Każdego dnia spotykamy ludzi, którzy nie mogą pogodzić się z faktem przemijania życia. Już nie jeden raz do nas, którzy z pewnością sami bardzo często zastanawiamy się nad tajemnicą śmierci, kierowano pytanie: czy istnienie, wraz z wszystkim co je wypełnia, ma jakiś głębszy sens. Jeśli tak, to gdzie go szukać? Jeszcze mocniej brzmią te pytania wówczas, gdy padają z ust ludzi ochrzczonych, którzy werbalizując swoje wewnętrzne niepokoje, wkraczają w przestrzeń pogłębiania i świadomego przeżywania swej wiary. Zatrzymajmy się zatem na płaszczyźnie chrześcijańskich dylematów dotyczących sensu życia, nadziei i jej spełnienia. Spróbujmy prześledzić trzy etapy ludzkiego istnienia: narodzenie chrzcielne, życie w perspektywie wieczności i spełnienie nadziei. Popatrzmy na nie przez pryzmat Zmartwychwstałego Chrystusa, który stoi w centrum naszej wiary.
Zrodzeni w chrzcie
Reklama
Chrzest rozpoczyna życie chrześcijańskie. Jest on - jak mówi św. Paweł - zniszczeniem dawnego człowieka, obarczonego grzechem, i stworzeniem nowego, powołanego do życia w Królestwie Boga. Od tego momentu życie nabiera nowego sensu, a każda jego chwila przybliża człowieka do spełnienia nadziei. Nie jest to zwyczajna, ludzka nadzieja, o jakiej często mówimy, gdy czegoś oczekujemy od drugiego człowieka, czy też od świata. Nadzieja chrześcijańska rodzi się w wodach chrztu i wypływa z uczestnictwa w Krzyżu i Zmartwychwstaniu Chrystusa. Jej przedmiotem jest życie wieczne, a więc powrót do utraconego raju. Od chwili zanurzenia w wodach chrzcielnych chrześcijanin winien całym życiem odpowiedzieć na ten szczególny dar, który otrzymał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ze śmierci do życia...
Skąd płynie moc chrześcijańskiej nadziei? Już od momentu grzechu pierworodnego Bóg zapowiadał odkupienie stworzenia. W swojej miłości nieustannie dążył do odnowienia przymierza, zerwanego przez nieprawość ludzkich serc. Ostatecznie obiecał, że pośle Mesjasza, który przywróci stworzeniu utraconą godność i dziedzictwo raju. Wypełniło się to w osobie Jezusa z Nazaretu. Wraz z Jego przyjściem na świat rozpoczęły się czasy eschatologiczne. „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” - powiedział o sobie Jezus w rozmowie z Nikodemem. On jest Sługą Jahwe z proroctw Izajasza, wydanym na świat, by pokonać szatana i przywrócić człowiekowi niekończące się życie. Jezus pokonał grzech i moc zła umierając na Krzyżu. Jeszcze donioślejsze jest jednak wydarzenie Jego Zmartwychwstania, gdyż z tajemnicy pustego Grobu zrodziła się nowa nadzieja człowieka. Śmierć - owoc grzechu, została pokonana. Od tego momentu - jak pisze św. Grzegorz z Nazjanzu - każdy człowiek staje się przez chrzest uczestnikiem nowego życia: „W chrzcie jesteśmy pogrzebani razem z Chrystusem, aby razem z Nim zmartwychwstać”.
Żyć Zmartwychwstaniem...
Nie ma większego wydarzenia w historii zbawienia nad Zmartwychwstanie Pana. Ono nadaje sens istnienia całemu stworzeniu. „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” - pisze Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 15, 14). Istotnie, gdyby nie było wielkanocnego poranka, świat nadal podążałby w nieznanym kierunku. Zmartwychwstanie Chrystusa otworzyło przed ludzkością dostęp do życia w Królestwie Ojca. Stając w obliczu Pustego Grobu niech z naszych serc płynie pełen nadziei okrzyk: „Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień? Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1 Kor 15, 55).