Franciszek: nikt nie może powoływać się na imię Boże, by popełniać zło
„Osoba religijna wie, że Bóg jest Świętym i że nikt nie może twierdzić, iż odwołuje się do Jego imienia, aby popełniać zło. Każdy przywódca religijny jest wezwany do zdemaskowania wszelkich prób manipulowania Bogiem w celach, które nie mają nic wspólnego z Nim lub Jego chwałą” - powiedział papież. Ojciec Święty przyjął dziś uczestników międzynarodowej konferencji odbywającej się pod hasłem „Walka z przemocą popełnioną w imię religii”.
Oto tekst papieskiego przemówienia w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy Przyjaciele, serdecznie witam i dziękuję za obecność. Jest rzeczą bardzo ważną, aby władze polityczne i przywódcy religijni mogli się spotkać w celu omówienia sposobu reagowania na akty przemocy popełnione w imię religii.
Zacznę od powtórzenia tego, co często mówiłem, a zwłaszcza podczas mojej wizyty w Egipcie: „Bóg, miłośnik życia, nie przestaje kochać człowieka i dlatego zachęca go do przeciwstawiania się drodze przemocy... Do urzeczywistniania tego nakazu powołane są przede wszystkim – a dzisiaj szczególnie – religie, ponieważ, choć stoimy wobec pilnej potrzeby Absolutu, nieodzowne jest wykluczenie wszelkiej absolutyzacji, która usprawiedliwiałaby formy przemocy. Przemoc jest w istocie zaprzeczeniem wszelkiej autentycznej religijności.... Jesteśmy zobowiązani do zgłaszania przypadków pogwałcenia ludzkiej godności i praw człowieka, do obnażania prób usprawiedliwiania wszelkich form nienawiści w imię religii i do potępiania ich jako bałwochwalczych zafałszowań Boga”(Przemówienie do uczestników Międzynarodowej Konferencji Pokojowej, Centrum Konferencyjne Al-Azhar, Kair, 28 kwietnia 2017 r.).
Reklama
Przemoc promowana i dokonywana w imię religii może tylko zdyskredytować samą religię. A zatem taka przemoc musi być potępiona przez wszystkich, a szczególnie przez osoby autentycznie religijne, które wiedzą, że Bóg jest zawsze dobrem, miłością i współczuciem oraz że nie ma w Nim miejsca na nienawiść, urazę czy zemstę. Osoba wierząca wie, że do największych bluźnierstw należy przyzywanie Boga jako usprawiedliwienia własnych grzechów i zbrodni, wzywanie Go, aby usprawiedliwiać zabijanie, masowe morderstwa, zniewolenie, wyzysk w jakiejkolwiek formie, ucisk i prześladowanie jednostek i całych grup ludności.
Osoba religijna wie, że Bóg jest Świętym i że nikt nie może twierdzić, iż odwołuje się do Jego imienia, aby popełniać zło. Każdy przywódca religijny jest wezwany do zdemaskowania wszelkich prób manipulowania Bogiem w celach, które nie mają nic wspólnego z Nim lub Jego chwałą. Musimy ukazać z nieustannym wysiłkiem, że każde ludzkie życie jest święte, że zasługuje na szacunek, poważanie, współczucie i solidarność, bez względu na pochodzenie etniczne, religię, kulturę lub przekonania ideologiczne i polityczne.
Przynależność do określonej religii nie przyznaje jednostce dodatkowej godności i praw, ani też brak przynależności nie neguje ich, ani też ich nie pomniejsza.
Istnieje zatem potrzeba wspólnego zaangażowania ze strony władz politycznych, przywódców religijnych, nauczycieli i osób zajmujących się edukacją, szkoleniem i komunikacją, aby przestrzec wszystkich kuszonych przez wypaczone formy błędnej religijności, oraz tych wszystkich, którzy nie mają nic wspólnego z wyznaniem religii godnej tego imienia. Pomoże to wszystkim ludziom dobrej woli, którzy szukają Boga, aby spotkali się z Nim w prawdzie, aby spotkali Tego, który uwalnia nas od strachu, nienawiści i przemocy, i który pragnie wykorzystać kreatywność i energię każdej osoby, aby szerzyć swój oferowany wszystkim plan miłości i pokoju.
Panie i Panowie! Ponawiam moje uznanie za waszą gotowość do zaangażowania się w refleksję i dialog na temat tak niezmiernie ważny oraz za wasz fachowy wkład w rozwój kultury pokoju, zawsze budowanej na prawdzie i miłości. Niech Bóg błogosławi wam i waszej pracy. Dziękuję wam.
Wizyta papieża Franciszka w b. niemieckim obozie Auschwitz, 29 lipca, zbiegnie się w czasie z 75. rocznicą apelu, podczas którego polski franciszkanin o. Maksymilian Kolbe zgłosił się na śmierć głodową w zamian za współwięźnia. Franciszek będzie się modlił w celi, w której Niemcy osadzili o. Kolbego.
O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić
czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku
do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.
Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym,
i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter.
Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez
warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest.
Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem
w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości.
Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest
w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi
ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło
i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość
Panu Bogu".
Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często
są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet
stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla".
Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się
nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość,
bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali".
Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności
w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności
są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy.
Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest
miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
Zdaniem maturzystów noc jest dobra nie tylko na naukę czy zabawę, ale i na modlitwę. Szczególnie mniejsze grupy klasowe, zwłaszcza z Polski wschodniej, wybierają nocne czuwania. Aż 700 km przejechali maturzyści z Włodawy, pielgrzymkę rozpoczęli od Apelu Jasnogórskiego, a zakończyli modlitwę dziś o 4 rano. Mówią o sobie, że „są do tańca i do różańca” i z optymizmem patrzą na stojące przed nimi wyzwania.
Z Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 i II Liceum Ogólnokształcącego we Włodawie w pielgrzymce uczestniczyło około setki uczniów z pięciu klas maturalnych (liceum i technikum) przygotowujących się do egzaminu dojrzałości. - Jeżeli ktoś zaśnie, to możemy liczyć, że koleżanka lub kolega obudzi. Zarwana noc do dla nas nie pierwszyzna - uśmiechali się przed czuwaniem.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.