Reklama

Rodzina

Miłość na długi dystans

Podobno przepis na udane małżeństwo nie istnieje, ale pytać o radę zawsze warto, szczególnie ekspertów z wieloletnią praktyką.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od kiedy się znamy? – Od ogólniaka... – mówi Maciek. To wtedy z Ewą, jego żoną, zapisałyśmy się do harcerstwa. Z kolei Antek i Hala to ludzie, których poznałam już jako dziennikarka. Wprosiłam się do ich wielopokoleniowego domu, gdy pisałam tekst o częstochowskich rodzinach, które od pokoleń przyjmują pod dach pielgrzymów idących na Jasną Górę. Przez lata patrzyłam, nie bez podziwu, jak mimo upływu czasu te dwa małżeństwa omijają wszelkie rafy, jakie zastawia na nas życie. W ich towarzystwie zawsze jest ciekawie, a dom i jednych, i drugich emanuje takim ciepłem, że nie chce się wychodzić. I tak oto, gdy Maciek i Ewa świętowali niedawno 40. rocznicę ślubu, po Mszy św. i gratulacjach od rzeszy przyjaciół oraz dzieci i wnuków udało mi się tej czwórce zadać pytanie, które chodzi po głowie wielu polskim małżeństwom w kryzysie: dlaczego jednym się udaje, a drugim nie?

***

Antek od razu prostuje, że nic im się nie udało, bo takie określenie zakłada bierność i przekonanie, iż coś samo przyjdzie, samo się wydarzy. A tak w życiu nie ma... Co więc decyduje o szczęściu dwojga ludzi? – dopytuję.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Antoni: Myślę, że podstawą jest szacunek i kultura. Jeśli mąż i żona źle się do siebie odnoszą, to nie mają większych szans... Brak szacunku powoduje złość, padają wtedy złe słowa, przestajemy się traktować nawzajem dobrze – a to rzuca cień na całą resztę wspólnego życia. Obiecaliśmy sobie z Halą, chyba tuż po zaręczynach, że choćby się waliło i paliło, będziemy dla siebie dobrzy... po prostu. Ten świat da nam w kość, to pewne. Będą chwile złe i gorsze, więc przynajmniej my pozostańmy dla siebie wyrozumiali, przebaczający, czuli...

Maciek: Mylona jest namiętność z miłością. Powszechnie, zwłaszcza u mężczyzn. Ludzie za szybko lądują w sypialni, za szybko odkrywają karty. Namiętność potrafi połączyć mężczyznę i kobietę naprawdę mocno, ale jeśli z czasem nie pojawi się coś głębszego... Samo przyzwyczajenie nie wystarczy. Znacie takie pary – nawet do spożywczaka na rogu chodzili razem, rąk nie mogli od siebie oderwać, a potem ogłaszają światu, że wszystko się wypaliło, pomylili się, ot tak, po prostu. Tylko że mają już dzieci i kredyt hipoteczny...

Reklama

Ewa: Ludzie chcą ślubu w kościele, bo myślą o nim w kategorii „ładna uroczystość”. Nie mają świadomości, że to sakrament – czyli jakby wyższa półka niż związek cywilny, bo do ich relacji „wmieszał” się Pan Bóg. Oczywiście, jeśli Bogu się na to pozwoli... Myślę, że sporo racji jest w tym, iż małżeństwa ludzi wierzących mają znacznie większe szanse na udany związek. Zdaje się, że Amerykanie przeprowadzali takie badania – i to na dużej grupie respondentów. Jak obserwuję znajome pary, to ta reguła się sprawdza w jakichś 80%. Musi być jednak spełniony jeden ważny warunek: oboje muszą być wierzący. Chodzi mi o wiarę żywą, a nie okazjonalną, praktykowaną raz w tygodniu przez 45 min...

