Kontynuujemy naszą wędrówkę po dziejach Prymasowskiego Wyższego
Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Początki, jak to zwykle bywa, okazały
się bardzo trudne.
Opóźniający się remont seminaryjnego budynku spowodował,
że pierwszy semestr rozpoczął się 1 lutego 1928 r. Alumni uczęszczali
na wykłady z przedmiotów filozoficznych: metafizyki, teodycei, kosmologii,
historii filozofii oraz psychologii, socjologii i patrystyki. Wykładane
były również języki: hebrajski i grecki. Od samego początku wykłady
odbywały się regularnie, nawet - jak to podaje kronika - "w miesiącach
zimowych, w których niesłychane mrozy spowodowały na czas pewien
zawieszenie pracy we wszystkich prawie uczelniach".
Obok formacji intelektualnej alumnów, bardzo ważne miejsce
w życiu Seminarium zajmuje formacja duchowa. Oprócz codziennych praktyk
religijnych i comiesięcznych dni skupienia odbywały się doroczne
rekolekcje. Po raz pierwszy w gnieźnieńskim Seminarium odbyły się
one pod kierownictwem ojca duchownego w dniach od 11 do 18 listopada
1928 r. Poświęcone były "doskonałości". Na zakończenie rekolekcji,
17 listopada 1928 r., po raz pierwszy Biskup Laubitz w seminaryjnej
kaplicy udzielił 76 alumnom trzeciego semestru tonsury. Następnego
dnia w gnieźnieńskiej katedrze z rąk tegoż Biskupa otrzymali klerycy
pierwsze dwa niższe święcenia. Z całą pewnością było to dla nich
wielkie przeżycie, o czym świadczą zanotowane przez kronikarza słowa
podziękowania skierowane do Biskupa: "Ekscelencjo, Najprzewielebniejszy
Księże Biskupie! Dzień dzisiejszy jest dla nas dniem prawdziwej i
uzasadnionej radości. Bo oto, Ekscelencjo, raczyłeś udzielić nam
tonsury i pierwszych święceń, a temsamem wcieliłeś nas w szeregi
duchowieństwa. Dziękujemy Ci przeto, Ekscelencjo, za to, dziękujemy
Ci również, że nas tak troskliwą, iście ojcowską otaczasz opieką.
Niemałego wprawdzie dziś dostąpiliśmy zaszczytu, ale też, niemniej
temsamem zobowiązaliśmy się względem Kościoła, który w obecnych czasach
tak ciężką musi staczać walkę i tak bardzo potrzebuje sił na swą
obronę. Przyrzekamy Ci więc, Ekscelencjo, jako naszej prawdziwej
władzy kościelnej, że będziemy się starali wyrobić w sobie ducha
prawdziwie Chrystusowego, bo tylko kapłan, którego celem, ideałem
i drogą jest Chrystus, może spełnić należycie obowiązki, jakie nakłada
na niego Kościół. Obiecujemy Ci, Ekscelencjo, że zawsze będziemy
wiernymi synami diecezji i Waszej Ekscelencji, że pracować będziemy
dla uświęcania bratnich dusz, które prowadzić mamy do Boga. (...)
Racz, Ekscelencjo, jeszcze raz przyjąć nasze najgłębsze wyrazy podziękowania,
czci i szacunku. W modlitwach zaś naszych prosić będziemy Boga, by
jak najobfitsze zesłał błogosławieństwo na Twoją pracę w winnicy
Pańskiej". Po tych słowach Ksiądz Biskup podziękował za wyrazy przywiązania
i gotowości do gorliwej pracy. "Wyraził życzenie, aby wszyscy alumni
wyrośli w przyszłości na dzielnych kapłanów, Chrystusowych, kapłanów,
jakich Kościół bardzo potrzebuje. By dla sprawy Bożej nie żałowali
trudu i mozołu, lecz by wszelkimi siłami starali się jak najbardziej
postępować w doskonałości i mądrości, której domaga się dziś od kapłana
już nie tylko charakter kapłański, ale i wszechstronny postęp ludzkości,
który wnosząc w życie nowe metody pracy i walki, nie może pozostawić
kapłana katolickiego wstecz przy wykształceniu miernemu i życiu z
dnia na dzień spokojnemu, bez wysiłku, bez pracy i walki". Kiedy
dzisiaj prześledzimy uroczystości i wydarzenia z życia wspólnoty,
nie znajdziemy tam "przyjęcia tonsury". Może to nawet dobrze, że
współczesny kleryk pozbawiony jest "zaszczytu wygalania koła na czubku
głowy". Zresztą, biorąc pod uwagę zanieczyszczenie środowiska, szczególnie
wody, i tak połowa z nas po kilku latach wygląda jak łysiejący panowie
w
podeszłym wieku. Jak widać, przyroda sama poradziła sobie z tonsurą,
i to nie gorzej od najlepszego fryzjera
Pomóż w rozwoju naszego portalu