Reklama

Był jak płonąca świeca

Niedziela toruńska 44/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moja recepta brzmi: lekarstwo pokory, witamina modlitwy i zastrzyk poddania się duchowemu kierownictwu w sakramencie spowiedzi
Bp Jan Chrapek

Symbolika świecy, tak ważna w Ruchu Światło-Życie, w wymowny sposób odnosi się do ks. Jana: Świeca daje światło, ale jednocześnie się spala. On też oświecał naszą drogę, ale się spalał
Elżbieta i Paweł Sołdrowscy

Przez kilka kolejnych edycji zapraszałem go na wykłady dla słuchaczy wakacyjnej Szkoły Letniej Kultury i Języka Polskiego przy UMK. Formułował myśli mądre i głębokie - wspomina prof. Czesław Łapicz - a przecież przekazywał je zrozumiale, lekko, a nawet dowcipnie. (…) Po jakimś czasie salę wykładową zamieniano na schody przed rektoratem z wykładowcą-biskupem otoczonym słuchaczami” (por. „Głos Uczelni” nr 1½001). Wspomnień w podobnym duchu jest mnóstwo. Przywołajmy niektóre, by sprzyjały w nadchodzącym listopadowym czasie - uroczystości Wszystkich Świętych, Zaduszek i wypominkowych modlitw - naszej refleksji o życiu Człowieka i Kapłana.

Był pogodny, bezpośredni

„Nie obracał się w świecie pozorów - zauważa s. Joanna Grodzicka, karmelitanka - i tym chyba tak mocno nas młodych przyciągał. Jednak przede wszystkim pociągał do Pana Boga”. Jego prostotę, brak wszelkiej pozy, dziennikarka ze Śląska Krystyna Maciejewska nazwała „niezwykłą zwyczajnością”. Wypowiadał się „osobiście, barwnie, ciepło, bez intencji ranienia kogokolwiek słowem, a jednocześnie jasno i zdecydowanie reprezentując stanowisko Kościoła” - napisał Tomasz Strużanowski w omówieniu jej książki-wywiadu z Biskupem Janem.
S. Joanna przywołuje niepowtarzalną atmosferę oazowych spotkań: „Zaczynał ogłoszenia od rytualnego dowcipu «O chłopie, co to miał sowę». Słyszeliśmy go nieskończoną ilość razy, ale zawsze powiedziany był inaczej i inny dialog, przeplatany salwami śmiechu, z niego się rozwijał”. Znajomi ks. Jana, późniejszego biskupa, w jego „uśmiechniętym” sposobie bycia widzą coś więcej: „Był zawsze pełen humoru, co nie jest zwyczajne dla człowieka zmęczonego pracą” - zauważa ks. Roman Chyliński, michalita. S. Jadwiga Karolska, michalitka, wspomina, że dzięki wrodzonemu poczuciu humoru i pogodzie ducha rozładowywał napięcia w grupie. „Był pogodny, bezpośredni, lubił żartować - potwierdza Katarzyna Wielgoszewska, tak jak s. Jadwiga animatorka grupy oazowej. - Przy tym słuchał nas uważnie i patrzył badawczo. Znał nas lepiej niż się nam wydawało”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dostrzegał każdego

„Noszę w sobie potrzebę dopełnienia, a każde spotkanie to wielkie uczenie się drugiego człowieka” - wyznał w wywiadzie udzielonym pod koniec życia. Anna Głos zapamiętała, jak uważnie wsłuchiwał się w jej słowa. „Dobrze się z nim rozmawiało, bo nie dał mi odczuć dystansu, jaki nas dzielił. A przy tym był świetnym obserwatorem”. Tę ostatnią cechę podkreśla Paweł Sołdrowski, który poznał przyszłego biskupa dwadzieścia lat wcześniej, gdy ten był moderatorem oazy michalickiej w Miejscu Piastowym: „Dostrzegał każdego. Bezbłędnie wyławiał w tłumie kogoś, kto miał zmartwienie. Wtedy zagadywał albo mówił do animatora: „Musisz z nią pogadać, bo jest nie w sosie”. S. Jadwiga podziwia niezwykłe wyczucie ludzkiej psychiki niewiele od siebie starszego kapłana: „Zauważał każdego. Dostrzegał w tłumie i pocieszał smutnych i przygnębionych”. Tu potwierdza się spostrzeżenie bp. Andrzeja Suskiego o swym sufraganie w „Słowie” po jego tragicznej śmierci: „Szukał ludzi i przez wielu był poszukiwany na rozmowy, jakże często długie i bardzo poufne”. On sam powiedział: „Nie chciałem nigdy od razu nawracać ludzi, zawsze najpierw słuchałem”.

Modlił się z nami

„Panie (…): daj mi szczerze prowadzić życie i nigdy nie być aktorem życiowym” - napisał w pamiętniku bł. ks. Stefan W. Frelichowski. Te słowa przychodzą na myśl, gdy spotykamy się z podobnym wyznaniem bp. Jana Chrapka: „Choć po linie doświadczenia modlitewnego próbuję się wspinać ku Panu Jezusowi, to jednak ciągle spadam. Jak Syzyf z kamieniem na plecach podnoszę się i znowu wychodzę na górę. Chcę być w tym autentyczny, boję się o to, by nie grać”.
„Pamiętaliśmy fragmenty kazań ks. Jana - wspomina Katarzyna Wielgoszewska - w których przekładał Słowo Ewangelii na konkrety życia. Nade wszystko jednak pamiętaliśmy lekcje chrześcijaństwa, które nam dawał, bez wielkich słów, nieraz bez słów. Wystarczył jego przykład: jedność słów i czynów”. „Nie miał na wszystko gotowej odpowiedzi - zauważa Paweł Sołdrowski, dodając: - Pytał, uważnie słuchał i modlił się z nami”.
Stanisław Mikołajewicz zapamiętał jego homilie: „Zmuszały do ciągłego skupienia. Mówione spokojnym, w ważnych momentach bardziej zdecydowanym, choć nadal stonowanym głosem, nie pozwalały na przerwy w koncentracji i odbiorze przekazywanych myśli. Miałeś wrażenie, że swoje słowa kieruje właśnie do ciebie”. Jako „czas wzrastania” wspomina Oazy Modlitwy z jego udziałem.
Ks. Wacław Dokurno, dziś proboszcz parafii w Przecznie, przypomina ich genezę w parafii Św. Michała Archanioła w Toruniu: „Zrodziło się pytanie: jak najowocniej rozpocząć nowy rok pracy? Ks. Jan Chrapek w Miejscu Piastowym poradził: „Zacznijcie od modlitwy”. Za podpowiedzią proboszcza, ks. Stanisława Klocka, zaczęliśmy od godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu w pierwsze piątki miesiąca po wieczornej Mszy św. Potrzeba modlitwy była jednak większa. W piątek 2 grudnia [1977] rozpoczęła się pierwsza Oaza Modlitwy w Toruniu”.
Biskup Jan widział potrzebę poszerzenia tej formuły młodzieżowej o „doświadczenie oazowe rodzin”. Maria Major wraz z mężem i dwiema parami małżeńskimi z Torunia w maju 1978 r. spotkała się ks. Chrapkiem w czasie oazy w Krościenku. Wtedy podzielił się swoim doświadczeniem w tym względzie, co zaowocowało powstaniem pierwszego toruńskiego, ogólnoparafialnego kręgu, a później - jego „pączkowaniem”. Po 20 latach w redakcyjnej rozmowie z Biskupem Janem, Maria Major spytała o tamto wydarzenie. „Pamiętam bardzo dobrze - odpowiedział. - Nigdy mi do głowy nie przyszło, że za kilkanaście lat przyjdę do tego miasta w roli duszpasterza diecezji. Dzisiaj patrzę podczas „opłatków” na te setki ludzi i dzieci, i przypominam sobie ten wieczór wiosenny, kiedy spotkaliśmy się. (…) To nie jest owoc wysiłku ludzkiego, to jest owoc Bożego Miłosierdzia”.

Reklama

Dodał nam wiary w siebie

S. Joanna, kilkunastoletnia animatorka, „przymuszona nowicjuszka”, spodziewała się po przybyciu na oazę taryfy ulgowej. „Tymczasem po pierwszym, drobnym wydawałoby się zaniedbaniu, grupa przeze mnie prowadzona „spadła z ambony”. Bardzo byłam wtedy zbuntowana, w sercu boczyłam się na ks. Chrapka. Ale już po niedługim czasie zobaczyłam, że ta szkoła prawdziwych wymagań i przyspieszonego dojrzewania do odpowiedzialności to ogromne błogosławieństwo i do dziś mam w sobie moc wdzięczności za tę „szkołę życia”.
„Byliśmy garstką wolontariuszy - wspomina Teresa Tylicka początki diecezjalnej edycji «Niedzieli» - którzy chcieli poświęcić się pracy redakcyjnej. Ukazał się nasz pierwszy numer «Głosu z Torunia» (4 grudnia 1994 r.), lecz myśl o wydawaniu cotygodniowego pisma nieco nas przerastała. Ponieważ od kilku miesięcy sufraganem diecezji toruńskiej był bp Jan Chrapek, wybitny specjalista od mediów, ks. Wacław Dokurno, który u boku ks. Jana Kalinowskiego był odpowiedzialny za przygotowanie «Głosu», zaaranżował nasze spotkanie z bp. Janem w jego siedzibie przy ul. ks. Pawła Gogi. Zbliżało się Boże Narodzenie, więc Ksiądz Biskup podzielił się z nami opłatkiem. Dał nam konkretne, fachowe wskazówki, jak przygotowywać gazetę. W bardzo przystępny sposób, w serdecznej, wręcz familiarnej atmosferze dzielił się z nami swoim doświadczeniem i sugestiami na temat katolickich mediów. Dopiero po pewnym czasie zrozumieliśmy, jak ważne dla nas było to spotkanie. Biskup Jan dodał nam otuchy i wiary w siebie”.

Reklama

Zmuszał nas do przekraczania siebie

„Każdy dzień rekolekcji oazowych koncentruje się wokół jednej z Tajemnic Różańca. Kiedy doszliśmy do Dźwigania Krzyża, ks. Jan przedstawił nam szaleńczy pomysł: «Pójdziemy Drogą Krzyżową na Górę Cergową i poniesiemy ogromny krzyż zrobiony ze świeżo ściętego drzewa. Na szczycie krzyż wkopiemy, żeby z daleka był widoczny, żeby był naszym wyznaniem wiary (…). Nie pójdziemy wygodnym szlakiem, tylko na przełaj, po stromych zboczach». (…) Przeżycie tej Drogi Krzyżowej - wspomina s. Joanna - tworzyły nie tyle pobożne rozważania, co raczej mocowanie się z samym sobą, żeby mieć siły na kolejny krok, kiedy ubłoceni, zmęczeni do granic wspinaliśmy się, żeby tym wysiłkiem przyznać się do Krzyża”.
„Jesteśmy mu wdzięczni, że zmuszał nas do stawiania sobie wymagań i przekraczania siebie” - mówi Elżbieta Sołdrowska. „My, animatorzy, z rekomendacji ks. Adama Gąsiora, zdobywaliśmy doświadczenia na miejscu, często mądrzejsi od podopiecznych o jeden dzień, niewiele od nich starsi - wspomina Katarzyna Wielgoszewska - jednak ks. Jan zgodnie ze swoją zasadą rzucania na głęboką wodę, przełamywania wewnętrznych ograniczeń i kompleksów nie uzewnętrzniał swoich obaw, przeciwnie - okazywał zaufanie. Wiedzieliśmy, że nie wolno nam go zawieść”. „Jego autorytet był niepodważalny także dlatego, że wymagał nie tylko od nas, lecz przede wszystkim od siebie - dodaje s. Jadwiga.

„Szalony” w dawaniu się innym

Zmarły przed trzema laty bp Adam Śmigielski w mowie pożegnalnej nad trumną bp. Chrapka mówił o jego pracy pasterskiej i nauczycielskiej: Była „radosna, spontaniczna, twórcza, użyteczna, oparta na codziennej odnowie wewnętrznej przez modlitwę, Eucharystię i Słowo Boże”, przy tym „wyniszczająca, powodująca zmęczenie, wyczerpanie, ale nigdy znużenie i zniechęcenie”.
„Pamiętam go nieustannie zmęczonego, ale zawsze gotowego odpowiedzieć na czyjąś prośbę” - wspomina s. Joanna Grodzicka. - To wszystko nie było jedynie entuzjazmem młodego księdza. Bycie „Bożym szaleńcem” nie przeszło mu z latami. Wraz z kolejnymi obowiązkami, przybywającymi latami i doświadczeniem zmieniło może jedynie formy. Ale zawsze pozostał „szalony” w dawaniu się innym - bez patrzenia na własne zmęczenie, bez oszczędzania siebie”.
„Widzieliśmy, że jego zmęczenie narasta z każdym rokiem - zgodnie zauważają Elżbieta i Paweł Sołdrowscy. - Symbolika świecy, tak ważna w Ruchu Światło-Życie, w wymowny sposób odnosi się do ks. Jana: Świeca daje światło, ale jednocześnie się spala. On też oświecał naszą drogę, ale się spalał.

Posłużyłem się publikacjami zamieszczonymi w „Głosie z Torunia”: ks. Wacław Dokurno, „Początki oaz w Toruniu”, 49/1998; „Światło-Życie - ożywcze tchnienie Ducha Świętego. Rozmowa Marii Major z bp. Janem Chrapkiem”, nr 17/1998; Tomasz Strużanowski, „Nie chciałem nigdy od razu nawracać ludzi, zawsze najpierw słuchałem”, 44/2001; Teresa Tylicka, „Dodał nam otuchy…”, 44/2001; Wojciech Wielgoszewski „Wspomnienia o bp. Janie Chrapku”, 42, 43/2006 oraz „Rozumiał i poszukiwał ludzi…”, 4½007, a także książkami: „Ślady serca. Wspomnienia o biskupie Janie Chrapku CSMA”, Michalineum 2006 i „Świat, zbawienie i …telewizja. Z biskupem Janem Chrapkiem rozmawiają Barbara Czajkowska i Dorota Maciejewska”, Księgarnia Św. Jacka 2002.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Odpowiedzialni za formację księży debatowali o kryzysach i porzucaniu stanu kapłańskiego

2024-04-19 22:02

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Przyczyny kryzysów księży w Polsce i porzucania stanu kapłańskiego były tematem ogólnopolskiej sesji zorganizowanej przez Zespół ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej i posługi prezbiterów w Polsce przy Komisji Duchowieństwa KEP, która obradowała w piątek Warszawie.

Piąta ogólnopolska sesja dotycząca formacji duchowieństwa odbyła się piątek w Centrum Apostolstwa Liturgicznego Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Stuttgarcie - Świątek przegrała z Rybakiną

2024-04-20 18:10

[ TEMATY ]

tenis

Iga Świątek

pl.wikipedia.org

Liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek przegrała z rozstawioną z numerem czwartym reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną 3:6, 6:4, 3:6 w półfinale halowego turnieju WTA 500 na kortach ziemnych w Stuttgarcie. Mecz trwał dwie godziny i 50 minut.

Rybakina przerwała serię 10 zwycięstw z rzędu Polki, która w Stuttgarcie triumfowała w dwóch ostatnich latach.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję