Reklama

Szkoła nauczycielem stoi

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 25/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z bp. Edwardem Dajczakiem o etosie nauczyciela rozmawia ks. Dariusz Gronowski

Ks. Dariusz Gronowski: - Co to znaczy być nauczycielem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bp Edward Dajczak: - Być nauczycielem... Myślę, że to przede wszystkim znaczy pomagać drugiemu człowiekowi stawać się człowiekiem. To pomaganie ma dwa aspekty. Po pierwsze jest tu wymiar intelektualny. Chodzi o całą przekazywaną wiedzę, program nauczania, formacji, o profesjonalizm nauczyciela. Po drugie, i to chyba ważniejsze, chodzi tu o wymiar osobowościowy, o to, kim nauczyciel jest jako człowiek i o jego świadectwo, o to, co potrafi on pokazać sobą. I dlatego właśnie człowiek, będąc nauczycielem, winien ciągle nim się stawać.

- Obecna sytuacja w oświacie jest raczej niezbyt sprzyjająca. Cóż może nauczyciel?

- Trzeba dać się przekonać, iż klucz do owocnych oddziaływań wychowawczych jest w nas. Spójrzmy choćby na św. Urszulę Ledóchowską i bł. Natalię Tułasiewicz. Życie tych dwóch pięknych nauczycielek i wychowawczyń jest bardzo przekonujące. Także świadectwo wielu współczesnych nauczycieli, pozwala nam na takie spojrzenie.
Bł. Natalia i św. Urszula w różnych sytuacjach życiowych, bardzo niesprzyjających wszelkim procesom wychowawczym, dały świadectwo owocnego nauczycielskiego życia. Te dwie kobiety potwierdzają swoim życiem, że niesprzyjający wychowywaniu człowieka klimat, niewłaściwe reformy szkolnych programów i niedobór materialnych środków nie muszą doprowadzać do wychowawczych porażek i nauczycielskiej kapitulacji. Nie lekceważąc wielkiej szkodliwości takich zaniedbań i błędów, winniśmy jeszcze raz sobie powiedzieć, że jednak szkoła nauczycielem stoi, a proces wychowawczy zależy, bardziej niż od czegokolwiek innego, od dojrzałych i ofiarnych wychowawców.

Reklama

- Czyli przede wszystkim liczy się to, kim jest nauczyciel czy wychowawca?

- Tak. I w związku z tym odpowiedzialna i przynosząca owoce nauczycielska służba drugiemu człowiekowi domaga się również odpowiedzialnej troski o własne człowieczeństwo. Stawanie się człowiekiem jest zawsze uprzednie w stosunku do dawania czegoś z siebie i do możliwości niesienia pomocy innym. Thomas Merton wypowiedział to w sposób bardzo zdecydowany: „Każdy, kto chce coś zrobić dla innych ludzi czy świata, jeśli nie stanie się bardziej świadomy siebie samego, bardziej wolny, bardziej zintegrowany, bardziej zdolny do kochania, nie ma praktycznie niczego, co mógłby innym ofiarować. Albo nic im nie przekaże, albo tylko zarazę swych własnych obsesji, agresywności i egocentrycznej ambicji, zarazę swych złudzeń co do celów i środków”. To mocne słowa. Nie można przejść obok nich tak, jakby ich nikt nigdy nie wypowiedział. Nie można udawać, że nie są prawdziwe. Na miarę uczciwego spojrzenia w głąb nas samych trzeba to słowo usłyszeć. Usłyszeć nie tylko na poziomie głowy czy intelektu, bo to za mało. Trzeba usłyszeć głębiej. Takie słowa domagają się chwili zadumania, ciszy, by przekroczyć granice intelektu i wejść w świat ludzkiego serca.

- Przyzna jednak Ksiądz Biskup, że nauczyciele częstokroć stoją wobec problemów, które ich przekraczają. Jak powinni się wobec tego zachowywać?

- Powinni włączać się w struktury dobra. Zmaganie między dobrem a złem jest aktem przez całe dzieje świata. Mówi o tym Apokalipsa, która nie jest bynajmniej księgą przeszłości, ale księgą teraźniejszości, księgą Kościoła tu i teraz. Zło jest pośród nas, począwszy od owego pierwszego grzechu, kiedy to człowiek dał się zwieść, przekonać, że bez Boga da sobie radę i może zbudować piękniejszy świat. Przecież to jest nasze dzisiaj, pisane dzień po dniu, w nas i obok nas. I nie wystarcza po prostu dobroć. Nieraz słyszę od moich sióstr i braci nauczycieli: „Przecież chodzę do kościoła”, „Przecież chodzę na rekolekcje”. W diecezji, gdzie organizujemy rekolekcje nauczycielskie, niektórzy mówią: „A po co? Przecież mam swoją parafię”. To wszystko prawda. Tylko nie można być naiwnym. Zło to nie jest problem tylko jednego serca. Zło tworzy struktury zła. A naprzeciwko struktur zła muszą stanąć zwycięskie struktury dobra. Nauczycielstwo i jego duszpasterstwo nie jest dla pięknoduchów, dla takich, co sobie w tym duszpasterstwie chcieliby znaleźć swoje bardzo osobiste miejsce. To jest nasza powinność, to zadanie wszystkich bez wyjątku. Odkrywając jakąkolwiek wartość, piękno w duszpasterstwie, w spotkaniach w parafii, trzeba się tym dzielić. Dzisiaj jest szczególny czas dla Kościoła. Potrzebny jest człowiek w strukturze dobra, dobry człowiek. Bo struktury dobra tworzą dobrzy ludzie. Potrzebny jest człowiek ducha, który jest człowiekiem najbardziej wolnym. Anzelm Grün mówi tak o człowieku uduchowionym: „Jest człowiekiem wolnym, zawsze wolnym, którego nie określa to, co się dzieje na zewnątrz, którego życie wypływa z jego wnętrza, wolnym od osądów, od oczekiwań innych, od zniewolenia przez własne potrzeby i pragnienia”. Wolność wewnętrzna jest częścią ludzkiej godności i tak naprawdę w pełni człowiekiem jest ten, kto jest człowiekiem ducha.

- Ma Ksiądz Biskup jeszcze jakieś bardziej konkretne wskazówki?

- Chciałbym odwołać się do słów Papieża. Jan Paweł II, prorok naszych czasów, przyjeżdżał i przyjeżdża do Polski, ciągle tłumacząc nam, co powinniśmy zrobić. Różne są tu zdania i nie wiem, czy klaskanie jest proporcjonalne do słuchania. Ale chciałbym przypomnieć słowa, które zadał Konferencji Episkopatu, biskupom, ale nie tylko. Wytłumaczył nam zmianę znaków czasu i współczesną rzeczywistość w taki sposób, że powiedział: „Kościół stworzył w czasie komunizmu przestrzeń, by naród mógł się obronić. A w tej chwili człowiek musi znaleźć w Kościele przestrzeń, człowiek w Kościele, do obrony poniekąd przed samym sobą”. Tak więc musimy tworzyć przestrzeń w miejscach, gdzie jesteśmy, również w szkole. My musimy się poczuć Kościołem, obecni w tej szkole nauczyciele katolicy, nie na zasadzie mojej prywatnej wiary, ale razem. I tak się dzieje. Jeżdżąc od czternastu lat od szkoły do szkoły, w czasie wizytacji widzę szkoły, gdzie Kościół jest nie na sztandarach i w hasłach, nie w religijnych sloganach, ale jest tak czytelny, że i inni nauczyciele, i uczniowie wątpliwości nie mają, że jest. Jest pięknie. Często się tym zachwycam. I widzę także szkoły, gdzie są katolicy bez Kościoła, bez wspólnoty. Nie chodzi o sztuczne struktury, nie chodzi o te wszystkie obsesje, które są w propagandzie, o głupoty. Chodzi o Kościół.

- Jakiego nauczyciela potrzebują ludzie?

- Nauczyciel dobry, kochający, miłosierny, piękny - to ten, którego potrzebują ludzie. Oto fragment jednego z tysięcy listów młodych ludzi do Papieża. Otrzymałem go w naszej diecezji: „Ojcze Święty! Ty chyba jesteś jedyną osobą na świecie, która chciałaby szczerze wysłuchać do końca młodych ludzi z Polski, głosu Twoich rodaków. 4 czerwca 1999 roku na polach lednickich po raz trzeci odbyło się spotkanie młodzieży. Swoista podróż do źródeł wiary. Mówiłeś nam: »Podnieście głowy! Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. Tam czeka Ojciec, Bóg, który jest Miłością«. Kiedy ma się kilkanaście lat, wszyscy powtarzają wokół, że ma się przed sobą całe życie i całą masę perspektyw. Ja mam lat 18. Nie czuję się ani dorosła, ani pełna wiary we własną przyszłość. Mieszkam na wsi. Każdego dnia oglądam masę ludzi biednych, niewykształconych, pozbawionych pracy, nadziei, topiących swe troski w alkoholu. Ojcze Święty, piszę o tym Tobie, bo Ty przecież niejednokrotnie powierzałeś się opiece Matki Jezusa. Ty najlepiej rozumiesz ludzi, którzy przychodzą jak żebracy błagać o litość. Ja teraz już wiem, że łzy największego grzesznika mają ogromną wartość. Ty jedyny potrafisz w tak niezwykły sposób krzepić serce i dawać siłę, by wierzyć w nieskończoną miłość. My - młodzi ludzie czujemy się osamotnieni, zagubieni, mali w tym przerażającym zimnym świecie. Ja też tak się czuję. Jak można inaczej, skoro nagle wszyscy stali się sobie obcy. Miłość, przyjaźń, rodzina... Ojcze Święty, módl się za nami. Moja prośba na koniec. A zarazem jedyny sposób, by wyciągnąć ludzi ze smutku codzienności i stworzyć cień nadziei na lepsze jutro. Ciebie także polecam modlitwie. Jestem dumna, że jesteś moim rodakiem”.
Jak nie będą pisać takich listów do nas, nie będą mówić nauczycielom czy księżom takich słów, to po co jesteśmy? Potrzebujemy się nakarmić Bogiem. Nie po to, żeby do nas napisano list, tylko żeby ktoś w nas widząc Boga, odzyskiwał nadzieję, ktoś młody. Wtedy będziemy pięknie nauczycielami.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Uroczystości odpustowe w Czerwieńsku

2024-04-24 10:54

[ TEMATY ]

Czerwieńsk

parafia św. Wojciecha

Waldemar Napora

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Parafianie z Czerwieńska 23 kwietnia przeżywali odpust ku czci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję