Reklama

Na wspomnienie tego czasu łzy nie wysychają...

Niedziela toruńska 24/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był taki czas w 1940 r., gdy wagonami towarowymi wywożono na Sybir Polaków. Głównie inteligencję, ziemian i innych, którzy mogliby nie podporządkować się nowej władzy na terenach polskich Kresów wschodnich. Rocznice kolejnych wywózek przypadają 10 lutego, 13 kwietnia i w czerwcu. Wywożono całymi rodzinami, i staruszków, i niemowlęta w becikach. Rozpacz po utracie domostwa w zniewolonej już Ojczyźnie, głód, ciężka praca fizyczna ponad siły, choroby i tragiczne warunki bytowe, śmierć najbliższych - to główne tematy przewijające się we wspomnieniach Sybiraków. Ta część z nich, której udało się wrócić po 1946 r., mogła mówić o życiu na nieludzkiej ziemi dopiero po 1989 r. Dopiero wówczas powstał Związek Sybiraków, mający swoje oddziały w wielu miastach Polski. Spotykają się oni na zjazdach krajowych i międzynarodowych. Z każdym rokiem jest ich coraz mniej...
Szczególną grupę wśród tej rzeszy stanowią osoby, które w latach 40. były małymi dziećmi lub urodziły się na nieludzkiej ziemi. W Toruniu żyje jeszcze 233 Sybiraków, a wśród nich 9 osób, które przebywały w Domach Dziecka na tamtym terenie. Pani Wanda Sychla-Borowy wspomina czas przeżyty w Rosji, wielokrotnie ocierając łzy, a jej drżące ręce świadczą o ogromnym zaangażowaniu emocjonalnym. Gdy wraz z rodziną była wywieziona z Józefpola, miała wówczas 7 lat; brat Mieczysław 17 lat, siostra Gienia 10 i mały Antoś 5. Po ich wywózce cały dobytek został rozgrabiony przez okolicznych mieszkańców. „Po długiej podróży - wspomina pani Wanda - dotarliśmy do obozu na Syberii, a pod koniec 1941 r. do Buchary. Rozlokowano nas w kołchozach na pustyni. Nieustannie towarzyszył nam głód. W utrzymaniu się przy życiu pomagała żywność ukradziona, lub pochodząca z wymiany resztek posiadanego dobytku. W lepiance bez okna spaliśmy na klepisku. Byliśmy jedyną europejską rodziną w tym uzbeckim ubogim sowchozie. Byłam dość żywotną osóbką, szybko więc zaprzyjaźniłam się z miejscową dzieciarnią i dzięki temu nauczyłam się trochę mówić po uzbecku. Moi rodzice porozumiewali się z Uzbekami przy pomocy mojego tłumaczenia. Wkrótce ojciec rozchorował się na tyfus i, przeszedłszy również zapalenie płuc, zmarł w szpitalu w niedalekim Wabkiencie; mamie nie powiedziano nawet gdzie został pochowany. Bez pomocy ojca życie stawało się coraz trudniejsze. Mama oddała więc małego Antosia do ochronki, aby mógł otrzymywać chociaż minimalne jedzenie. Jednak wygłodzenie dało o sobie znać - zachorował na krwawą dezynterię i zmarł. Miejsce jego pochówku również nie było nam znane. Zostałyśmy same, nadal bez środków do życia. Mama starała się jak mogła, by uratować nas od śmierci głodowej. Czasem w nocy udawało jej się wybrać trochę makuchów bawełnianych ze żłobów kołchozowych zwierząt. Ja z kolei wspinałam się na drzewa i z gniazd wybierałam ptasie jaja i pisklęta. Niekiedy z kołchozowego pola przynosiłam ukradkiem kłosy zboża, arbuzy lub melony. Oczywiście, musiałam uważać, aby nikt mnie nie schwytał. Jednak mama była coraz słabsza i schorowana, puchła z głodu. Pewnego razu do lepianki przyniosłam małego jeża. Od tego momentu zaczęłam polować na jeże na pustyni. Opalałam kolce jeża w ogniu, potem zwierzątko patroszyłam i dodając lebiody lub koniczyny gotowałyśmy zupę. Jeże uratowały nas od śmierci głodowej. Mama wyzdrowiała. Wkrótce uciekłyśmy z sowchozu do Wabkientu. Tam mama dostała pracę jako stróż w banku, a Gienia robiła na drutach skarpety i rękawice dla wojska, na zamówienie miejscowych władz. Oczywiście, obowiązywała ją norma, więc do pomocy włączyłam się i ja. Zaczęłam chodzić do rosyjskiej szkoły. Nie mogłam jednak znieść przezwisk dzieci: Palaczka, cyplonok warenyj, cyplonok żarenyj (Polka, kurczak gotowany, kurczak pieczony - przyp. aut.). Odmówiłam więc stanowczo chodzenia do szkoły. Mama umieściła mnie w polskiej ochronce pod Wabkientem. Miała na uwadze jedzenie, jakie tam mogłam otrzymywać, choć bardzo, bardzo skromne. Pamiętałam wcześniejsze głodowe miesiące, więc było mi tam dobrze. Potem mama umieściła mnie w Domu Dziecka pod Bucharą. Jednak tęsknota za mamą była tak wielka, że któregoś dnia samowolnie uciekłam do Wabkientu. Gdy w 1944 r. dostaliśmy wiadomość z Delegatury PCK w Teheranie, że brat Mieczysław żyje (będąc jeszcze na Syberii, z kolegami udał się w 1941 r. na poszukiwanie armii Andersa na południu Rosji) i jest mu tam dobrze, zapanowała wielka radość. Wkrótce dostaliśmy od niego kilka paczek, które były dla nas wielką pomocą. W tym samym roku mama umieściła mnie w polskiej szkole z internatem w Bucharze. Uczyłam się bardzo pilnie i żyłam nadzieją na rychły koniec wojny i powrót do Polski. Transporty do kraju zorganizowano pod koniec maja 1946 r. Gdy w czasie jazdy siostra Gienia wpadła pod pociąg i straciła nogę, mama została z nią w szpitalu w Osnowie. Jednak ja pojechałam dalej razem z innymi dziećmi, w transporcie do Polski. Z Brześcia, przy pomocy prowadzącej transport Rosjanki, nadaliśmy wiadomość do mamy, że już jestem w Polsce. Skierowano nas do Gostynina, a potem do Domu Dziecka w Ostródzie. Już w październiku mama i Gienia, która chodziła o kulach, odszukały nas. Za radą kierowniczki Domu Dziecka obie z siostrą zostałyśmy tam do matury, czyli do 1951 r. Potem rozpoczęłam pracę i samodzielne życie, które jednak nadal mnie nie głaskało...”.
Pani Wanda jest obecnie skarbnikiem Oddziału Związku Sybiraków w Toruniu. Dzięki jej usilnym staraniom i przy poparciu wielu Sybiraków Torunia i okolic, a także władz miasta Torunia, na cmentarzu przy ul. Grudziądzkiej stanął pomnik upamiętniający ludzi, którzy zginęli na nieludzkiej ziemi, i tych, którzy walczyli o polskość. Pani Wanda spotyka się też na zjazdach z Sybirakami, którzy byli na tamtych terenach w Domach Dziecka i ochronkach, a rozproszeni są po całej Polsce i za granicą. Zjazdy te odbywają się co 2 lata.
W celu poszerzenia informacji na powyższy temat można się zgłosić do Związku Sybiraków - Oddział w Toruniu przy ul. Przedzamcze 3.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Meksyk: Porwanie biskupa słynącego z prób mediacji między kartelami narkotykowi

2024-04-30 09:24

[ TEMATY ]

Meksyk

Episkopat Flickr

Emerytowany biskup rzymskokatolicki, który zasłynął z prób mediacji między kartelami narkotykowymi w Meksyku, został porwany – poinformowała w poniedziałek Meksykańska Rada Biskupów.

Przywódcy kościoła w Meksyku powiedzieli, że ks. Salvador Rangel zaginął w sobotę i w oświadczeniu wezwali porywaczy do jego uwolnienia.

CZYTAJ DALEJ

Rozpoczęła się nowenna do św. Stanisława

2024-04-30 08:10

[ TEMATY ]

św. Stanisław Biskup i Męczennik

pl.wikipedia.org

Św. Stanisław, biskup i męczennik

Św. Stanisław, biskup i męczennik

Potrzebujemy wiary i męstwa na jego wzór, aby móc jasno i dobitnie opowiadać się po stronie prawdy i nie pozwalać na bezbożnictwo, demoralizację, niesprawiedliwość i by umieć podejmować te wyzwania, które stają przed nami jako ludźmi wierzącymi i jako Polakami - powiedział o. Grzegorz Prus OSPPE w pierwszym dniu nowenny do św. Stanisława w katedrze na Wawelu.

Mszy św. przewodniczył ks. Jan Kabziński, kanonik kapituły katedralnej, który razem z innymi kapłanami swojego rocznika świętował 45. rocznicę święceń kapłańskich przyjętych 29 kwietnia 1979 r. z rąk kard. Franciszka Macharskiego.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony: Bez przesady

2024-04-30 21:13

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co Jezus dał nam Maryję? Jak budować z Nią relację? Czy da się przesadzić w miłości do Matki Bożej? Tymi i innymi przemyśleniami dzieli się w swoim podcaście ks. Tomasz Podlewski. Zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka "Podcastu umajonego".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję