Tegoroczne zielonogórskie forum poetów znanych i nieznanych, czyli VII Noc Poetów trwała prawie cały tydzień, bo od 25 do 29 listopada. Z jednej nocy zrobiło się kilka wieczorów.
Oprócz gwiazd wielkiego formatu pojawili się lokalni artyści, obok wielkiej poezji i piosenki był poetycki teatr, moc uśmiechów i wzruszeń.
Gdyby próbować ułożyć ranking tegorocznych wydarzeń poetyckich, to absolutnie musiałaby go wygrać Justyna Szafran z bezkonkurencyjnym koncertem piosenek Edith Piaf. Nie łatwo jest śpiewać piosenki
z repertuaru geniusza, a muzycznym geniuszem zapewne była Edith Piaf. Justynie Szafran udało się niemalże „wcielić” w Piaf. Gesty, uśmiech, grymasy na twarzy,
a nawet sposób, w jaki układała stopy względem siebie, były wiernymi kopiami tego, jak na scenie zachowywała się wielka Edith. Wrażenie idealnego wręcz naśladownictwa wzmaga jeszcze
krucha postać Justyny Szafran. Wszystko to, wraz z muzyką graną na żywo, sprawiło, że koncert porwał zielonogórską publiczność.
Justyna Szafran była gościem specjalnym piątkowego koncertu galowego. Tego wieczoru, oprócz niej, na scenie wystąpił także żarski zespół „Wyspa” z koncertem poezji, któremu
jednak nijak się równać ani do Justyny Szafran ani do Edith Piaf. Dość monotonny koncert trzech solistek i pianisty tworzących „Wyspę” momentami słuchało się trudno, a perkusyjna
aranżacja (a właściwie coś przypominające perkusyjną aranżację) wcale w tym słuchaniu nie pomagała. Tego samego wieczoru rozstrzygnięto internetowy Turniej Jednego Wiersza, którego zwyciężczynią
okazała się, po kilku zresztą dniach, mieszkanka Lubska Monika Sokołowska i jej wiersz Schody. Mizernie też wypadł konkurs Śpiewajmy Polską Poezję, w finale którego wystąpiło 5 bardzo
nierównych artystycznie uczestników. Trudno się więc dziwić, że konkurs wygrała jedyna w gronie finalistek aktorka Marta Artymiak, z którą trudno było konkurować amatorom.
Drugie miejsce na mojej liście rankingowej zajmuje wieczór koncertowy, w którym wystąpiły dwa znane, choć tak różne, zespoły: „Czerwony Tulipan” i „Stare Dobre
Małżeństwo”. W koncercie „Tulipana” nuta satyryczno-kpiarska przeplatała się z nostalgiczną, a to za sprawą dwóch tak bardzo różnych wokalistek.
„SDM” ma swoich wiernych fanów, którzy towarzyszą zespołowi od lat. Nie mogło ich oczywiście zabraknąć i tym razem. Wiele piosenek, zwłaszcza tych najstarszych do tekstów Stachury,
śpiewanych było wraz z całą publicznością, która wyraźnie się ożywiła. Koncerty obu jednak zespołów zostały zdominowane przez nowe kompozycje, a do nowych - jak wiadomo -
trzeba się przyzwyczaić.
I miejsce trzecie. To oczywiście spektakl Ławeczka według Aleksandra Gelmana w reżyserii Zbigniewa Zapasiewicza z genialną Olgą Sawicką i dzielnie jej towarzyszącym
Leonem Charewiczem. Tekst Ławeczki, choć tak bardzo wrosły w realia Moskwy i Rosji, jest niezwykle urokliwą i jednocześnie bardzo uniwersalną refleksją nad ludzką samotnością
i pragnieniem miłości, które są wciąż te same bez względu na szerokość czy długość geograficzną. Oglądając spektakl Gelmana niejedną łzę wzruszenia i uśmiechu można uronić.
I na tym moja lista rankingowa się kończy. A to z prostego powodu, więcej bowiem oglądnąć nie udało mi się. Ci, co byli, mówili, że warto było jeszcze oglądnąć spektakl poetycki
Myśli Pana Cogito Zbigniewa Herberta, w co wierzę bez wahania, skoro wystąpił w nim duet Zapasiewicz - Sawicka. Ciekawie zapowiada się spektakl rodzimej produkcji Ja minę według
Poświatowskiej, ale z oceną poczekajmy do premiery. Cóż poza tym? Poza tym Romantowska, Kolberger i Woźniak jako wykonawcy z jednej strony oraz Leśmian i Gałczyński
z drugiej. A to już, bądźmy szczerzy, rzecz gustu. Tym razem nie mojego.
Do zaufania łasce Bożej i „łasce stanu” zachęcił Papież uczestników watykańskiego kursu dla nowych biskupów. Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej podało informację o zamkniętej części audiencji, podczas której Leon XIV odpowiadał na pytania biskupów. „Modlę się za was, Kościół docenia wasze ‘tak’, nie jesteście sami, razem niesiemy ten ciężar i razem głosimy Ewangelię Jezusa Chrystusa” – powiedział Ojciec Święty.
Papież podkreślił, że ważne jest trwanie blisko Pana Boga, zachowanie czasu na modlitwę, życie w bezwarunkowym zaufaniu Duchowi Świętemu, który jest źródłem ich powołania. Zachęcił biskupów, by nie zrażali się pierwszymi trudnościami. Prosił ich o zachowanie bliskości z wiernymi i księżmi, o okazywanie względem nich miłosierdzia i stanowczości, kiedy jest to konieczne.
Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej
Wśród wielu uroczystości, świąt i wspomnień Najświętszej Maryi Panny, jakich wiele jest w ciągu roku liturgicznego, dowolne wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi jest nieco zapomniane, już przez sam fakt, że jest ono dowolne. Święto imienia Maryi zaczęto obchodzić w Hiszpanii, ale dopiero po zwycięstwie odniesionym przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, 12 września 1683 r. papież bł. Innocenty XI, na wniosek polskiego króla rozciągnął jego obchód na cały Kościół katolicki. Zgodnie z tradycją i żydowskim zwyczajem Matka Boża cztery dni po swoim urodzeniu otrzymała imię Maryja. Ponieważ Jej urodziny obchodzimy 8 września, stąd 12 września przypada wspomnienie nadania Najświętszej Dziewicy imienia Miriam. To hebrajskie imię oznacza „być pięknym lub wspaniałym”, zaś w języku aramejskim, którym posługiwano się w Palestynie w czasach Jezusa i Maryi, imię to występuje w znaczeniu „Pani”. Gdy zsumujemy znaczenia tego imienia w języku hebrajskim i aramejskim, otrzymamy tytuł „Piękna Pani”. Zatem Maryja to „Piękna Pani”, i tak jest ona nazywana od najdawniejszych czasów. Potwierdziły to badania archeologiczne przeprowadzone w Grocie Nazaretańskiej pod kierownictwem o. Bellarmimo Bagattiego. Największą niespodzianką było wydobycie kamienia z napisem: EMAPIA. To skrót greckiego wyrażenia: „Chaire Maria” (Bądź pozdrowiona, Maryjo). To jedne z najstarszych dowodów czci oddawanej Maryi, Matce Bożej. Po przeprowadzeniu zaś wnikliwych badań archeolodzy doszli do wniosku, że znaleziska te są fragmentami najstarszej świątyni chrześcijańskiej w Nazarecie. Znaleziono tam również dwa inne napisy z końca I wieku. Drugi z nich zawiera dwa słowa: „Piękna Pani”. Kiedy czytamy relacje osób widzących Matkę Bożą, np. św. Katarzyny Labouré, św. Bernadety Soubirous czy Dzieci z Fatimy, wszystkie te osoby nazywają Maryję Piękną Panią. Przejdźmy teraz do samego wspomnienia Najświętszego Imienia Maryi. Wyżej powiedziano, że bł. Innocenty XI wspomnienie to rozciągnął na cały Kościół na wiosek naszego Króla Polski. W 1683 r. potężna turecka armia groziła całej Europie, w tym Stolicy Apostolskiej. Pewny siebie Sułtan Mehmed IV rozmyślał, jak to uczyni z Bazyliki św. Piotra stajnię dla swoich rumaków. Wydawało się, że nie ma już ratunku ani dla oblężonego Wiednia i całego chrześcijaństwa. W tym ciężkim położeniu bł. Innocenty XI wysłał posła do Jana III Sobieskiego z prośbą, aby pośpieszył na odsiecz, podobne poselstwo wysłał cesarz austriacki. Jednak Sejm, mając na uwadze pusty skarb i wyczerpany wojnami kraj, wahał się. Wtedy to spowiednik króla św. Stanisław Papczyński dzięki Maryi ostatecznie przekonał króla oraz sejm. Matka Boża ukazała się św. Stanisławowi i zapewniła o zwycięstwie. Kazała iść pod Wiedeń i walczyć. Założyciel Marianów wystąpił wobec króla, senatu, legata papieskiego i przemówił tymi słowami: „Zapewniam cię, królu, Imieniem Dziewicy Maryi, że zwyciężysz i okryjesz siebie, rycerstwo polskie i Ojczyznę nieśmiertelną chwałą”. Sobieski idąc na odsiecz Wiednia, zatrzymał się na Jasnej Górze. Wstępował też po drodze do innych sanktuariów maryjnych, aby błagać Maryję o pomoc. 12 września Sobieski przed bitwą uczestniczył w dwóch Mszach św., w tej drugiej służąc bł. Markowi d’Aviano jako ministrant. Przystąpił do Komunii św. i leżąc krzyżem, wraz z całym wojskiem ufnie polecał się Matce Najświętszej. Chcąc, aby wszystko działo się pod Jej znakiem, dał rycerstwu hasło: „W imię Panny Maryi – Panie Boże, dopomóż!”. Polska jazda z imieniem Maryi na ustach ruszyła do ataku, śpiewając „Bogurodzicę”. Armia turecka licząca ok. 200 tys. żołnierzy uciekała przed 23 tys. polskiej jazdy. Atak był tak piorunujący i widowiskowy, że wojska cesarza austriackiego opóźniły swoje uderzenie, żeby podziwiać szarżę naszej husarii. Tego dnia zginęło 25 tys. Turków, a Polaków tylko jeden tysiąc.
W 50. roku kapłaństwa i 79. roku życia, po długiej chorobie, zaopatrzony sakramentami świętymi, w piątek 12 września w godzinach popołudniowych odszedł do Domu Ojca ks. kan. Jan Mrowca.
O śmierci kapłana poinformowała Świdnicka Kuria Biskupia. - Powierzamy Zmarłego Kapłana Bożemu Miłosierdziu i modlitwom wiernych – napisano w komunikacie, zapowiadając, że szczegóły pogrzebu zostaną podane wkrótce.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.