Hala: Przenosimy do swoich małżeństw to, co widzieliśmy w rodzinnym domu. Jak ojciec źle się odnosił do matki, to syn podobnie będzie traktował swoją żonę, a córka zareaguje na niewłaściwe zachowania męża podobnie, jak robiła to jej matka. Zazwyczaj człowiek nawet sobie nie uświadamia tego, jak bardzo to, czego doświadczył w dzieciństwie, w jakiej atmosferze dojrzewał, rzutuje na to, jakim jest człowiekiem jako dorosły. Odruchowo, bezwiednie możemy robić rzeczy i rzucać słowa, które ranią drugą osobę, budują najpierw murek, a potem mur. Oczywiście, generalizuję – wiem z własnego doświadczenia, że można ten zły obraz małżeństwa rodziców przepracować na własny, szczęśliwy, ale wymaga to czasu i ogromnej pracy...

Antek: Ale warto, naprawdę! Obecnie – tak sądzę – kryzys małżeństwa bierze się z wygórowanych oczekiwań. Nie ma przyzwolenia na słabości drugiej strony, jest natomiast przemożna chęć zmiany jego/jej, ulepszenia, ukształtowania tak, żeby nam pasował/(-a). A tu trzeba akceptować, szukać wspólnych punktów! Jak się jednak wychowuje same królewny i wiecznych chłopców, to ci młodzi ludzie muszą wykonać naprawdę gigantyczną robotę, żeby odrzucić myślenie o sobie w kategoriach roszczeniowych – bo on tak..., bo ona tak... Żona nie może oczekiwać od męża, że będzie ją nieustannie nosił na rękach, a mąż nie może zachowywać się jak kawaler, co stale chce wychodzić z kolegami na piwo. No ludzie, weźcie pomyślcie...

Reklama

Maciek: Przez pierwsze lata mieliśmy z Ewą jazdę bez trzymanki. Kłótnie, ciche dni, wyprowadzania się do mamy. Wylądowaliśmy u psychoterapeuty i tam doszło do pewnej sytuacji – mieliśmy mówić po kolei, co nas rani, co przeszkadza w tym drugim... Nie umieliśmy. Rozpętała się prawdziwa jatka, jak to u nas. Znacie takie gadanie synchroniczne, czyli równoczesne, przekrzykiwanie się, podniesione głosy. Terapeutka musiała nas niemal rozdzielać, uspokajać. Przez pierwsze spotkania miałem ciśnienie na granicy wylewu, tak mnie denerwowało to, co wygaduje żona. U niej objawiało się to wyrywaniem nitek z sukienki. Ale powoli zaczęło do nas docierać to, co drugie ma do powiedzenia. Że to, co nas dzieli, to jakieś takie duperele są, rzeczy do skorygowania. Okazało się, że problem leży w słuchaniu siebie; że dla takich dwóch raptusów to prawdziwa sztuka. I trzeba się tego uczyć...

Antek: Z Halinką jesteśmy tyle lat razem, więc nawet jak milczymy, to też rozmawiamy. Teraz nie trzeba już wielu słów, ale dawniej gadało się dużo. A teraz siedzę u syna na kawce, a oni do siebie z żonką tak po wojskowemu. Wydają sobie komendy: ty zrób to, ty zrób tamto. Często mówią też coś o ogarnianiu się. Mają w smartfonach kalendarze i zapisują plan zajęć na najbliższy tydzień, miesiąc... Nie mogę na to spokojnie patrzeć. – Małżeństwo to nie jest firma – tłumaczę. – Piotruś, nie gadaj z nią jak ze swoją księgową. To jest miłość twojego życia!

Reklama

Ewa: Nie ma gotowej recepty, szczególnie w naszych stukniętych czasach tysiąca możliwości. Obawiam się, że młodzi muszą wydeptać własne ścieżki. Najważniejsze, żeby oboje – podkreślam: oboje – chcieli ze sobą być. Tej batalii nie wygrywa się w pojedynkę, dlatego radziłabym bardziej myśleć przed ślubem niż po... Szczególnie że para, która mieszka ze sobą przed ślubem kilka lat, nie ma już na nosie różowych okularów. Znają się dobrze, zazwyczaj już się pojawiają pierwsze rysy na szkle, już słabo się tolerują w pewnych dziedzinach. Ale decydują się na sformalizowanie związku, bo tak trzeba, bo biologia i dziecko, bo jak nie teraz, to kiedy... I ten ślub wywołuje prawdziwą lawinę. Wiele par rozstaje się kilka lat po ślubie – gdy na świecie już są dzieci. To gadanie o niekupowaniu kota w worku to naprawdę głupota.

