Słowa i pojęcia, a raczej ich percepcja - podobnie zresztą jak niemal wszystkie dziedziny życia - nie są w stanie oprzeć się zmianom. Znaczenie słów ewoluuje i - w mniejszym lub większym
stopniu - pozwala się kształtować zachodzącym okolicznościom. Wiele słów poszerza lub zawęża swój zakres i z czasem ich znaczenie niekiedy wydatnie odbiega od tego, co mówiły pierwotnie.
Nie inaczej wygląda ta kwestia w odniesieniu do słowa „wolność”. Dla obecnego pokolenia ludzi młodych, głodnych silnych wrażeń, entuzjastów ryzyka, „wolność” kojarzy się z
możliwością dokonywania swobodnych wyborów na polu zawodowym, finansowym, w obszarze związanym z czasem wolnym. Wolność to niezależność pozwalająca na zrzucenie garnituru i „rozsupłanie” krawata,
po to by przywdziać dres i stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem, np. skacząc na bungee. Z niebezpieczeństwem oswojonym pełną kontrolą, wybranym świadomie i dobrowolnie.
Dziś wolność to często poczucie mocy sprawczej, to niezależność, to przeświadczenie, że otaczający świat jest podległym nam sługą, a nasze losy zależą wyłącznie od naszych indywidualnych wyborów,
często wynikających z kaprysu bądź fanaberii; to maksymalne, nieograniczone i bezmyślne korzystanie z życia. Zdarza się, że zjawisko to przybiera patologiczną, karykaturalną formę i pielęgnując własną
wolność, ograniczamy cudzą, de facto wcale nie szanując i nie doceniając tego niezwykle wartościowego daru.
Sięgnąwszy natomiast pamięcią kilkadziesiąt lat wstecz, dostrzeżemy znaczeniową odmienność tego pojęcia, kiedy jego definicja brzmiała zupełnie inaczej w ustach ludzi, którzy za wolność oddawali własne
życie. Wolność ojczyzny i przyszłych pokoleń stanowiła dla nich kwestię priorytetową. Była to „Wolność” pisana wielką literą, równoznaczna z suwerennością i niepodległością, której odzyskanie
po latach niewoli, a tym samym oswobodzenie ojczyzny, miało również charakter honorowo-patriotyczny, oparty na zawierzeniu Bożej opatrzności.
Chwile, gdy Polska stała się ponownie wolna, upamiętnia Pomnik Niepodległości przedstawiający triumfalnie rozpościerającego skrzydła orła, którego głowę zdobi korona. Pomnik, który - podobnie
jak nasz kraj - różne koleje losu przechodził. Pomnik, pod którym odbywał się w ubiegłym roku etap wieńczący uroczystość obchodów Święta Niepodległości i pod którym, pośród przedstawicieli sfer
kościelnych i państwowych, wspominali wciąż dla nich żywą przeszłość ludzie z włosem przyprószonym siwizną, dźwigający już dzisiaj na swych barkach bagaż licznych lat obfitujących we wspomnienia i doświadczenia.
Ludzie, którzy z dumą przywdziali na tę ceremonię mundury, a wraz z nimi pamięć tamtych dni i poczucie misji, którą starali się wypełniać, nie bacząc na własne bezpieczeństwo. Ludzie stawiający czoła
autentycznemu zagrożeniu. Ludzie, których hierarchia wartości była klarowna i nieugięta, stanowiąc jednocześnie kodeks postępowania.
Przechodząc obok granitowego cokołu, na którym przysiadł ów zwycięski ptak, pomyślmy o tych wszystkich, którzy dla naszej dzisiejszej wolności ryzykowali własne życie, których cechowała olbrzymia
odwaga i determinacja, którzy wykazali się najwyższą formą oddania ojczyźnie i rodakom. Nie profanujmy też słowa „wolność”, utożsamiając go z przekraczaniem dozwolonych limitów prędkości szybkim
samochodem czy włączając w domu muzykę na pełny regulator i zakłócając tym samym spokój sąsiadów. Elementarnym bowiem warunkiem właściwego pojmowania wolności jest zrozumienie, że osiągamy ten stan nie
poprzez stawanie się agresorem czy okupantem cudzej wolności, ale przez takie pielęgnowanie swojej suwerenności, które innym pozwala zachować ich własną odrębność i niezależność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu