Adwent jest okresem nie pokuty, ale radosnego oczekiwania. Chodzi tu o radość, która płynie z zapowiedzi przyjścia Zbawiciela. Boże Narodzenie jest czymś, co ze swojej natury skłania nas do radości. Często mówimy, że to najradośniejsze święta, dlatego tak bardzo lubimy je przeżywać, tak bardzo na nie czekamy
Pamiętasz, Pawełku, jak niedawno
bardzo się źle zachowałeś, bo
rzuciłeś ze złością szklankę mleka
o ziemię?
On strzyże oczami. Czy to znowu
sąd boski się zaczyna? Ale mruknął,
że tak.
– A pamiętasz, dlaczegoś kary
wtedy nie dostał?
Reklama
– Tak.
– Dlaczego? Powiedz.
– Bo Piotruś chciał dostać karę za
mnie.
Rzeczywiście, tak się stało, kiedy
ona złapała pasa, bo należało się
Pawłowi wlać tam, gdzie się zrastają
krzyże z nogami za to, co zrobił. Ale
się kochali bracia. I Piotr powiada:
Mama, on taki mały, to ty lepiej mnie
uderz, a jego już nie. I tu matce pasek
wyleciał z ręki.
To jest oczywiście nieprawda,
gdy śpiewamy w pieśni „Serdeczna
Matko” w trzeciej zwrotce: „Lecz kiedy
Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy,
kto się do Matki uciecze”. Polska
przesada i herezja! Obwieszczam:
nie wolno śpiewać tej zwrotki! Bo to
wyglądałoby tak, jakby Ona była lepsza
od Ojca. To, co Maryja ma z miłosierdzia,
to ma z Jego miłosierdzia
a nie, że jest miłosierniejsza od Ojca.
(Ale to tylko w główkach Polaków
mogło być coś takiego. Polacy to są
poeci). Więc jest to nieprawda.
A co jest prawdą? Że ten najstarszy
Brat Pierworodny, który ma na
imię Jezus, kiedyśmy mieli oberwać,
pozwolił się ukrzyżować i powiedział:
„Niech ja oberwę za nich, ale oni nie,
bo oni nie wiedzą, co czynią” (zob. Łk
23, 34). No i co? I Ojcu pasek wyleciał
z ręki. Ale to dzięki Jego miłości.
Po to Mu było potrzebne ciało,
czyli człowieczeństwo. Koniec katechezy.
Myślę, że należą się oklaski
Jezusowi za to, co z powodu człowieczeństwa
zrobił dla nas i nieustannie
robi. Bo to nie jest coś, co było, ale to,
co ciągle trwa!
Jestem na etapie odkrycia szczytu
modlitwy chrześcijańskiej. Dawniej
myślałem, że jest to uwielbienie
i wychwalanie miłosierdzia Bożego.
Święta mi odkryły, że szczytem
modlitwy jest błogosławienie Boga.
To jest tak, jakbyś życzył przyjacielowi.
W pewnym sensie możemy
powiedzieć o Bogu, że jest naszym
przyjacielem. Więc błogosławić
Boga i Bogu, to znaczy życzyć
Jemu, mojemu Przyjacielowi, żeby
się spełniły w tym roku Jego zamiary
nad światem, które są pełne miłosierdzia.
Błogosławić Bogu to życzyć
Mu, żeby się te zamiary spełniły
w naszej Ojczyźnie, w Kościele, który
jest w Polsce. Błogosławić Boga
i Bogu to znaczy: niech się spełnią
Jego zamiary w naszej wspólnocie.
I wreszcie błogosławić Boga i Bogu,
to znaczy: niech się spełnią, Panie
Boże, Twoje zamiary w moim życiu.
To jest szczyt modlitwy.
Rozważania ks. Stanisława Orzechowskiego,
duszpasterza akademickiego,
głównego przewodnika Pieszej Pielgrzymki
Wrocławskiej na Jasną Górę
Masz oddać Bogu to, co należy do Boga (zob. Mt 22, 21). Bogu należy się chwała na pierwszym miejscu. A przez co człowiek oddaje największą chwałę Bogu? Przez przystępowanie do ołtarza i przyjmowanie w Komunii Jezusa. Jak mnie denerwują czasem studenci, gdy podczas spowiedzi św. mówią: – Paciorka nie mówiłem, do kościółka nie chodziłem, na babcię język wywalałem... – on, stary, dwumetrowy chłop tak potrafi mówić!