***

Jakaś główna, najważniejsza rada dla młodych małżeństw i tych trochę starszych? – pytam.

Hala: Mniej gniewu, irytacji, fochów, więcej uśmiechu, wyrozumiałości, drobnych gestów miłości. Więcej czasu razem i wzajemnej uważności. W miłości nie wolno odpuszczać. Mądry ks. Jan Kaczkowski powiedział kiedyś. „Jeśli przestaniecie walczyć o relacje z najbliższymi, to będzie to coś najgorszego, co możecie w życiu zrobić”.

2023-10-03 14:20

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Hiszpania: sukcesywnie spada liczba ślubów kościelnych

[ TEMATY ]

małżeństwo

ślub

Hiszpania

Magdalena Pijewska

Co roku w Hiszpanii rozwodzi się około 100 tys. małżeństw, wynika ze statystyk Krajowego Urzędu Statystycznego (INE) w Madrycie. Z przygotowanego przez tę instytucję raportu dotyczącego 2018 r. wynika, że rozwiodło się wówczas 99,5 tys. par. W stosunku do wcześniejszego roku nastąpił więc spadek o 2,8 proc. Statystyki INE dowodzą też, iż w ostatniej dekadzie w Hiszpanii sukcesywnie spada liczba ślubów kościelnych.

INE przypomniał, że w przypadku rozwodów najwyższą w ostatniej dekadzie liczbę zanotowano w 2006 r. - blisko 146 tys. Z danych wynika, że rozwodzące się w Hiszpanii małżeństwa mają średnio 16,8 lat wspólnego pożycia. W ponad 60 proc. przypadkach z dziećmi po rozwodzie zostaje matka.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski: Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz

2024-05-15 20:26

[ TEMATY ]

KUL

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Bp Andrzej Przybylski

Bp Andrzej Przybylski

Kościół, choć nie jest z tego świata, pełni swoją misję tu i teraz na tym świecie - mówił biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski podczas Mszy św. w kościele akademickim na zakończenie drugiego dnia 56. Tygodnia Eklezjologicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Tematem tegorocznej edycji tego wydarzenia jest „Kościół i Państwo - razem czy osobno?”, a jego organizatorem jest Wydział Teologii KUL.

W homilii hierarcha, nawiązując do tekstu dzisiejszej Ewangelii, podkreślił, że Chrystus trwa w nieustannej opiece i modlitwie za wszystkich ludzi.

CZYTAJ DALEJ

Mario na Piaskach do której z pieśniami szli karmelici skrzypiąc trzewikami módl się za nami

2024-05-15 20:45

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

W naszej majowej wędrówce, której szlak wyznaczył ks. Jan Twardowski docieramy dziś do Krakowa, by na chwilę zatrzymać się w cieniu karmelitańskiej duchowości. Po kilku dniach wędrówki przybyliśmy ponownie do Krakowa, gdzie na przedmieściach dawnego miasta – zwanym „Na Piasku” znajduje się ufundowany przez Władysława Jagiełłę i jego małżonkę Jadwigę kościół ojców karmelitów. To w tej świątyni uklękniemy dziś przed obrazem Matki Bożej Piaskowej, nazywanej też „Panią Krakowa”.

Obraz, który zatrzymuje dziś nasza uwagę znajduje się w kaplicy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Bogurodzicy w mieście. Wizerunek jest nietypowy w porównaniu do tych, które widzieliśmy do tej pory. Nie jest rzeźbą ani obrazem malowanym na desce czy płótnie. Ten, przed którym dziś się zatrzymujemy zgodnie z myślą ks. Jana jest malunkiem wykonanym na tynku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję