Reklama

Wielki Post - pustynia w codzienności

Niedziela lubelska 7/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Strzępka: - Czy w XXI wieku Wielki Post jest jeszcze potrzebny?

Ks. prof. Marek Chmielewski: - Wielki Post nie tylko jest potrzebny, ale wprost niezbędny współczesnemu człowiekowi, nastawionemu konsumpcyjnie i hedonistycznie, którego mentalność została ukierunkowana bardziej na to, by więcej „mieć”, niż „być”. A właśnie praktyki postne, które Kościół proponuje szczególnie na Wielki Post, mają na celu podniesienie jakości życia, czyli to, by bardziej „być” niż więcej „mieć”. Kwestią otwartą pozostaje, w jaki sposób Wielki Post przeżywamy: czy tylko zewnętrznie, a więc traktując go jak zjawisko kulturowo-religijne, czy też z zaangażowaniem duchowym, bez którego ten okres liturgiczny nie miałby sensu.

- Jak w tym kontekście rozumieć symbole związane z Wielkim Postem, np. posypanie głów popiołem? I co, jeśli niektórzy uważają, że one niczego nie wnoszą do życia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Symbol ma sens tylko wtedy, kiedy wyraża wewnętrzne nastawianie człowieka. Tak jest właśnie z posypaniem głów popiołem, co ma być wyrazem świadomości skruchy, chęci wewnętrznej przemiany oraz przede wszystkim uznania własnej grzeszności i zależności od Boga. Podkreślają to m.in. formuły stosowane przez kapłana podczas tego obrzędu: „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” (Rdz 3, 19) oraz „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15). Te słowa wyrażają najgłębszy sens tej praktyki: postawę wewnętrznej przemiany i nawrócenia, a zarazem świadomość, że człowiek całkowicie zależy od Boga i jakość jego życia jest gwarantowana relacją z Nim. Sama praktyka użycia popiołu jako gestu pokory i pokuty nie jest typowo chrześcijańska, występuje bowiem w innych religiach. Natomiast wiele razy w Starym Testamencie mówi się o prochu i popiele jako znaku pokuty, umartwienia, żalu czy nawet rozpaczy. Jest to więc symbol bardzo bogaty w treść. Ważne jest, by pamiętać, że przyjęcie popiołu na głowę ma wyrażać wewnętrzne nastawienie przemiany i umartwienia, czegoś w rodzaju spopielenia, czyli spalenia tego, co złe, co zajmuje przestrzeń serca należną Bogu.

- Czyli, jeśli dla kogoś ten znak nie ma znaczenia, to nie powinien uczestniczyć w liturgii Środy Popielcowej?

- Nie, nie należy tak radykalnie stawiać sprawy. Ktoś taki, jeśli jest ochrzczony, tym bardziej powinien uczestniczyć w tej Liturgii, aby obudzić w sobie stosowną motywację.

Reklama

- W jaki sposób?

- To jest zawsze kwestia wolnej woli człowieka i jego współpracy z łaską Bożą. Jeśli ktoś nie chce, to żadne argumenty, nawet najbardziej płomienne kazanie, może dla niego nic nie znaczyć. Po prostu trzeba chcieć dokonać gruntownej rewizji swojego systemu wartości, patrząc chociażby na znak popiołu i słysząc te wstrząsające słowa. Uświadomienie sobie prawdy o znikomości i przemijalności życia może obudzić w chrześcijaninie głębszą refleksję, że musi budować na wartościach - na skale, a nie na piasku (por. Mt 7, 24-26) i błyskotkach życia. Co do sposobu, w jaki można poruszyć i przemówić do sumienia, to trzeba zostawić przestrzeń działania dla Pana Boga, który ma odpowiednie sposoby, by dotrzeć do woli człowieka i pociągnąć go do współpracy oraz wysiłku wewnętrznej przemiany.

- I do tego potrzeba aż 40 dni Wielkiego Postu?

