Jakiś czas temu rozmawiałem z pewną panią, która wychowuje
córkę - studentkę. Moja rozmówczyni z przekonaniem oznajmiła, że
namawia swoją jedynaczkę, by po studiach znalazła sobie miejsce poza
Polską, gdzie urządzi sobie wygodne życie. Przecież w Polsce po prostu
nie da się żyć. To fatalny kraj! Starałem się ją przekonać, że Polska
jednak to jeden ze szczęśliwszych krajów na świecie, że jednak u
nas nie ma głodu (choć nie brakuje biedy), że skończył się 10 lat
temu czas, gdy każdego można było zaaresztować lub wyrzucić z pracy (
choć i dziś nie brak bandytyzmu - tym razem jednak "prywatnego",
nie państwowego), że dzisiaj w naszym kraju każdy zdolny człowiek
może się rozwijać, osiągając szczyty kariery (choć problemem jest
też bezrobocie i bezradność ludzi, którzy nie umieją odnaleźć się
w ramach twardej gospodarki rynkowej), że przecież w każdym polskim
mieście jest coraz piękniej (choć oczywiście nie brak tysięcy spraw
nie załatwionych). Wszystko to jednak do niej nie przemawiało - w
Polsce jest źle, gdzie indziej na świecie jest dobrze, a w każdym
razie lepiej niż u nas.
Zbliża się maj, zwłaszcza 3 Maja - wielkie święto naszego
narodu. To święto, które dla mnie zawsze jest symbolem tego, że my,
Polacy, potrafimy z Bożą pomocą przezwyciężyć wszelkie problemy i
nawet uporać się ze swoją wolnością. Bo - prawdę powiedziawszy -
zawsze lepiej nam szła walka o wolność, niż dobre wykorzystywanie
tejże wolności. Dobry to zatem czas, by się zastanowić nad swoim
miejscem w Polsce...
Moja Polska, moja Ojczyzna nie jest ani najwspanialsza
w świecie, ani najnędzniejsza. Jest za to najbardziej moja i z tego
powodu najukochańsza. Jest od urodzenia "oswojona" jak ten lisek
z Małego Księcia - a skoro oswojona, to jestem za nią jakoś odpowiedzialny.
Wiele jest w Polsce spraw, osiągnięć - i wielu ludzi, z których jestem
po prostu dumny. Często jeżdżę na Wschód: z Białorusi i Ukrainy Polska
wygląda tak, że tylko pozazdrościć. Ale nie brak w mojej Ojczyźnie
spraw, za które po prostu się wstydzę. Nie pociesza mnie ani trochę,
że tzw. klasa polityczna w całym świecie jest kiepska - chciałbym,
by w Polsce była wspaniała, by nie szła z baranią logiką za najbardziej
samolubnymi pomysłami elektoratu i swych środowisk, lecz by prowadziła,
proponowała, budowała coś dobrego dla Polski. Chciałbym, by lepiej
i więcej było widać polskich biznesmenów, którzy jak przedwojenni
twórcy polskiej gospodarki potrafiliby wytyczyć szlaki na dziesięciolecia,
a nie szukali szybkiego zysku - choćby po trupach i wbrew prawu.
Chciałbym, by w polskiej kulturze, edukacji i mass mediach było więcej
tworzenia, budowania, poszukiwania dobra, a mniej epatowania skandalami.
Są w naszym kraju sprawy i ludzie, za których się wstydzę,
ale nie brak i takich, z których jestem po prostu dumny. A jednego
jestem pewien - jeśli nawet gdzieś w świecie jest z jakiegoś powodu
lepiej niż u nas, to honorowo i po polsku jest myśleć, jak doprowadzić
do takiego dobra u nas, a nie uciekać tam, gdzie wydaje się, że jest
lepiej. Jeśli zaś wyjeżdżać, to tam, gdzie jest gorzej niż u nas,
by dzielić się swoim dobrem. Niech się święci Trzeci Maja!
Pomóż w rozwoju naszego portalu