Wtedy oburzony mówię: – Daj mi spokój z kościółkiem!
– To jak się mam spowiadać?
– Ośle, nie ma przykazania, żebyś chodził do kościółka! A jakie jest przykazanie na niedzielę? „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” – ale to jeszcze za mało. Chrystus mówi wyraźnie do nas: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście (Mt 11, 28) – przyjdźcie do Mnie, a nie do kościółka!
Jaki jest tego efekt? Jeżeli spełniasz to przykazanie – nie do kościółka przychodzisz, tylko do Chrystusa? W twoim sercu będzie pokój. Chcesz być człowiekiem pokoju, chcesz we własny dom nieść pokój? Pewność siebie – oto następna cecha, jaką daje bycie z Chrystusem: On sam mi pokazuje, co mam robić. Wolność od lęku daje Ci Chrystus, wolność od niepokoju – bardzo wielki prezent. Nie zeżrą cię własne emocje, uwalnia Chrystus od złych emocji. Widziałeś człowieka zazdrosnego, jak sinieje z zazdrości? Powiodło ci się, dostałeś więcej kasy – on ci gratuluje, ale w środku mówi: „Bodajby...”. Chrystus cię przed tym broni. Jezus pokazuje temu, kto Go przyjmuje w Komunii św. wyjście z każdej przygody.
Dlatego i małe dzieci, i duże dzieci z wąsami, i te siwe też, i te łyse też – zapamiętajcie: Największą chwałę Bogu oddajemy wtedy, gdy nie chodzimy do kościółka.
Rozważania ks. Stanisława Orzechowskiego, duszpasterza akademickiego, głównego przewodnika Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę
Papież: przygotowujemy się na przyjęcie Boga, a nie postaci z bajki
2019-12-15 12:09
st, pb (KAI) / Watykan
W czasie Adwentu przygotowujemy się na przyjęcie nie postaci z bajki, ale Boga, przed którym należy dokonać wyboru. Mówił o tym papież Franciszek w rozważaniu poprzedzającym modlitwę „Anioł Pański” na placu św. Piotra w Watykanie. Tradycyjnie też pobłogosławił przyniesione przez dzieci figurki Dzieciątka Jezus, które zostaną umieszczone w żłóbkach domowych szopek bożonarodzeniowych.
Grzegorz Gałązka
Papież wskazał, że „zbawienie ogarnia całego człowieka i go odradza”. - Ale te nowe narodziny, wraz z towarzyszącą im radością, zawsze zakładają umieranie dla siebie i dla grzechu, który jest w nas. Stąd wezwanie do nawrócenia, będące podstawą przepowiadania zarówno Jana Chrzciciela, jak i Jezusa - zaznaczył Franciszek.
Dodał, że „chodzi zwłaszcza o przekształcenie naszego wyobrażenia o Bogu”, do czego „zachęca nas okres Adwentu poprzez pytanie, które Jan Chrzciciel zadaje Jezusowi: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?»”. - Pomyślmy: przez całe życie Jan czekał na Mesjasza. Jego styl życia, jego ciało zostało wręcz ukształtowane przez te oczekiwania. Z tego też względu Jezus pochwalił go następującymi słowami: między narodzonymi z niewiast nie powstał nikt większy od niego. A jednak i on musiał nawrócić się na Jezusa. Podobnie jak Jan, my również jesteśmy wezwani do rozpoznania pokornego i miłosiernego oblicza, które Bóg postanowił przyjąć w Jezusie Chrystusie - podkreślił Ojciec Święty.
Wskazał, iż Adwent „mówi nam, że nie wystarczy wierzyć w Boga: trzeba codziennie oczyszczać naszą wiarę”. - Chodzi o przygotowanie się na przyjęcie nie postaci z bajki, ale Boga, który nas wzywa, angażuje nas i przed którym należy dokonać wyboru. Dzieciątko leżące w żłóbku ma oblicze naszych najbardziej potrzebujących braci i sióstr, ubogich, którzy są uprzywilejowani w tej tajemnicy i często najbardziej potrafią rozpoznać obecność Boga wśród nas - przekonywał papież.
Swe rozważanie zakończył wezwaniem, „byśmy zbliżając się do Bożego Narodzenia, nie dali się rozproszyć rzeczom zewnętrznym, ale uczynili miejsce w sercu dla Tego, który już przyszedł i chce przyjść ponownie, aby uleczyć nasze choroby i obdarzyć nas swoją radością”.
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
W tę trzecią niedzielę Adwentu, zwaną „niedzielą radości”, Słowo Boże zachęca nas z jednej strony do radości, a z drugiej do uświadomienia sobie, że życie obejmuje także chwile zwątpienia, kiedy trudno wierzyć. Zarówno radość jak i wątpliwości to doświadczenia będące częścią naszego życia.
Wyraźnej zachęcie do radości proroka Izajasza: „Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie!” (35, 1), przeciwstawia się w Ewangelii wątpliwość Jana Chrzciciela: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”(Mt 11,3). Istotnie prorok wykracza swym spojrzeniem poza aktualną sytuację: ma przed sobą ludzi zniechęconych: o osłabłych rękach, chwiejnych kolanach, zagubionych sercach (por. 35, 3-4). Jest to ta sama rzeczywistość, która w każdym czasie wystawia wiarę na próbę. Ale Boży człowiek patrzy poza nią, ponieważ Duch Święty sprawia, że jego serce odczuwa moc Jego obietnicy i ogłasza zbawienie: „Odwagi, nie bójcie się! Oto wasz Bóg [...] On sam przychodzi, by was zbawić” (w. 4). I oto wszystko się przekształca: pustynia zakwita, pociecha i radość zawładnęły ludźmi o zagubionym sercu, chromy, ślepy, niemy zostają uzdrowieni (por. w. 5-6). To właśnie dokonuje się wraz z Jezusem: „niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11,5).
Taki opis ukazuje nam, że zbawienie ogarnia całego człowieka i go odradza. Ale te nowe narodziny, wraz z towarzyszącą im radością, zawsze zakładają umieranie dla siebie i dla grzechu, który jest w nas. Stąd wezwanie do nawrócenia, będące podstawą przepowiadania zarówno Jana Chrzciciela, jak i Jezusa. Chodzi zwłaszcza o przekształcenie naszego wyobrażenia o Bogu. A do tego właśnie zachęca nas okres Adwentu poprzez pytanie, które Jan Chrzciciel zadaje Jezusowi: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” (Mt 11,3). Pomyślmy: przez całe życie Jan czekał na Mesjasza. Jego styl życia, jego ciało zostało wręcz ukształtowane przez te oczekiwania. Z tego też względu Jezus pochwalił go następującymi słowami: między narodzonymi z niewiast nie powstał nikt większy od niego (por. Mt 11,11). A jednak i on musiał nawrócić się na Jezusa. Podobnie jak Jan, my również jesteśmy wezwani do rozpoznania pokornego i miłosiernego oblicza, które Bóg postanowił przyjąć w Jezusie Chrystusie.
Adwent, okres łaski, mówi nam, że nie wystarczy wierzyć w Boga: trzeba codziennie oczyszczać naszą wiarę. Chodzi o przygotowanie się na przyjęcie nie postaci z bajki, ale Boga, który nas wzywa, angażuje nas i przed którym należy dokonać wyboru. Dzieciątko leżące w żłóbku ma oblicze naszych najbardziej potrzebujących braci i sióstr, ubogich, którzy „są uprzywilejowani w tej tajemnicy i często najbardziej potrafią rozpoznać obecność Boga wśród nas” (List apost. „Admirabile signum”, 6).
Niech Dziewica Maryja pomoże nam, byśmy zbliżając się do Bożego Narodzenia, nie dali się rozproszyć rzeczom zewnętrznym, ale uczynili miejsce w sercu dla Tego, który już przyszedł i chce przyjść ponownie, aby uleczyć nasze choroby i obdarzyć nas swoją radością.
[po modlitwie:] Drodzy bracia i siostry!
Pozdrawiam was wszystkich, rodziny, grupy i stowarzyszenia kościelne, którzy przybyliście z Rzymu, Włoch i wielu części świata. W szczególności pozdrawiam pielgrzymów z Korei, z Walencji i grupę z Rotzo.
Pozdrawiam was, drogie dzieci, które przybyłyście z figurkami Dzieciątka Jezus do waszego żłóbka. Podnieście figurki. Z serca je błogosławię. Jak przypomniałem w liście „Admirabile signum”, „Żłóbek jest jakby żywą Ewangelią [...] Kontemplując scenę Bożego Narodzenia, jesteśmy zaproszeni do duchowego wyruszenia w drogę, pociągnięci pokorą Tego, który stał się człowiekiem, aby spotkać każdego człowieka. I odkrywamy, że On nas miłuje tak bardzo, że jednoczy się z nami, abyśmy i my mogli się z Nim zjednoczyć” (n. 1).
Za niecały rok, od 13 do 20 września 2020 r., w Budapeszcie odbędzie się 52. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Od ponad wieku kongresy eucharystyczne przypominają nam, że w centrum życia Kościoła znajduje się Eucharystia. Temat następnego kongresu będzie brzmiał: „W tobie są wszystkie me źródła” (Ps 87, 7). Módlmy się, aby „Kongres Eucharystyczny, który odbędzie się w Budapeszcie, sprzyjał we wspólnotach chrześcijańskich procesom odnowy, ażeby zbawienie, którego Eucharystia jest źródłem, przekładało się także na kulturę eucharystyczną, potrafiącą inspirować mężczyzn i kobiety dobrej woli w dziedzinach charytatywnej, solidarności, pokoju, rodziny, troski o świat stworzony” (Przemówienie do Papieskiego Komitetu ds. Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych, 10 listopada 2018 r.).
Życzę wszystkim dobrej niedzieli i dobrej nowenny bożonarodzeniowej. A wy, dzieci, zanieście figurki Dzieciątka do żłóbków. I proszę, nie zapominajcie o mnie w modlitwie. Smacznego obiadu i do widzenia.
Myjemy okna, układamy rzeczy na półkach. Zamówiłyśmy pranie dywanów, może nowe zasłony? Wydatki zaplanowane, albo też nie, bo pensja jest tak malutka, że z góry wiadomo, iż nie na wszystko, co potrzebne wystarczy. No właśnie, kompleksy pustych portfeli, nie do końca suto zastawionych stołów i nie najdroższych prezentów wpychają się do naszych głów. I zaczynamy szukać rozwiązań: a może kredyt?
Zanim zaczniemy pożyczać, spróbujmy, choć może zabrzmi to bardzo mistycznie i nierealnie, usiąść z kartką papieru przed Maryją. Możemy zapalić świecę i w milczeniu, z sercem ściśniętym od braków, zaryzykować, że Ona zrozumie: dwie kobiety przy stole. Wyjmijmy nasz pusty portfel, długą listę zakupów i spytajmy Ją w zaufaniu, zawierzeniu i bezradności kobiety, co zrobić, skoro z próżnego to i Salomon...
Znam kobietę, która tak właśnie robi. Ona i jej bliscy znają też smak wigilii, gdzie na stole z 12 obowiązkowych dań było tylko jedno – w naszych czasach, nie wojennej zawieruchy. Jednak to jej zawierzenie i siadanie z Maryją do przygotowania świąt sprawia, że bieda nie podzieliła domowników, nie zasiała w sercach poczucia, że są gorsi. Byli razem. Byli blisko przy jednej zupie grzybowej i opłatku. I tak jest do dziś, choć ich materialna sytuacja nieco się poprawiła.
Może się zdarzyć, że zabraknie na wszystko. I usiądziemy skołowane, przerażone, bo jednak święta. Może się zdarzyć, że mąż, który zagląda do kieliszka zabierze i tę małą sumę, która miała wystarczyć. Czy wtedy Pan Jezus też przyjdzie?
Planowanie z Maryją – spróbujmy. Może się wtedy okaże, że nie potrzebujemy aż tak wiele? A jeśli dla nas wystarczy, to innym uda się pomóc? Warto, aby na liście prezentów – świątecznych podarunków, znalazła się blacha ciasta, np. dla ludzi w schronisku dla bezdomnych. Sprawdźmy, jest jeszcze na to czas, może przyda się tam nasza pomoc?
Boże Narodzenie, do którego się przygotowujemy, to chwila w dziejach świata, w którym Miłość zaryzykowała wszystko i oddała się ludziom. Trzeba, aby i nasza mała zdolność kochania ryzykowała wyznanie tej miłości innym ludziom. Zanim postawimy na stole pusty talerz – symbol otwartości na nieznanego wędrowca, poszukajmy potrzebujących. Bo symbol jeszcze nikogo nie nakarmił, nikomu nie pomógł, a do drzwi w wigilijny wieczór chyba nikt już znienacka nie puka, bo strach przed tym, że nikt nie otworzy jest zbyt wielki, aby go unieść tego wieczoru.
Usiądźmy z Maryją, Niepokalanie Poczętą. Ona najlepiej wie, jak czekać na Syna i jak Go powitać.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Redaktor Naczelna Tygodnika Katolickiego „Niedziela” wyznaczyła w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.