- Nie tylko tych kilku tygodni, ale całego życia! Natomiast 40 dni Wielkiego Postu ma wymowę symboliczną. Pamiętajmy, że liturgia w znacznym stopniu posługuje się symbolami, ponieważ zawiera rzeczywistość o wiele bogatszą, niż można wyrazić przy pomocy konkretnych pojęć. Symbol 40 dni przywołuje bardzo bogatą treść staro- i nowotestamentalną. Ta liczba przywołuje na pamięć np. potop, podczas którego deszcz padał nieustannie 40 dni (por. Rdz 7, 12.17), a później oczekiwanie w arce Noego na opadnięcie wód, co jest symbolem oczyszczenia. Liczba dni Wielkiego Postu przypomina 40 lat wędrówki Narodu Wybranego z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej (symbol przejścia - paschy od niewoli grzechu do wolności dzieci Bożych). To także przypomnienie historii Eliasza, który - uciekając przed królową Jezebel, chciał umrzeć na pustyni, ale pokrzepiony przez anioła, szedł 40 dni i 40 nocy do Bożej Góry Horeb (por. 1 Krl 19, 8). W świadomości starotestamentalnej ta góra była uosobieniem nieba, gdzie prorok doświadczył bliskości „przechodzącego” Boga. Najczęściej jednak 40 dni kojarzy się z pobytem Chrystusa na pustyni przed rozpoczęciem publicznej działalności, gdzie był poddany kuszeniu szatańskiemu (por. Mk 1, 13; Łk 4, 2).

- I tu kolejny symbol - pustynia…

- Tak, pustynia to miejsce bezwodne, pozornie pozbawione życia biologicznego. Jest ona jednak przestrzenią, gdzie tętni życie duchowe. Na pustyni człowiek jest wystawiony na próbę, na działanie zła, ale to tam właśnie objawiło się Boże miłosierdzie i opieka. Mówi o tym m.in. Księga Wyjścia: „Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie” (Wj 19, 4). Nie gdzie indziej, ale na pustyni pod Synajem Bóg zawarł przymierze z ludem Izraelskim, czyniąc go narodem wybranym. Pustynia jest więc miejscem doświadczenia duchowego zarówno w wymiarze pozytywnym - zjednoczenia z Bogiem, jak i negatywnym - kuszenia, działania szatańskiego. Jest miejscem i czasem próby wierności Bogu. Z tej racji Wielki Post można porównać do wyjścia na duchową pustynię, gdyż rzeczywiście możemy doświadczyć zarówno bliskości Pana Boga przez umartwienie, modlitwę, nawrócenie, jałmużnę, dobre uczynki, udział w Liturgii czy nabożeństwa zwłaszcza Drogę Krzyżową i Gorzkie Żale, ale także - może bardziej niż kiedykolwiek - różnych pokus, chociażby związanych z postanowieniami, jakie podejmujemy.

- Jak więc praktycznie rozumieć „wyjście na pustynię” i z czym się ono wiąże?

- Oczywiście nie chodzi tu o pustynię w sensie fizycznym, ale przede wszystkim o stworzenie pewnej przestrzeni wewnętrznej tak, by było w niej miejsce dla Boga. Praktycznie więc „wyjście na pustynię” w okresie Wielkiego Postu - choć nie powinno się ono ograniczać do tego okresu - to przede wszystkim świadomy wybór tego, co wypełnia myśli, pragnienia i dążenia. Nie chodzi więc o to, by się całkowicie wyizolować z codzienności, pracy zawodowej czy życia towarzyskiego, ale żeby dokonać roztropnej rewizji: czy to wszystko jest potrzebne i jaką ma wartość? A więc chodzi o stworzenie przestrzeni wyciszenia i skupienia się na tym, co najważniejsze. Temu celowi będzie służy umartwienie. Stąd post powinien dotyczyć nie tylko pokarmu (niestety zbyt często sprowadza się go wyłącznie do kwestii gastronomicznych), ale polega on na różnego rodzaju dobrowolnym samoograniczaniu się ze względu na wyższą motywację, np. w zakresie codziennych, drobnych przyjemności, które są godziwe i dobre, ale niekonieczne - zgodnie z tym, czego uczy św. Paweł: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12). „Wyjście na pustynię” będzie więc polegało na świadomym porzuceniu tego, co nie jest konieczne. Tak robili Ojcowie Pustyni niemal od początku chrześcijaństwa. O właściwej motywacji takiej postawy pisał Tomasz Merton w książce „Posiew kontemplacji”: „Jeżeli udajesz się na pustynię jedynie w celu oddalenia się od tłumu, którego nie znosisz, nie znajdziesz tam ani spokoju, ani samotności - odosobnisz się wprawdzie, ale razem z całą zgrają diabłów”. Nie chodzi więc o to, by odrzucić z pogardą sprawy doczesne, ale by wybrać większą wolność, z tym przekonaniem, że wiem, co służy mojemu dobru, szukam go więc i rezygnuję z rzeczy mało istotnych. Są one swoistym balastem, który nie pozwala mi wzbić się na wyżyny ducha (duc in altum!). Należy zatem widzieć pozytywny wydźwięk postu - „chcę”, a nie negatywny - „muszę”.

- Z Wielkim Postem łączy się także jałmużna - czyli wrzucanie pieniędzy do puszek żebrzących na ulicy…

- Jałmużna - jako jeden z uczynków miłosierdzia, polega na materialnym wsparciu bliźniego w duchu braterskiej miłości, a jej najprostszą formą jest dawanie pieniędzy ubogim i potrzebującym, ale niekoniecznie tym, którzy na ulicy wyciągają rękę, choć oni najbardziej przemawiają do naszej wrażliwości. Dawanie jałmużny powinno być rozsądne, bo niekiedy ci, którzy proszą o pieniądze, korzystają z nich w niegodziwych celach. W takich sytuacjach, choć dając jałmużnę zyskujemy zasługę przez szczodrobliwość, to może się okazać, że wspieramy zło, np. czyjś alkoholizm. Jałmużna, czyli dawanie czegoś z tego, co jest ważne i cenne, może polegać na ofiarowaniu komuś będącemu w potrzebie swojego czasu, ubrania czy żywności, konkretnej pomocy, itd. Ważne jest jednak, by to było czynione w duchu służby: chcę dzielić swój czas, siły czy możliwości z drugim człowiekiem z miłości do niego i do Pana Boga.

- A pokuta?

- To pojęcie bardzo szerokie. Trzeba więc odróżnić akty pokutne od ducha pokuty. Do aktów pokuty zaliczamy przede wszystkim sakrament pokuty, a następnie akty umartwienia. Jednak, aby miały one wymowę oczyszczającą i żeby były przejawem wewnętrznego nawrócenia oraz stwarzania przestrzeni dla Boga, konieczny jest duch pokuty, czyli postawa gotowości do podejmowania różnego rodzaju wysiłków z wyższej motywacji, tj. miłości do Boga, bliźniego i z szacunku dla samego siebie. Takim duchem pokuty może być zgadzanie się na różnego rodzaju niewygody i przeciwności życiowe, a więc takie nastawienie, że zamiast wynajdywać sobie umartwienia, można przyjmować trudy codzienności jako pokutę, czy rodzaj samokarcenia za swoje grzechy. Na przykład, mogę sobie postanowić, że zamiast denerwować się na uciążliwego sąsiada, będę dla niego życzliwy, dobrze o nim pomyślę czy nawet pomodlę się za niego.

- Ale to dużo kosztuje…

- Oczywiście! Zawsze to, co jest cenne, na ogół jest trudne. Tylko zło przychodzi łatwo i to nie zawsze.

- „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5, 20) - wzywa św. Paweł. Co to konkretnie znaczy i czy to nie za dużo, jak na jeden Wielki Post?

- W tych słowach zawiera się sama istota owocnego przeżywania Wielkiego Postu. Pojednanie z Bogiem, do którego wzywa Chrystus, dokonuje się przede wszystkim przez dobrze przeżyty sakrament pokuty. Bez dobrze odprawionej spowiedzi w tym świętym czasie nie można właściwie przygotować się do świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Wpierw bowiem musi się dokonać powstanie z własnych grzechów. Tu się pojawia dotkliwy problem małżonków żyjących w związkach niesakramentalnych. Dla wielu z nich każde święta, a zwłaszcza Bożego Narodzenia i Wielkanocy, są dramatycznym przeżyciem, gdy widzą innych przystępujących do Komunii, a sami nie mogą. Przy tym jednak nie obrażają się na Kościół, że ich „odrzucił”, bo mają świadomość, że sami wybrali taką formę życia, której Kościół, wierny nauce Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa, nie akceptuje. Postawy uznania siebie grzesznikiem domaga się Jan Paweł II. W adhortacji apostolskiej „Reconciliatio et paenitentia” Papież pisze, że dla nawrócenia i pojednania z Bogiem oraz z ludźmi nie wystarczy wyznać swój grzech, ale trzeba uznać siebie grzesznikiem - „to ja zgrzeszyłem!” W przypadku małżonków niesakramentalnych, czy innych osób związanych tzw. cenzurami kościelnymi, już samo szczere pragnienie pojednania z Bogiem i Kościołem, a także ból związany z niemożnością przystąpienia do Eucharystii, o ile nie jest naznaczony buntem, jest początkiem drogi do prawdziwego nawrócenia.

- Wielki Post wydaje się być smutnym okresem liturgicznym. Czy musi tak być?

- Ten okres liturgiczny jest naznaczony powagą. Gdy mówimy o smutku w przeżywaniu Wielkiego Postu, zbytnio kładziemy akcent na sferę uczuciową. Natomiast chodzi o metanoię, czyli przemianę serca - rozumu i woli oraz podjęcie działań wynikających z przylgnięcia do Chrystusa. Świadomość swoich grzechów i niewierności nie skłania do wesołości, lecz do zadumy. Powaga, bardziej niż smutek, jaką dostrzegamy w liturgii tego okresu, wynika przede wszystkim z mocnego wyakcentowania momentów pasyjnych, które dominują w niej szczególnie od piątej niedzieli Wielkiego Postu, zwanej Niedzielą Męki Pańskiej, kiedy tradycyjnie zasłania się krzyże w kościołach. Natomiast pierwsze tygodnie tego okresu są wezwaniem do nawrócenia i pokuty, dlatego nie powinno się wtedy śpiewać pieśni typowo pasyjnych, lecz związane z nawróceniem i przemianą serca.
W Polsce szczególnie pasyjny charakter całego Wielkiego Postu uwarunkowany jest historią, obfitującą w cierpienia za niepodległość. W dobie romantyzmu utożsamiano cierpiący naród polski z umęczonym Mesjaszem i stąd ta dominacja elementu dolorystycznego w przeżywaniu Wielkiego Postu. Powaga i smutek nie są celem samym w sobie, ale klimatem sprzyjającym wewnętrznej przemianie, która niebawem zaowocuje wielkanocną radością. Do takiej przemiany wzywa liturgia piątku po Popielcu. W odczytywanym wtedy fragmencie z Księgi Izajasza znajdujemy słowa: „Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie - czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu? Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać” (Iz 58, 5-6). Jeśli wnikniemy w ducha liturgii Wielkiego Postu, to odkryjemy, że jest ona bardzo optymistyczna i pełna szacunku dla wielkości oraz godności człowieka, a daleka od pesymizmu, doloryzmu, samobiczowania się, z którego tak naprawdę czasem niewiele wynika.

- Czyli Wielki Post prowadzi do życia, do odrodzenia?

- Cały wysiłek podejmowany w Wielkim Poście ma na celu nasze odrodzenie, przygotowanie do Wielkanocy. Celem jest pełnia życia, jaką daje Zmartwychwstały Chrystus. Trzeba więc naszemu przeżywaniu Wielkiego Postu nadać wydźwięk radosnej przemiany serca, niosącej pokój, harmonię, pojednanie z Bogiem, innymi i sobą. Człowiek pojednany jest bowiem radosny, choć nie zawsze będzie się to przekładać na zewnętrzną wesołość.

- I skrupulatnie podejmowane praktyki wielkopostne przygotują nas do Wielkanocy?

- Same praktyki nas nie przygotują, ale to my mamy się przygotować. W programowej poniekąd dla Wielkiego Postu liturgii Popielca, znajdujemy słowa proroka Joela: „Nawróćcie się do mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!” (Jl 2, 12). Nie można więc traktować praktyk wielkopostnych w sposób magiczny, tak jakby samo pójście na nabożeństwo Gorzkich Żali czy Drogi Krzyżowej automatycznie dokonywało wewnętrznej przemiany. Praktyki wielkopostne mają być zewnętrznym przejawem wewnętrznej przemiany. A wzruszenia, jakie te nabożeństwa w nas wywołują, mają być nie tyle współczuciem dla cierpiącego Zbawiciela, co przede wszystkim prowadzić do żalu za grzechy i nawrócenia do Boga.

- Jeszcze zostają rekolekcje wielkopostne, które trzeba odstać, tudzież w nich uczestniczyć…

- Jeśli mówimy o „odstaniu” rekolekcji, to znaczy, że traktuje się je jako przymus. A przecież jest to zaproszenie do wyjścia na „pustynię w codzienności”, do zatrzymania się i pochylenia nad jakością swego życia. Niekiedy duszpasterze i wierni przywiązują zbytnio uwagę do osoby kaznodziei rekolekcyjnego oraz do tego, co i jak on głosi. Tymczasem istota rekolekcji zawiera się w tym, co dzieje się w sercu słuchacza, czy i na ile wsłuchuje się on w swoje sumienie. W tym mają mu pomóc słowa rekolekcjonisty. Zatem jakość rekolekcji bardziej zależy od osobistego zaangażowania się słuchacza w proces nawrócenia - metanoi, aniżeli od słów i form rekolekcyjnego przepowiadania. Jeśli nie będzie nastawienia na metanoię, to udział w rekolekcjach może okazać się mało owocny. Choć nigdy nie wiadomo, kiedy, jak i przez które słowa łaska Boża poruszy serce do przemiany. Podejmując trud uczestniczenia w rekolekcjach wielkopostnych, dajmy więc sobie i Panu Bogu szansę na spotkanie się w pół drogi na szlaku zbawienia, wiodącego przez „pustynię naszej codzienności”.

- Kiedy słyszymy termin „Wielki Post”, jakie należałoby mieć skojarzenie?

- To mianowicie, że w tym świętym czasie dokonuje się coś bardzo wielkiego, od czego zależy jakość mojego życia tu i w wieczności z Chrystusem Zmartwychwstałym.

2010-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

Nowenna do Miłosierdzia Bożego w 2023 roku rozpoczyna się 7 kwietnia i zakończy się w sobotę przed Świętem Miłosierdzia Bożego, 15 kwietnia.

CZYTAJ DALEJ

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz Lityński wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji. Życzenia otrzymali również księża, którzy obchodzą w tym roku jubileusze kapłańskie.

Pełna lista nominacji, odznaczeń i jubilatów.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Bądź dla nas codziennym zmartwychpowstawaniem!

2024-03-28 23:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Chrystus zmartwychwstał, lecz każdy z wierzących musi szukać zrozumienia wielkości tej prawdy w swoim życiu i sił, których ona udziela.

Ewangelia (J 20,1 -9)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję