Reklama

Trędowaci są wśród nas

Niedziela warszawska 17/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

BARBARA OLAK: - Powszechnie wiadomo, że brak pracy i lęk przed jej utratą są częstą przyczyną alienacji. O bezrobociu wiemy coraz więcej. Ale co dalej, gdy nagle dowiadujemy się, że sami utraciliśmy pracę?

PROF. JANUSZ CZAPIŃSKI: - To zależy. Jedni ją znajdą, inni nie zostaną zatrudnieni. Spośród prawie trzech milionów bezrobotnych około 20 procent pozostanie bez pracy do końca życia. Dalsze 20 procent dostanie pracę. Pozostałe 60 procent nie zna jeszcze wyroku, jaki otrzyma od losu.

- Kto jest bez szans i został skazany na bezrobocie?

- Pracownicy bez wykształcenia albo choćby nawet z ukończoną szkołą zawodową, ale ze specjalizacją, na którą nie ma zapotrzebowania. Na dodatek pozostają oni w złej kondycji psychicznej, fizycznej i nierzadko nadużywają alkoholu. Oni tracą najczęściej pracę raz na zawsze i nie mogą liczyć na powrót.

Czasami zabłyśnie przed nimi jakieś światełko, np. dorywcza praca sezonowa, ale nawet i do tych prac są angażowani niechętnie. Najczęściej do braku kwalifikacji dochodzi nierzetelność, niedotrzymywanie terminów, alkoholizm. Tak oto wyłania się nam grupa polskich kloszardów, różniąca się tym od paryskich, że choć mają dach nad głową, są już wyrzuceni poza nawias. Owa grupa "skazańców z dożywotnim wyrokiem" wcale nie jest mała - to prawie 600 tysięcy osób. I nad nimi trzeba ubolewać.

- Kto ma szansę?

- Badania potwierdzają jednoznacznie, że wykształcenie jest najpewniejszym czynnikiem warunkującym skuteczność przystosowania się do życia w nowej rzeczywistości. Osoby wykształcone z optymizmem patrzą w

przyszłość, rzadziej cierpią na depresję, czują się szczęśliwsze i zadowolone z życia. Mówiąc o wykształceniu mam na myśli wiedzę, którą nazywam oświeceniem, umożliwiającą szybką zmianą zawodu.

O sukcesie decyduje też mobilność. Człowiek mobilny nie waha się opuścić miejsca zamieszkania. Jedzie tam, gdzie jest praca. Nie czeka aż manna spadnie mu z nieba, tylko wyjeżdża z miejscowości skazanej na wegetację, wymarcie i biedę. Są takie regiony w Polsce, gdzie nikt nie inwestuje i nie ma pracy. To ściana wschodnia, środkowy pas Pomorza Zachodniego, wioski utrzymujące się przy życiu dzięki rolniczym emeryturom, wsie popegeerowskie. Tymczasem badania wykazują, że Polacy nie są mobilni. Nie myślą, żeby wyprowadzać się z miejsca zamieszkania, tylko liczą najpierw na zasiłek, potem na zapomogę a w końcu lądują poza społeczeństwem.

- Pan Profesor pierwszy użył sformułowania "strategia lisa". Na czym ona polega?

- To najlepsza z możliwych sytuacja. "Lis" zawsze spadnie na cztery łapy. Jego największym kapitałem jest wykształcenie - owe oświecenie - oraz niezbędne predyspozycje psychiczne. "Lis" w sytuacji zagrożenia radzi sobie z trudnościami, aktywnie szuka pracy, bądź inwestuje we własną firmę. Aby podjąć "strategię lisa" należy wykazać się iskrą przedsiębiorczości, wiarą we własne siły. Na szczęście grupa "lisów" szybko rośnie. W 1991 r. "lisy" stanowiły zaledwie 24% społeczności, dzisiaj - jak wykazują badani - ponad 60%, co stanowi sytuację pocieszającą. Prawie 2/3 Polaków daje sobie radę. Zmianie uległa nasza filozofia życiowa. Już nie oczekujemy, że ktoś da pieniądze na przeżycie kolejnego dnia czy tygodnia, liczymy na siebie, na swoje siły, możliwości.

- A co z ludźmi, których nazwał Pan "jeżami"?

- "Jeż" w obliczu kłopotów zwija się w kłębuszek i pragnie jedynie przeczekać złe chwile, poczekać na lepsze czasy. Tylko, że te czasy nie przyjdą. Żeby wygrać los na loterii, trzeba go najpierw wykupić. Strategia jeża jest strategią prawie 40% badanych. Jeż ogranicza swoje wydatki, potrzeby, aspiracje, oszczędza na wszystkim. Szuka najtańszych artykułów, wycofuje się z życia towarzyskiego, nie uczestniczy w życiu kulturalnym, a z czasem staje się coraz bardziej bezradny. Strategia "jeża" jest najgorszą z możliwych.

- Przemiany społeczno-gospodarcze zachodzące w naszym kraju przysparzają naukowcom nowych problemów badawczych. Tymczasem z perspektywy bezrobotnego ważne jest, że utracił pracę i nie wie, co dalej robić?

- Moje badania wykazują, że wraz z utratą pracy gwałtownie topnieje grono przyjaciół. Ludzie przestają dzwonić, nie wpadają w odwiedziny. Nie zapraszają. Boją się utrzymywać kontakty z osobami bezrobotnymi, które utraciły pracę. Bo jeśli nawet bezrobotny nie prosi o pożyczkę, to wyrazem oczu da do zrozumienia, żeby go wspomóc finansowo. A prawda jest taka, że nie lubimy się dzielić. Człowiek bezrobotny pozostaje sam i może liczyć tylko na siebie.

- Czyżby nie było wśród nas dobrych Samarytan?

- Nie twierdzę, że nie ma, ale większość ludzi nie lubi patrzeć na cudze nieszczęście. To także pewien rodzaj strategii - unikanie cudzej biedy. Po co tam chodzić i patrzeć na ich dramat.

- Mało solidarna to postawa...

- Podtrzymywanie przyjaźni, solidarności z ludźmi, którzy utracili pracę i znaleźli się w biedzie zobowiązuje tych zamożniejszych, pracujących, do udzielania pomocy czy też bezterminowych pożyczek. Tylko że już do nas dotarło, że dla większości bezrobotnych czas pozostawania bez pracy nie będzie stanem przejściowym, ale może utrzymywać się dłużej, do końca życia. A ludzie, jeśli chcą pomagać innym, to na ogół wtedy, gdy efekty pracy są widoczne.

- A może mamy grubą skórę?

- Zapewne jesteśmy mniej wrażliwi na biedę i przestaliśmy przejmować się tymi, którzy nie potrafią przystosować się do nowych warunków. Nie bez znaczenia jest i fakt, że coraz więcej jest koło nas naciągaczy. Ktoś, kto dzwoni do drzwi i prosi o wsparcie, częstuje nas przedziwną opowieścią. A nikt nie lubi być naciągany, zresztą wielość próśb też nie jest tutaj bez znaczenia. Cóż, topnieje pomoc, bo potrzebujących coraz więcej, a wszystkich nie sposób obdzielić.

- Masowe bezrobocie, prawie 3 milionowe, uznać należy za najważniejszą kwestię społeczną. Czy traktowanie bezrobotnych jak trędowatych to jedyna postawa, na jaką może zdobyć się nasze społeczeństwo?

- Najlepiej poradzą sobie z polską biedą i związanym z tym bezrobociem społeczności lokalne, na szczeblu gmin.

- Tylko są gminy bogate i gminy biedne...

- Biedne nie są w stanie wysupłać na pomoc dla potrzebujących i tam przymierający głodem zostaną pozostawieni własnemu losowi. Uważam, że biedne gminy powinny być dotowane przez te bogate. Powinien być uruchomiony mechanizm wyrównawczy. Żadna wielka instytucja nie jest w stanie oszacować potrzeb wszystkich potrzebujących pomocy. Mogą jedynie zrobić to ludzie, którzy mieszkają na miejscu i wiedzą, gdzie bieda piszczy i gdzie dzieci chodzą głodne.

Nie apelowałbym do sąsiedzkich odruchów miłosierdzia, tylko do władz gminy i do państwa, by tak konstruowali budżety gmin, żeby dysponowały odpowiednimi środkami na rzecz potrzebujacych. Uważam, że powinny powstać komisje z udziałem księży, którzy znają swoich parafian i mogą wskazać, komu pomoc jest najpotrzebniejsza.

- Dziękuję za rozmowę.

* * *

Według Centrum Badania Opinii Społecznej w lutym 1999 r. zagrożenie biedą połączone z poczuciem bezradności deklarował prawie co szósty Polak (16%).

W początkach 1999 r. lęk przed utratą pracy odczuwała połowa ogółu badanych. Najrzadziej obawy te występują wśród młodych, najczęściej wśród osób w wieku od 45-54 lat, częściej są udziałem kobiet niż mężczyzn. Lęk występuje tym częściej, im niższe są dochody ankietowanych i gorsza ocena warunków materialnych rodziny.

Bezrobocie to także zagrożenie dla psychiki człowieka. W jego życiu pojawia się pustka, która staje się źródłem niepokoju. Degradacja pozycji społecznej, obniżenie poziomu samooceny, nieumiejętność zagospodarowania nadmiaru wolnego czasu, to wszystko grozi utratą poczucia sensu życia, apatią czy depresją.

Anna Sowińska w pracy Człowiek w sytuacji przemian ekonomicznych; psychologiczne koszty adaptacji pisze: "Charakter kosztów psychologicznych bezrobocia determinuje również faza tego procesu. W I fazie oczekiwania na wymówienie towarzyszy silny stan pobudzenia i zaburzenia nastroju, paniczny strach przez smutek do uczucia nienawiści. W II fazie szok po utracie pracy, pojawia się poczucie klęski i porażki życiowej, uczucie pokrzywdzenia, wstyd, upokorzenie, lęk przed przyszłością, stany przygnębienia. III faza - najmniej obciążona kosztami - to wchodzenie w sytuację bezrobocia i optymizmu. Obecna sytuacja traktowana jest jako przejściowa, rodzaj urlopu. Aktywnemu poszukiwaniu pracy towarzyszy wiara w sukces. Jeżeli jednak poszukiwania kończą się fiaskiem pojawia się faza IV - pesymizmu i rezygnacji. Towarzyszą jej negatywne reakcje emocjonalne, kłopoty zdrowotne i finansowe w efekcie bezskutecznych starań o pracę. V faza to fatalizm i apatia, dopasowanie się do przedłużającego się bezrobocia, gdzie dominuje poczucie beznadziejności, dążenie do izolacji społecznej, redukcja oczekiwań życiowych, zainteresowań i dążenia do celu".

Oprac. Barbara Olak

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

[ TEMATY ]

post

3 Maja

Karol Porwich/Niedziela

Udział we Mszy św. obowiązuje katolika w każdą niedzielę oraz w tzw. święta nakazane.

W uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, 3 maja, choć wskazany jest udział we Mszy św., nie jest obowiązkowy, gdyż nie jest to tzw. święto nakazane.

CZYTAJ DALEJ

Dzieweczko Lipska, módl się za nami...

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Od wieków żywa i nieustanna miłość do Matki Najświętszej sprawiła, że 2 lipca 1969 roku doszło do koronacji „Maryi Lipskiej w maleńkiej posturze”. Dokonał jej Prymas Polski, Stefan Kardynał Wyszyński.

Rozważanie 4

CZYTAJ DALEJ

Niech miłość do Maryi będzie sprawdzianem polskiego ducha

2024-05-03 23:18

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich / Niedziela

– Maryja, Królowa Polski, to tytuł, którym określił Bogarodzicę 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz podczas ślubów lwowskich, by dramatyczne wówczas losy Ojczyzny i Kościoła powierzyć Jej macierzyńskiej opiece – przypomniał na rozpoczęcie wieczornej Mszy św. w intencji archidiecezji częstochowskiej o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry. Eucharystia pod przewodnictwem abp. Wacława Depo, metropolity częstochowskiego. oraz Apel Jasnogórski z udziałem Wojska Polskiego zwieńczyły uroczystości trzeciomajowe na Jasnej Górze. Towarzyszyła im szczególna modlitwa o pokój oraz w intencji Ojczyzny.

Witając wszystkich zebranych, o. Pacholski przypomniał, że „Matka Syna Bożego może być i bardzo chce być także Matką i Królową tych, którzy świadomym aktem wiary wybierają Ją na przewodniczkę swojego życia”. Przywołując postać bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który tak dobrze rozumiał, że to właśnie Maryja jest Tą, „która zawsze przynosi człowiekowi wolność, wolność do miłowania, do przebaczania, uwolnienie od grzechu i każdego nieuporządkowania moralnego”, zachęcał wszystkich, by te słowa stały się również naszym programem, który będzie pomagał „nam wierzyć, że zawsze można i warto iść ścieżką, która wiedzie przez serce Królowej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję