Przechodząc ulicą Narbutta, siedziby Zakonu Jezuitów można
w ogóle nie zauważyć. Skromny, dwupiętrowy dom, niczym nie wyróżnia
się od okolicznej zabudowy. Przez wiele lat wierni gromadzili się
w mieszczącej się na parterze kaplicy. Obecnie na małym podwórku,
między ulicami Narbutta a Melsztyńską, powstaje nowy kościół.
Są tam też jezuitowie,
Godni pochwały ojcowie,
Mają kościół, choć niewielki,
U nich jest porządek wszelki.
Tak pisał przed laty Adam Jarzębski (1590-1649), muzyk
w kapeli dworskiej i budowniczy króla Władysława IV. Jest autorem
przywoływanego nieraz w Niedzieli Warszawskiej wierszowanego przewodnika
po Warszawie, stanowiącego cenne źródło informacji o mieście, jego
ulicach, budowlach i życiu mieszkańców. Przytoczony fragment wiersza
nie dotyczy co prawda kościoła na Narbutta, ale trafnie oddaje ducha
jezuickiego porządku i pracowitości.
Obecnie widać to po tempie, w jakim na Mokotowie powstaje
nowy kościół. Pomimo że budowę rozpoczęto zaledwie w zeszłym roku,
wszystkie nabożeństwa odbywają się już w nowej, jeszcze nie całkiem
wykończonej świątyni. Zanim jednak uzyskano zgodę na jej budowę,
wierni korzystali z kaplicy na parterze domu przy ul. Narbutta 21.
Przez prawie pół wieku systematycznie ponawiano prośby
o zgodę na budowę kościoła. Władze komunistyczne jednak konsekwentnie
odmawiały. W 1978 r. jezuici uzyskali natomiast pozwolenie na wybudowanie,
od strony ul. Melsztyńskiej, domu parafialnego. Mieszczą się tam
poszczególne duszpasterstwa, kancelaria parafialna oraz mieszkania
zakonników. Wreszcie w roku 1981 władze wydały zgodę na powstanie
nowego kościoła. Pojawił się jednak problem placu, na którym miałby
być wybudowany. Ponieważ stosownego placu nie znaleziono, kościół
powstaje po prostu na podwórku między starą kaplicą a domem parafialnym.
Przy parafii św. Szczepana działa sporo różnych grup
i duszpasterstw: Akcja Katolicka, Apostolstwo Modlitwy, Odnowa w
Duchu Świętym, Duszpasterstwo Akademickie, Krąg Biblijny, Anonimowi
Alkoholicy, "Totus Tuus". Bardzo prężnie funkcjonuje poradnia rodzinna.
Prowadzone są kursy przedmałżeńskie pod nazwą "Wieczory dla Zakochanych"
- takie same, z których znane jest duszpasterstwo Dominikanów. Od
1982 r. mieści się tu także Kuria Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej
Towarzystwa Jezusowego.
Jezuici z Narbutta uczą też religii w szkołach, obsługują
szpital hematologiczny przy Chocimskiej oraz są kapelanami Rejonowego
Aresztu Śledczego przy Rakowieckiej. Warto chyba tej ostatniej z
wymienionych posług poświęcić trochę miejsca, ponieważ pocieszanie
więźniów od początków Towarzystwa Jezusowego było jednym z charyzmatów
zakonu.
"W wieku XVI jezuici w Polsce byli jedynymi, którzy mieli
przywilej kontaktowania się z więźniami oraz przygotowywania ich
na śmierć. Poskugę tę pełnili przede wszystkim w miastach, gdzie
znajdowały się trybunały" - pisze o. Felicjan Paluszkiewicz w książce
Jezuici w Warszawie. Wspomina także słowa dominikanina Fabiana Birkowskiego,
który w mowie pogrzebowej powiedział o ks. Piotrze Skardze, jezuicie: "
Do więzienia, w którym złoczyńcy na śmierć osądzeni bywali, chodził,
onych, aby na duszy nie ginęli, upominał".
W XVII stuleciu posługa ta przekroczyła granice państwa.
Jezuici apostołowali na Krymie, wśród Polaków i Rusinów będących
w niewoli tatarskiej. Groziła im za to kara śmierci.
Podobnie w latach PRL jezuici działali pośród Polaków
izolowanych od społeczeństwa i torturowanych w więzieniach Warszawy
i katowni UB. Wśród niewinnie więzionych byli także członkowie Towarzystwa
Jezusowego.
"Ponieważ do więzienia nie dopuszczano kapłanów z zewnątrz,
osadzeni za kratami wspomagali moralnie współtowarzyszy niedoli.
Ludzi zmaltretowanych barbarzyńskimi metodami prowadzonego śledztwa
krzepiła każda pociecha religijna. Natomiast w celach był czas na
wielogodzinne dysputy światopoglądowe, a ukradkiem spełniano także
posługę sakramentalną.
"Spowiedź współwięźniów, zazwyczaj z wielu lat, odbywała
się w oryginalnej scenerii. W godzinach nocnego spoczynku kapłan
kładł się obok penitenta i leżąc, z kocem zarzuconym na głowy, słuchał
jego wyznań. Więźniowie mieli nieraz bardzo zagmatwane życiorysy,
jak np. przewodniczący Wojewódzkiej Kontroli Partyjnej, syn kozaka
dońskiego, który za przynależność do AK przeszedł najpierw łagry
radzieckie, gdzie był przodownikiem pracy. Wróciwszy do Polski został
ponownie aresztowany, a śledztwo ciągnęło się bardzo długo" - czytamy
w książce Jezuici w Warszawie.
Korzystałem z książki o. Felicjana Paluszkiewicza SJ Jezuici w Warszawie - przewodnik - informator.
Pomóż w rozwoju naszego portalu