Reklama

Nasza Matka i Siostra

Niedziela warszawska 18/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy jest w porządku, że na nabożeństwach majowych kościoły są pełniejsze niż na Mszach św.? O granicach kultu Maryi rozmawiamy z ks. Mateuszem Matuszewskim, liturgistą, wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Warszawsko-Praskiej.

IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Czy nabożeństwa majowe sprawowane są tylko w polskich kościołach?

KS. MATEUSZ MATUSZEWSKI: - Nabożeństwo majowe narodziło się na Zachodzie. Już w średniowieczu maj zaczęto dedykować Matce Bożej. Nie było to podyktowane żadnymi przesłankami teologicznymi. Dlaczego maj miałby być lepszym miesiącem niż inne dla oddawania czci Maryi? Chodziło o wyeliminowanie zwyczajów pogańskich, istniejących jeszcze od czasów starożytnych, jakie na terenach dawnego imperium rzymskiego zadomowiły się właśnie w maju. Wówczas nabożeństwo majowe miało zupełnie inny kształt niż dziś. W obecnym pojawiło się po raz pierwszy w 1784 r. w kościele kamilianów w Ferrarze. Od tego czasu bardzo szybko rozpowszechniło się w innych krajach Europy. Do Polski dotarło dopiero w połowie XIX w. Obecnie jest ono u nas praktykowane z niegasnącym powodzeniem, zaś w wielu krajach Europy już zanikło.

- Czy w wieku XIX nabożeństwo to było w Polsce równie powszechne jak obecnie?

- Wszelkie przejawy kultu maryjnego zawsze znajdowały u nas dobry grunt dla rozwoju. Tak jak i inne nabożeństwa, które były sprawowane w języku polskim i odpowiadały na duchowe zapotrzebowanie wiernych. Msza św. odprawiana po łacinie, w skomplikowanym rycie, była dla ludzi niedostępna i niezrozumiała. Od czasów baroku aż do poprzedzających Sobór Watykański II reform liturgicznych, Eucharystia wyglądała trochę jak koncert. Kapłan stał odwrócony tyłem do ludu. Jego modlitwy i gesty pozostawały dla uczestników tajemnicą. Ludzie włączali się jedynie w śpiew albo tylko słuchali wykonywanych utworów. Muzyczny wątek przerywano tylko na czas czytania Pisma Świętego i kazania. Wierni nie rozumieli znaków, przez które mieli wchodzić w kontakt z Bogiem. Z tego przede wszystkim powodu pociągały ludzi wszystkie formy nabożeństw, które były bardziej zrozumiałe i aktywizowały uczestników. Wystarczy przypomnieć pasyjne nabożeństwo Gorzkich Żali. Wprowadzone w jednym tylko kościele księży misjonarzy w Warszawie, błyskawicznie rozprzestrzeniło się po całej Polsce. Myślę, że dzisiaj taką nową formą nabożeństwa, która odpowiada na "lex orandi" ludzi jest Droga Krzyżowa po ulicach osiedli. Uczestniczą w nich wielotysięczne rzesze wiernych.

- Dlaczego podczas nabożeństw majowych wystawiany jest Najświętszy Sakrament?

- Wystawienie Najświętszego Sakramentu podczas nabożeństwa nadaje mu najwyższą rangę. Takie nabożeństwo wymaga uczestnictwa kapłana. Do naszych czasów, tylko on mógł wystawić Najświętszy Sakrament i udzielić nim błogosławieństwa. Bez wystawienia nabożeństwo tego typu redukuje się do pobożnej praktyki, którą mogą wykonać sami wierni. Praktyka takiego śpiewania litanii do Matki Bożej ma zresztą miejsce do dzisiaj. Urzeka jadących drogami, kiedy w majowe wieczory widzą przy wiejskich kapliczkach i przydrożnych krzyżach zjednoczonych śpiewem okolicznych mieszkańców.

Kościół dokonał po Soborze Watykańskim II odnowy liturgicznej. Zrewidowano wszystkie praktyki, w jakie wzbogaciliśmy się w ciągu wieków. Oczyszczono je, przywrócono właściwą dla naszych czasów prostotę i wyeliminowano to, co było niezgodne z duchem liturgii. Tej rewizji poddano także liczne formy kultu maryjnego. Stwierdzono, że nie należy wystawiać Najświętszego Sakramentu, jeżeli chcemy odmówić przed nim tylko litanię skierowaną do Maryi. Jaki sens ma wystawienie Najświętszego Sakramentu, jeżeli patrząc na ukrytego w nim Chrystusa, rozmawiamy tylko z Jego Matką, śpiewając poezję ku Jej czci, bo tym jest litania? Tym tokiem myślenia poszło wiele krajów Europy. Większość z nich nie miała zresztą problemu, bo i tak w wielu krajach majowe w tej formie, jaką znamy u nas już wcześniej upadło.

Dzięki staraniom naszego Episkopatu pozwolono, aby w Polsce pozostał zwyczaj sprawowania majowego przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Aby jednak zachować przypomnianą już logikę myślenia teologicznego, postawiono warunek, którego należy przestrzegać. Litanię powinna wtedy poprzedzać krótka, chociażby kilkuzdaniowa adoracja Najświętszego Sakramentu. Potrzeba kilku słów, skierowanych do Chrystusa Eucharystycznego. Mają one przypominać, że klęczymy przed Hostią, w której jest obecny zmartwychwstały Jezus, a nie Maryja. Chcemy Mu opowiadać o Jego Matce. Chcemy Mu za Nią dziękować. Chcemy opowiadać o wielkich dziełach, jakich Bóg dokonuje w człowieku, czego najlepszym przykładem jest właśnie Ona.

Istnieje jeszcze drugi sposób odprawiania nabożeństwa majowego. Wystawienie Najświętszego Sakramentu następuje dopiero po Litanii Loretańskiej i ewentualnej katechezie. Wówczas po modlitwie skierowanej do Maryi, zwracamy się jeszcze do Jej Syna, by wejrzał na Jej wstawiennictwo i udzielił tego, o co przez Nią prosiliśmy.

- Jak mamy traktować Matkę Bożą klęcząc przed Najświętszym Sakramentem? Kim jest wtedy dla nas Maryja?

- Chwaląc Maryję w rzeczywistości uwielbiamy Jezusa. Tu dotykamy podstawy chrześcijańskiego kultu. W jego centrum zawsze jest Jezus Zmartwychwstały, nasz jedyny Pośrednik przed Bogiem.

On daje nam Maryję jako Matkę, aby wszystkie macierzyńskie zadania, które tak świetnie wypełniła podczas ziemskiego życia Jezusa, teraz pełniła wobec nas, idących za Nim. Jednocześnie Maryja jest naszą Siostrą. Ona jest pierwszą z ludzi. Ona otwiera pochód milionów pielgrzymujących kobiet i mężczyzn, ludzi różnych ras, pokoleń i narodów. Jest wyróżniona, bo wybrana do wypełnienia szczególnego zadania, nieporównywalnego z żadnym innym powołaniem. Z tego względu Bóg obdarzył Ją niezwykłymi przywilejami. Jest Niepokalanie Poczęta, jest dziewiczą Matką. Tylko w Niej dzieło Jezusa dokonało się już w pełni. Jest Wniebowzięta. Odkupiona z ciałem i duszą jest uczestniczką wielkanocnej chwały. To wszystko jest jeszcze przed nami. Maryja jest wzorem jak iść do tego celu.

Mówiąc "Matka Boża" musimy pamiętać, że ten najstarszy tytuł odnosi się do Niej dlatego, że urodziła Boga-Człowieka, a nie dlatego, że jest boginią. W pobożności niektórych dochodzi niestety do zatracenia tych proporcji. Pismo Święte mówi wyraźnie: "Jeden jest Pośrednik między Bogiem i ludźmi, Jezus Chrystus". Maryja zaś jest z woli Jezusa uczestniczką tego jedynego pośrednictwa jako Współpośredniczka i Współodkupicielka. Tak jak istnieje pośrednictwo każdego zbawionego wobec tych, którzy są w drodze. Oczywiście to Jej pośrednictwo zdecydowanie przerasta pośrednictwo innych, z powodu Jej wyjątkowej roli. Maryja nie chce nam przysłaniać Jezusa, Jego dzieła i Jego tajemnicy. Ona chce nas do niego przyprowadzać.

- Jak to odnieść do przeżywania roku liturgicznego?

- Kult maryjny musi być podporządkowany czci, jaką ma odbierać od nas Ojciec, przez Syna, w Duchu Świętym. W związku z tym wydarzenia roku liturgicznego są zawsze na pierwszym miejscu. Im ma być podporządkowana pobożność maryjna. Przykład: źle ustawiona jest nasza pobożność, jeżeli maryjny charakter miesiąca maja byłby dla nas ważniejszy od świętowanego w tym czasie Zmartwychwstania Pańskiego. Jeżeli w maju wypada czas wielkanocny, a tak jest najczęściej, to Mszy św. nie powinny rozpoczynać pieśni maryjne, ale wielkanocne. Eucharystia, zwłaszcza niedzielna, jest spotkaniem ze Zmartwychwstałym, a nie z Maryją. Maryja, tak jak aniołowie i święci, jedynie towarzyszy wielkim dziełom jakie się dokonują podczas Mszy św., przez duchową obecność Kościoła chwalebnego o czym mówi List do Hebrajczyków.

Pierwszeństwa tajemnic Chrystusa, świętowanych w roku liturgicznym, strzegą normy liturgiczne. Jeśli np. 3 maja, w Polsce wielka uroczystość Maryi Królowej Polski, przypada w niedzielę, wówczas musi być przeniesiona na poniedziałek, by nic nie przysłaniało tajemnicy wielkanocnej, ważniejszej od czegokolwiek innego, nawet od święta Patronki kraju.

- Czy z tego wynika, że pieśni maryjne podczas Mszy św. powinny być śpiewane tylko w święta maryjne?

- Zasadniczo tak. Pieśń rozpoczynająca Mszę św. wprowadza w tajemnicę dnia i informuje z jakiego powodu się spotykamy. Nawet w dzień dedykowany Maryi będzie to spotkanie z Jezusem. Ale wówczas rozpoczynając liturgię mówimy Mu, że zgromadziliśmy się tego dnia ze względu na Jego Matkę. Najlepszym miejscem na pieśń maryjną jest zakończenie Mszy św. Jest to tradycja wywodząca się jeszcze ze starożytności, że wspólną modlitwę wierni kończyli śpiewem antyfony sławiącej Maryję. Na pewno nie należy śpiewać pieśni maryjnych podczas Komunii św. i na następujące po niej uwielbienie. Przecież przyjęliśmy do swojego serca nie Maryję, ale Jezusa, i Jego mamy wielbić. Owszem można to robić razem z Maryją śpiewając np. Magnificat.

- Czasem ludzie przychodzą na samo nabożeństwo majowe, nie zostając na Mszy św. Dlaczego tak się dzieje?

- Powody mogą być różne. Może to być wadliwie ukształtowana pobożność. Popatrzmy jeszcze raz na maj. Kościół trwa w pięćdziesięciodniowej radości z obecności Zmartwychwstałego, dającego nam Swego Ducha. Jeśli na Mszy św. jest niewiele osób, a potem na nabożeństwo kościół wypełnia się ludźmi, to może świadczyć o zagubieniu hierarchii ważności. Chrystus i Jego Ofiara przesunięte zostają na dalszy plan. A przecież, gdyby nie wielkanocne dzieło Jezusa, przychodzenie do kościoła i śpiewanie ku czci Maryi nie miałoby żadnego sensu. Wszystkiemu, co jest w Kościele nadaje sens Zmartwychwstanie.

Ale zjawisko, o którym mówimy nie zawsze musi odzwierciedlać taką nieprawidłowość w przeżywaniu wiary. W dzień powszedni mamy przecież prawo do udziału w innych formach modlitwy. Nie zawsze musi nią być Eucharystia. Msza św. znajduje się w centrum. Ale wokół niej wielobarwnym wieńcem układają się i inne formy pobożności, w tym również nabożeństwa maryjne. Skarbiec modlitwy Kościoła jest bogaty i należy korzystać z całego jego bogactwa. Udział w innych nabożeństwach może nam pomóc w lepszym przeżywaniu samej Eucharystii. Chodzi o to, aby wszystkie były jakby jej przedłużeniem i do niej przygotowywały. Różnorodność form przynosi nam wielość sposobów, w jakie możemy wypowiedzieć się przed Bogiem. Źle się dzieje dopiero wtedy, gdy majowe jest dla kogoś ważniejsze i twierdzi on, że więcej mu daje niż Msza św.

Polacy gorszą się, że Zachód zagubił cześć oddawaną Maryi. Nam zarzuca się z kolei przesadną maryjność. Tymczasem nie chodzi o zlikwidowanie kultu Matki Bożej, jego okrojenie czy zrezygnowanie z części nabożeństw albo świąt maryjnych. Chodzi tylko o właściwe dla nich miejsce. Zmiana ma polegać na innym sposobie myślenia. Maryja ma być Tą, z którą lepiej przeżywamy dzieło Jezusa.

- Czy Kościół wydał jakieś dokumenty mówiące o kulcie Maryi?

- Impulsem były już dokumenty Soboru Watykańskiego II, przypominające kim jest Maryja i jaka jest Jej rola: kiedyś w życiu Jezusa, a dzisiaj w życiu Kościoła. Myślę tutaj o ósmym rozdziale Konstytucji Dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium", czy też o Konstytucji o liturgii "Sacrosanctum Concilium", która w numerze 103 mówi, że Maryja jest Tą, w której Kościół podziwia i wysławia wspaniały owoc Odkupienia i jakby w przeczystym obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie i spodziewa się być. Po Soborze papież Paweł VI, a potem Jan Paweł II wydali dokumenty mówiące na ten temat. Najważniejszym jest adhortacja Marialis Cultus papieża Pawła VI z 2 lutego 1974 r. Podaje ona podstawowe kierunki i określa ramy poprawnie sprawowanej czci Maryi. Powinna ona być trynitarna, chrystologiczna, pneumatologiczna, eklezjologiczna, liturgiczna, antropologiczna, a wreszcie ekumeniczna. Na tych płaszczyznach należy sprawować kult Maryi. Maryja jest tu nazwana złotą regułą pobożności chrześcijańskiej (MC 23). Ważnym dokumentem jest też encyklika papieża Jana Pawła II Redemptoris Mater z 25 marca 1987 r. Stanowi ona jakby dopowiedzenie do adhortacji Pawła VI. Papież zwraca uwagę na współdziałanie Maryi w rodzeniu i wychowaniu synów i córek Kościoła (RM 44). Są tu zaskakujące paralele papieskiego komentarza i komentarza Lutra do Magnificat.

Od dwóch lata mamy nową liturgiczną perłę. Chodzi o księgę podpisaną do użytku przez Jana Pawła II w 1986 r. Jest to Zbiór Mszy o Najświętszej Maryi Pannie. Zawiera ponad 46 formularzy mszalnych na Msze ku czci Najświętszej Maryi Pannie na poszczególne okresy roku liturgicznego. Maryja ukazana jest w nich jako ta, która pomaga odkrywać i przyjmować tajemnice Chrystusa. Ta księga ukazuje Maryję, aby pokazać jak być człowiekiem wiary i modlitwy, jak ofiarować siebie Bogu, jak współcierpieć z Jezusem i budować Jego Kościół. Jeżeli naszą maryjną pobożność będziemy kształtować według tej księgi, będzie ona głęboka i zdrowa, wolna od powierzchownej uczuciowości i egzaltacji. A jest to zadanie aktualne tak dla wiernych jak i duszpasterzy.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Katarzyna ze Sieny

Niedziela łowicka 41/2004

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

Sailko / pl.wikipedia.org

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

25 marca 1347 r. Mona Lapa, energiczna żona farbiarza ze Sieny, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki Katarzynę i Joannę. Bł. Rajmund z Kapui napisał we wstępie do życiorysu Katarzyny: „Bo czyż serce może nie zamilknąć wobec tylu i tak przedziwnych darów Najwyższego, kiedy patrzy się na tę dziewczynę, tak kruchą, niedojrzałą wiekiem, plebejskiego pochodzenia...”.

Rezolutność i wdzięk małej Benincasy od początku budziły zachwyt wśród tych, z którymi się stykała. Matka z trudnością potrafiła utrzymać ją w domu. „Każdy z sąsiadów i krewnych chciał ją mieć u siebie, by słuchać jej rozumnych szczebiotów i cieszyć się jej dziecięcą wesołością”

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Beata Szydło: Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami

2024-04-30 07:16

[ TEMATY ]

Beata Szydło

Łukasz Brodzik

YouTube

Rozmowa z Beatą Szydło

Rozmowa z Beatą Szydło

Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami - twierdzi w rozmowie z portalem niedziela.pl była premier Beata Szydło.

Jak dodaje europoseł Prawa i Sprawiedliwości nasz kontynent staje się coraz mniej konkurencyjny pod względem gospodarczym, ale problemów jest więcej, chociażby z demografią.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję