„... czasem, w którym Pan Jezus chciał nam ten dar zostawić, był czas Jego śmierci. Kiedy ludzie szykowali na niego bicze, ciernie i krzyż, aby Go zabić, wtedy ukochany Zbawiciel postanowił zostawić nam ostatni dowód swojej miłości. Dlaczego w godzinie śmierci, a nie wcześniej ustanowił ten Sakrament? Ponieważ znaki miłości, które czynią przyjaciele w chwili śmierci, łatwiej się pamięta i zachowuje z miłością. Pan Jezus już przedtem na wiele sposobów nam się ofiarowywał. Stał się naszym towarzyszem, mistrzem, ojcem, światłością, wzorem i ofiarą.
Pozostał zatem ostatni stopień miłości, aby nam się oddać na pokarm w celu zupełnego połączenia się z nami, na wzór owego połączenia, jakie zachodzi między pokarmem a osobą, która go przyjmuje.
Właśnie to sprawił, dając się nam w Najświętszym Sakramencie. Nie dosyć Mu było połączyć się tylko z naszą naturą ludzką. On chciał jeszcze za pomocą tego Sakramentu połączyć się z każdym z nas w sposób jak najściślejszy. W żadnym swoim czynie nie okazał się Zbawiciel tak czuły i miłosierny, jak właśnie w Najświętszym Sakramencie, w którym wyniszczony staje się pokarmem, aby przeniknąć nasze dusze i połączyć się serdecznie ze swoimi wiernymi. Z tym Panem, na którego nie śmią patrzeć święci aniołowie, łączą się grzeszni ludzie, tworząc z Nim jedno ciało. Któryż to pasterz karmi swoje owieczki własną krwią? A Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie żywi nas własną krwią i łączy się z nami. Dlaczego daje siebie na pokarm? - Ponieważ nas gorąco miłuje. Przeto dzięki szczególnym więzom chce z nami stanowić jedno.
Tym sposobem uczynił cud największy. «Zapewnił pamięć swym cudom... dał pokarm tym, którzy się Go boją» (Ps 111,4-5) - folgując swojemu pragnieniu, aby być razem z nami i zjednoczyć w jedno nasze serce ze swoim Sercem. O przedziwna miłości Zbawiciela, która chciałaś swoje Ciało tak spoić nierozerwalnie z ciałem naszym, abyśmy tworzyli jedno ciało i jedną duszę. Słusznie zatem św. Tomasz, Doktor Anielski, nazywa Najświętszy Sakrament Sakramentem Miłości, rękojmią, dowodem i upominkiem miłości.
O przedziwna miłości Jezusowa, tyś godna miłości nieskończonej! Kiedyż, Jezu, będę Cię miłować tak, jak Tyś mnie umiłował? Twoim największym pragnieniem jest, abym Cię miłował. Tymczasem ośmielam się odwrócić od Ciebie, Dobra nieskończonego, a zwrócić się ku marnym i nędznym dobrom ziemskim! Oświeć mnie, Panie, abym lepiej poznał wielkość Twojej Dobroci, w Tobie się rozmiłował i odtąd pełnił przede wszystkim Twoją wolę. Matko Chrystusowa i Matko moja, wyproś mi, ażebym cały zapłonął świętą Jego miłością!”.
(Bł. Bronisław Markiewicz, Jak stać się na wieki szczęśliwym, Częstochowa 2005, s. 17-19)
Pomóż w rozwoju naszego portalu