Ustawione niedaleko budynków zgromadzenia 4 paśniki raz w tygodniu napełniane są sianem i kukurydzą. Z tej leśnej stołówki korzysta stadko złożone z 7 saren. Jak mówi jeden z dokarmiających je salezjanów, wszystko wskazuje na to, że szczęśliwie dotrwają one do wiosny i tym samym nie powtórzy się tragedia z zeszłego roku. Wówczas, jedna z młodych saren zapadła się w głęboki śnieg i nie potrafiła z niego wyjść. Sytuację wykorzystały bezpańskie psy, które zagryzły łanię.
Tej zimy jedyne polowanie na sarny urządzili ludzie. Strzelby zastąpione zostały jednak przez aparaty fotograficzne. To dodatkowa atrakcja dla gości przebywających w prowadzonym przez Salezjanów Domu Pielgrzyma. Przy odrobinie szczęścia mogą oni uwiecznić na zdjęciach dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Jak zaznaczają salezjanie, aby z bezkrwawego safari wrócić z trofeum, tzn. ze zdjęciami, trzeba uzbroić się w cierpliwość i liczyć na uśmiech losu. Byle hałas płoszy sarny, które chyba za bardzo nie chcą, by ludzie zakłócali ich spokój.
Pomóż w rozwoju naszego portalu