Okres świąteczny sprzyja niewątpliwie częstszym i bliższym
kontaktom z Biblią oraz rozważaniom na temat treści, aktualności
i znaczenia zawartych w niej przekazów "wielkanocnych". Ta najpopularniejsza
z ksiąg wywiera nadal przemożny wpływ na życie jednostek i wspólnot
wyznaniowych, jeśli nie całych społeczeństw w kręgu kultury chrześcijańskiej.
Jednym z przejawów tego wpływu w naszym kraju są ukształtowane
w ciągu minionych wieków obrzędy ludowo-religijne związane z Poniedziałkiem
Wielkanocnym. Należą do nich odpusty i towarzyszące im jarmarki oraz
tzw. obchodzenie pól, dla których przyjęły się zwyczajowo - niekiedy
zamiennie - nazwy Emaus (Emmaus) i Poszukiwanie Zmartwychwstałego.
O zamienności nazw możemy mówić tylko w odniesieniu do obchodzenia
pól, ale i tu nie ma pewności, czy nie jest ona tylko sugestią współczesnych
autorów.
Wspomniane kategorie i nazwy obrzędów Poniedziałku Wielkanocnego
odwołują się do tego samego źródła inspiracji, jakim jest zawarty
w Ewangelii wg. św. Łukasza przekaz o dwóch uczniach idących do wsi
Emaus, którym objawił się zmartychwstały Jezus (Łk 24, 13-35). Ten
wyjątkowo piękny tekst o spotkaniu z Nieznajomym, nierozpoznanym
mimo długiej z nim wędrówki i rozmowy, a zwłaszcza wzruszająca scena
rozpoznania Jezusa podczas wieczerzy w Emaus, oddziaływał silnie
na wyobraźnię kolejnych pokoleń, zwłaszcza że wprowadzony do liturgii
dnia był corocznie odczytywany i wyjaśniany w czasie wielkanocnych
nabożeństw.
Obrzędy wielkanocne, odwołujące się do wspomnianej perykopy
o uczniach podążających do Emaus, pojawiły się głównie w okresie
baroku, tj. w XVII w. i pierwszej połowie XVIII w., ale ich początków
należy poszukiwać znacznie wcześniej. Pierwotnie Emausami nazywano
w Polsce odpusty odprawiane w drugim dniu Wielkanocy, głównie w podmiejskich
kościołach, a także towarzyszące im spacery i procesje poza obręb
murów miejskich. Nie znamy w pełni genezy tych świąt, wywodzących
się jeszcze z czasów pogańskich i związanych prawdopodobnie z wiosennymi
uroczystościami święta zmarłych, które przez nawiązanie do Zmartwychwstania
Pańskiego i swą masowość przekształciły się z upływem czasu w festyny (
zabawy) i jarmarki świąteczne. Źródła ostatnich dwóch stuleci odnotowują
odpust wielkanocny tylko w Krakowie, gdzie Emaus zachował się do
dziś w swej pierwotnej formie. Współcześnie Emaus w Polsce jest rozumiany
jako zwyczaj procesyjnego szukania Zmartwychwstałego, połączony ze
śpiewaniem stosownych pieśni wielkanocnych i jako taki występuje
w dwóch miejscowościach - w Krakowie-Zwierzyńcu i w Pietrowicach
Wielkich koło Raciborza.
Emaus przy kościele św. Salwatora w krakowskiej dzielnicy
Zwierzyniec przetrwał do dzisiejszego dnia jako największy i prawdopodobnie
najstarszy w Polsce, tradycyjnie już łączony z odpustem, procesją
i jarmarkiem, niemal obowiązkowy dla każdego szanującego się krakowianina.
Corocznie w świąteczny poniedziałek główna ulica na Zwierzyńcu -
Tadeusza Kościuszki wypełnia się tłumem mieszkańców przechadzających
się między straganami z zabawkami i smakołykami, ustawionymi na chodniku
aż po mury klasztoru norbertanek, aby tradycji stało się zadość.
O występowaniu w przeszłości odpustów wielkanocnych wiemy
niewiele (Poznań, Kalisz-Zawodzie) bądź domyślamy się tylko na podstawie
spotkanej tam nazwy Emaus. Są one, niestety, nieliczne (Gdańsk, Łowicz,
Łęczyca). Należy tu dodać, że nie zachowały pierwotnej nazwy do dnia
dzisiejszego nawet miejscowości identyfikowane z biblijną wsią Emaus,
tj. współczesne Al-Quebeibech i Amwas, położone odpowiednio 11 km
i 29 km od Jerozolimy.
W odniesieniu do Łęczycy brak jest, niestety, wzmianek
źródłowych o występowaniu tu kiedykolwiek tradycji odbywania odpustów
wielkanocnych. Publikacje na temat przedlokacyjnego Starego Miasta,
zwanego później Waliszewem, oraz znajdującego się tam kościoła Świętego
Krzyża dostarczają jednak tylu informacji i analogii do krakowskiego
kościoła św. Salwatora, że odpusty wielkanocne w Łęczycy należy uznać
za fakt tak oczywisty jak Emausy krakowskie. Zwracają też uwagę analogie
do Kalisza-Zawodzia i tamtejszego "emausowego" kościoła pw. św. Wojciecha.
Obydwa kościoły, łęczycki i kaliski, położone są w obrębie osad przedlokacyjnych
i w pobliżu grodzisk nazywanych "Szwedzkimi Okopami".
Na współczesnym polu zwanym Emaus lub Meus istniał orientacyjnie
od połowy XII w. do XVII w. kościół Świętego Krzyża, a wokół niego
cmentarz grzebalny eksploatowany od średniowiecza do około 1830 r.
przez łęczycką parafię św. Andrzeja Apostoła. Kościół wzmiankowany
po raz ostatni w dokumencie z 1345 r. istniał zapewne jeszcze kilka
wieków dłużej, gdyż związana z nim tradycja Poniedziałku Wielkanocnego
przetrwała aż do początku XX w. Nie podzielam tu poglądu prof. Andrzeja
Tomczyka, że "milczenie" dokumentów po 1345 r. jest konsekwencją
zupełnego zniszczenia kościoła Świętego Krzyża już w XIV w. Jest
ona raczej skutkiem jego afiliacji do łęczyckiej fary. Nie zmienia
to faktu, że nie wiemy nic pewnego o zabudowie łęczyckiego cmentarza
w okresie od połowy XIV w. do lat 30. XIX w. Znane publikacje pozwalają
jedynie przypuszczać o istnieniu kaplicy cmentarnej w drugiej połowie
XVIII w. Budowa kaplicy w 1834 r. na nieczynnym już cmentarzu była
wyrazem spontanicznej reakcji parafian łęczyckich na próbę jego zaorania
przez ówczesnego burmistrza Bałdowskiego. W XX w. był tu już tylko
krzyż, zlokalizowany w miejscu dawnego kościoła i w sąsiedztwie sadzawki
lub źródła. Stanowił on cel ostatnich "emausowych" spacerów i przetrwał
do II wojny światowej. Odtąd łęczycki cmentarz Emaus jawi się współczesnym
jako pole i przylegająca do niego łąka. Nikt nie zna jego rzeczywistych
granic i położenia w stosunku do pobliskiego osiedla mieszkaniowego
Waliszew. Według stanu z 1834 r., gdy zabezpieczano cmentarz przez
okopanie go i utworzenie wokół rowu, posiadał on dwie morgi i 164
pręty kw. powierzchni.
Nadanie kościołowi Świętego Krzyża w Łęczycy wielkanocnych
odpustów musiało nastąpić we wczesnym średniowieczu. Uwiarygadnia
powyższą hipotezę bardzo prawdopodobny fakt pierwotnego przechowywania
XI-wiecznej stauroteki z relikwią Świętego Krzyża w tym kościele,
a nie w pobliskiej kolegiacie (wtórnym miejscem jej przechowywania
był skarbiec kościoła parafialnego w Łęczycy); jako jej donatorów
wymienia się najczęściej Henryka Sandomierskiego, uczestnika wypraw
krzyżowych, i jego matkę - księżnę Salomeę. Niewykluczone, że w Łęczycy
podobnie jak na krakowskim Zwierzyńcu wydano bezkompromisową walkę
miejscowym obrzędom pogańskim. O istnieniu ich w bliskim sąsiedztwie
kościoła może świadczyć znalezienie przez archeologów magicznej figurki
fallicznej na grodzisku tumskim. Zwracają uwagę też dalsze analogie
z Krakowem - położenie kościoła Świętego Krzyża poza murami Łęczycy (
do 1818 r.) i w obrębie starej osady targowej, co sprzyjało szerzeniu
emausowych obrzędów o świąteczny jarmark. Zaskakująca jest również
żywotność łęczyckiego Emausu, jego trwanie pomimo braku kościoła.
Do około 1840-50 r. w każdy drugi dzień świąt odbywały się na cmentarzu
Emaus procesje z udziałem księży z kościoła farnego, a potem - do
ok. 1914 r. - masowe spacery łęczycan. Być może motywacją tych ostatnich
była chęć usłyszenia bijących spod ziemi cmentarza dzwonów lub wiara
w uzdrowienie chorych oczu wodą ze źródełka. O jednym i drugim zapewniała
miejscowa legenda, a lud - jak pisze pochodzący z Łęczycy dziennikarz
Leonard de Verdmon Jacques w przewodniku Łęczyca i Tum (s. 19) -
uporczywie w to wierzył.
Polski Emaus jest pięknym obrzędem wielkanocnym, wzbogacającym
już od wczesnego średniowiecza życie religijne (społeczne) wielu
wspólnot lokalnych, niestety, prawie zamarłym. Rozpatrywany przez
pryzmat publikacji wydaje się być postrzegany niemal wyłącznie jako
krakowski, tymczasem jest to zjawisko ogólnopolskie, a nawet słowiańskie.
Niewątpliwie warto podjąć całościowe badania polskiego czy słowiańskiego
Emausu, a także pomyśleć o reaktywowaniu emausowych obrzędów tam,
gdzie zostały one zapomniane.
Pomóż w rozwoju naszego portalu