W opisie stworzenia świata widzimy Boga, który ciężko pracuje, ale też odpoczywa. Nasze powołanie do pracy odczytujemy w zawołaniu Boga do człowieka, aby czynił sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1, 28). W realizacji powołania do pracy niewątpliwie przejawia się w naszym życiu podobieństwo Boże, a nieodzownym dopełnieniem tego staje się odpoczynek, gdyż sam Bóg po ukończeniu dzieła odpoczął.
Czy Bóg musi w ogóle odpoczywać? W pięknym, literackim opisie stworzenia świata czytamy: „A gdy ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał, stwarzając” (Rdz 2, 2 -3). Próbując ogarnąć swym umysłem istotę Boga, trudno nam wyobrazić Go sobie niepomiernie zmęczonego, który żeby zabrać się do dalszej pracy, musi sobie „odsapnąć”, gdyż sił Mu brakuje. W księgach Pisma Świętego wiele razy autor przykładał kalkę ludzkich potrzeb, emocji, uczuć, również zmysłów, by opisać Boga i Jego działanie. Bóg jest jednak istotą duchową i, oczywiście, w dniu szabatu nie chodziło o otarcie potu z czoła ani o wzięcie oddechu czy też o regenerację mięśni. W ustanowieniu szabatu kryje się tajemnica miłości i zachwytu nad dziełem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wielu psychologów i doradców życiowych musi dziś ludziom podpowiadać, jak dobrze przeżywać dni wolne i czas urlopów, żeby ich nie marnować, żeby umiejętnie się relaksować i regenerować. Współczesny zagoniony człowiek, niestety, musi się na nowo tego uczyć, ponieważ biblijny szabat staje się dniem, w którym można jeszcze coś zrobić i jeszcze coś w swoim dziele tworzenia niejako poprawić. To trochę tak, jakby współczesny korporacyjny człowiek, który chciałby realizować obraz i podobieństwo Boże, zmieniał biblijny opis stworzenia świata: „Siódmego dnia Bóg już niczego miał nie stwarzać, ale nie potrafił podjąć decyzji o wylogowaniu”.
Nam tutaj chodzi nie tylko o jeden dzień wolny, ale o odpoczynek chrześcijański w ogóle. Czymże miałby różnić się odpoczynek chrześcijanina od odpoczynku niechrześcijanina? Wszak uwarunkowania biologiczne i psychologiczne są te same. Z uśmiechem dodam, że te same góry, to samo morze, ten sam piasek na plaży, te same promienie słoneczne... A jednak mówimy: chrześcijański odpoczynek.
Chrześcijanin przypatruje się Stworzycielowi, który przecież się nie męczy, a jednak odpoczywa. Odpoczynek Boga to spojrzenie z zachwytem i miłością na dzieło, którego dokonał. Chrześcijański odpoczynek to nic innego jak realizacja w jakimś sensie przykazania miłości: „Kochaj Boga, kochaj bliźniego jak siebie samego”. W odpoczynku bowiem zawiera się powołanie chrześcijanina do konkretnego zadania. Chrześcijański odpoczynek to uwielbienie Boga za dar tego powołania i za zdolności oraz siły do pracy, a także miłość do drugiego człowieka, który czerpie z owoców tej pracy. Chrześcijański odpoczynek to zatem troska nie tylko o siebie, ale również miłość do Boga i drugiego człowieka.