filmem charakterystycznym dla aktualnej produkcji hollywoodzkiej. Scenariusz oparty został na biografii meksykańskiej malarki Fridy Kahlo, która zyskała w latach 90. pośmiertną sławę ze względu
na swoją twórczość i niekonwencjonalny styl życia. Dla środowisk feministycznych malarka stała się bohaterką i symbolem.
Meksykańska gwiazda Selma Hayek, znana z filmów amerykańskich, odtwarza postać Fridy z wielkim zaangażowaniem. Autorzy filmu wykorzystali jednak biografię artystki, która po ciężkim wypadku w młodości
cierpiała przez całe życie, do wystawienia laurki całemu środowisku artystyczno- inteligenckiemu, w którym działała malarka. Było to środowisko lewicowe, nawet komunistyczne. Mąż Fridy, sławny malarz
Diego Riviera, był zaangażowanym komunistą, który wykonując zamówienie samego Nelsona Rockefellera, chciał w Nowym Jorku namalować portret Lenina. W odpowiedzi Rockefeller wycofał zamówienie i kazał zniszczyć
malowidło. Frida była także związana z Lwem Trockim, który przed śmiercią mieszkał w domu jej rodziców. Trocki, jeden z przywódców rewolucji bolszewickiej, został tu ukazany jako kulturalny starszy pan,
prześladowany przez Stalina. Nic nie mówi się o jego odpowiedzialności za okrucieństwa bolszewizmu.
Szkoda, że autorzy filmu wykorzystali biografię cierpiącej przez całe życie malarki do propagowania lewicowej i feministycznej ideologii oraz swobodnego stylu życia. Nie ma tu prób krytycznej refleksji
na temat świadomości owych lewicowych środowisk. Świadczy to o mentalności niektórych kół intelektualnych w Ameryce, które przedkładają propagowanie ideologii politycznej poprawności nad dążeniem do poznania
prawdy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu