Pielgrzymki są bardzo znane w Europie, zwłaszcza w Hiszpanii. Tam wierni pielgrzymują do sanktuarium w Compostella. A już naprawdę najbardziej znane są pielgrzymki piesze do Częstochowy w Polsce. Pątnicy idą całymi dniami, by spotkać się z Matką w Częstochowie.
Pielgrzymkę pieszą do Amerykańskiej Częstochowy w Pensylwanii zapoczątkował mój kolega z seminarium ojciec Ignacy Kuziemski. Człowiek Boży, kochający Matkę Bożą, całkowicie oddany ludziom. Dwadzieścia lat temu miał natchnienie, by zorganizować pielgrzymkę pieszą do Częstochowy. W pierwszej pielgrzymce uczestniczyło zaledwie kilka osób. Ale z roku na rok liczba pielgrzymów się powiększała. Wiadomość o pielgrzymce zaczęła się rozchodzić po Ameryce. Dziesiątki Polaków i osób innych narodowości z Nowego Yorku i okolic przyłączało się do grupy z Great Meadows. Pielgrzymki prowadzili przeważnie ojcowie redemptoryści, a przede wszystkim niezmordowany ojciec Jan Kwiecień. Wiele sióstr zakonnych pomagało i pomaga, idąc też jako pątniczki, ale i służąc jako pielęgniarki. Wspomnę tutaj choćby tylko siostrę Teresę ze Zgromadzenia Służebniczek Starowiejskich, która uczestniczyła we wszystkich pielgrzymkach w Ameryce, czy siostrę Mateę, misjonarkę Benedyktynkę, która swoim pięknym głosem animuje i dodaje ducha pielgrzymom. Kilka lat temu Polacy z Philadelphi zachęceni przez ks. Górkę, zorganizowali pierwszą pielgrzymkę, która dołącza w Częstochowie do głównej grupy i odtąd razem wchodzą do sanktuarium. Pięć lat temu wyruszała grupa z Trenton.
I tak w tym roku obchodziliśmy 20-lecie pielgrzymek do Amerykańskiej Częstochowy. Brałem udział w czterech pielgrzymkach. Każda z nich była nowym doświadczeniem, odnową ducha, prawdziwymi rekolekcjami. Bracia pielgrzymi swoją wiarą, swoją wytrwałością, swoją solidarnością uczą nas więcej niż wiele teoretycznie poprawnych kazań. Wiele można się nauczyć od brata czy siostry pielgrzyma w chwili odpoczynku, kiedy siadamy lub kładziemy się na trawie, dając odpoczynek stopom, odczuwając to samo zmęczenie nóg i całego ciała, ale nie narzekając, wręcz przeciwnie, dodając sobie wzajemnie ducha. Jak wiele można się nauczyć z wymiany doświadczeń życiowych, przeżyć, w których Bóg w jakiś szczególny sposób był obecny. Jak wielkim pocieszeniem jest fakt, że jeszcze zasady wiary, etyki i rady ewangeliczne są drogowskazami w życiu dla wielu. To wszystko odsłania charakter pielgrzymki!
Tematem tegorocznego pielgrzymowania było zawołanie: „Przyjrzyj się swojemu powołaniu”. W grupie z Great Meadows przez cztery dni pielgrzymowania rozważaliśmy, jak sakramenty święte objawiają nam nasze powołanie i jak pomagają w jego wypełnianiu. Jeden dzień był całkowicie poświęcony rodzinie. To był dzień szczególnie ważny i pożyteczny dla nas wszystkich. Ile pytań, ile wątpliwości, ale ile też przykładów naprawdę świętych rodzin spotykamy jeszcze w tym zmaterializowanym, zglobalizowanym świecie, w którym wydawałoby się, że już nie ma miejsca na pierwiastki religijne. A mimo wszystko jest inaczej.
Pielgrzymka dla mnie, jako biskupa i kapłana, z dużym doświadczeniem życiowym i misyjnym, bo przecież mam już 43 lata kapłaństwa i 18 lat biskupstwa, jako misjonarz w Ameryce Łacińskiej, a teraz już ponad 30 lat w Brazylii, była naprawdę czymś wielkim, odnowieniem duchowym a przede wszystkim okazją do odnowienia zobowiązania do jeszcze większego poświęcenia się Ludowi Bożemu, by mu służyć z jeszcze większym oddaniem i miłością.
I ten Lud jest naprawdę wdzięczny za właściwe ukierunkowanie, za porady duchowe, którymi im służymy. Doświadczyłem tego podczas tej pielgrzymki, gdy pod jej koniec przez nagłe zmiany temperatury, deszcz a potem spiekotę, trochę się przeziębiłem i ochrypłem. Jak ci kochani ludzie chcieli mi pomóc, ofiarowywali wszystko co mieli, by mi ulżyć, abym mógł być z nimi.
Jednym z punktów niecodziennych na tegorocznej pielgrzymce była Msza św. koncelebrowana z grupą z Trenton, którą prowadził mój bratanek - ojciec Zdzisław Stanula CSsR - długoletni misjonarz w Afryce, który od roku pracuje w Perth Amboy. Był to akcent powołaniowy - stryjek biskup i bratanek, którego stryjek wyświęcił na kapłana, złączeni w tej samej posłudze Ludowi Bożemu, pielgrzymującemu do Domu Matki.
Na koniec moich rozważań i osobistych przeżyć z 20. pielgrzymki z Great Meadows - NJ, Philadelphi i Trenton, chciałem pogratulować organizatorom tej i dotychczasowych pielgrzymek. Przygotowanie takiej pielgrzymki wymaga wiele pracy i poświęcenia, ale jest to też misja. Chciałem pogratulować, ale też i zachęcić, by się nie zniechęcać trudnościami i kontynuować to dzieło. Oddaję cześć i chylę głowę przed moim kolegą i współbratem, ks. Ignacym Kuziemskim, którego Pan powołał do swojej chwały, za wprowadzenie tradycji pielgrzymek w Stanach Zjednoczonych. Niech Pan mu da niebo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu