Krzysztof Tadej: W jakich okolicznościach dowiedziałeś się o śmierci o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka?
Br. Jan Hruszowiec: Byłem w klasztorze w Kalwarii Pacławskiej. Pracowałem, przenosiłem jakąś belkę. Ktoś powiedział, że nasi bracia zginęli w Peru. Przeżyłem szok. Mijają 34 lata od tego zdarzenia, a ja dokładnie pamiętam te chwile. Oniemiałem. Czas jakby się zatrzymał. Byli tacy młodzi... Jeden miał 31 lat, a drugi 33 lata. „Co mam teraz robić?” – pytałem sam siebie. I stało się coś dziwnego. Jakbym z tyłu głowy słyszał głos: „Rób dalej to, co robisz. Rób to dobrze”. Tak staram się żyć.
Jak zareagowali inni zakonnicy?
Dla całego zakonu to był wstrząs. Do tego stopnia, że – jak słyszałem – niektórzy zaczęli się obwiniać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu