Pytanie wydaje się retoryczne, ale chyba takie nie jest, zwłaszcza po kilkunastu dniach od wydarzenia, które mam na myśli. Usprawiedliwia mnie tylko to, że komentarz do tego wydarzenia trudno było nam
zmieścić wcześniej.
A chodzi o tradycyjne przenosiny księży, jakie dokonują się w naszej diecezji pod koniec czerwca. Trudno nie zauważyć wtedy całego ruchu z tym związanego - wszak na
drogach przybywa samochodów przewożących meble, a w wielu kościołach można ujrzeć nowe twarze. To czas wielu zmian, pożegnań - ale też ciekawości, którą wyrażają pytania: "Dokąd pójdę?" albo
"Kto do nas przyjdzie?".
Pytanie o to, czego można nie zauważyć, kieruję jednak w trochę inną stronę i rozumiem głębiej. Fakt zmian w miejscach, gdzie one nastąpiły, zauważyli pewnie
wszyscy. Ale może umknęło coś jeszcze, co zawiera się w tych zmianach? Może nie wszędzie zauważono i doceniono lata pracy kogoś, komu przyszło przenieść się w inne miejsce;
może nie zawsze udało się odkryć całe dobro drzemiące w kimś, kto krócej albo dłużej służył w danej wspólnocie. Czy można tego nie zauważyć? Czy wolno tego nie zauważyć?
Sporo do myślenia dała mi wizyta młodych ludzi, którzy przyjechali do Kielc z jednej z naszych parafii. Chcieli, by ich ksiądz nie odchodził, a kiedy zrozumieli, że
za tym też kryje się łaska i zamysł Boży, pragnęli podziękować - jak mówili - za przyjaźń, za dobro i otrzymane serce, za czas im poświęcony
i za to wszystko, czego nie umieli ująć w słowa.
To było tylko kilka osób z jednej parafii, lecz wydaje mi się, że w tym porywie młodości, która chciała zatrzymać dla siebie swego księdza, kryje się podziękowanie dla wszystkich
innych. Wszystkim kapłanom, którzy w tych dniach borykali się z przeprowadzkami, życzymy, by nowe miejsca posługi również były czasem radosnej i owocnej służby.
Pomóż w rozwoju naszego portalu